Rozdział 10- Ostatni.

Pewnego deszczowego dnia ktoś zapukał o twych drzwi.
Otworzyłaś je niechętnie. Po rozstaniu z Kai’em nie miałaś ochoty nikogo widzieć. Kiedy je otworzyłaś nie mogłaś uwierzyć własnym oczom. W drzwiach stał Kai przemoczony do suchej nitki.

-No co mała? Nie wpuścisz mnie? - nie mogłaś wydobyć z siebie zdania. -HALO?! -ze łzami w oczach rzuciłaś mu się na szyję. Objął cię delikatnie w tali.

-No już.Lepiej wejdźmy do środka bo oboje będziemy chorzy.

-Nie obchodzi mnie to. – liczyło się tylko to, że miałaś go teraz przed sobą. Mogłaś go przytulić, to było najważniejsze.

-W takim razie. - podniósł Cię i wszedł do mieszkania.

-Kotku ja też tęskniłem, ale mogę zdjąć kurtkę?

-Pomogę ci. - zdjęłaś jego kurtkę, zaczęłaś rozpinać koszulkę, która również była mokra.

-Poczekaj kochanie.- Zaniósł cię do salonu i położył na stole, zaczął cię rozbierać

-Nie mogę być w tyle.- oblizał wargi. - wasze pierwsze spotkanie po długiej rozłące miało swój punkt finałowy na kanapie.

 Nad ranem

-Po co ci te wszystkie pudła? – zapytałaś zaspana.

-Żeby się wprowadzić

-Co?! – nagle twój umysł pracował jasno i szybko. Nie byłaś już śpiąca, ale zdziwiona.

-Nie cieszysz się?

-Cieszę się i to bardzo. - rzuciłaś mu się na szyję i pocałowałaś namiętnie.

Teraz już nic was nie rozdzieli.

~~~

Teraz kilka zdjęć Kaia :P