wtorek, 27 stycznia 2015

Niepokój (Rozdział piąty)

Otworzyłaś  swoje zaspane oczy gdy poczułaś przyjemny zapach dochodzący z kuchni. Twój pokój był taki sam, nic się nie zmieniło. Na dole panował przyjemny gwar. Po usłyszeniu śmiech swojej mamy, na złamanie karku pobiegłaś do ciepłej kuchni. Słyszałaś głosy swojej rodziny, ale nikogo nie widziałaś.
Całe pomieszczenie było pełne pary. Szybko podbiegłaś w stronę gdzie powinien stać czajnik. Zamiast drewnianego blatu, w koncie jadalni znajdowała się ciemna, wielka dziura, której dna nie było widać. Zatrzymałaś się w ostatnim momencie przed upadkiem. Odetchnęłaś z ulgą. Odwróciłaś się na pięcie, a następnie zderzyłaś się z męską sylwetką. Popatrzyłaś  w górę na jego twarz. Nie zauważyłaś nic oprócz pięknego uśmiechu. W pierwszym odruchu dotknęłaś jego policzka, ale zamiast ciepła którego się spodziewałaś poczułaś przeszywający chłód. Sylwetka rozmyła się, a ty leciałaś w dół. Śmiech twojej rodziny stopniowo zamieniały się w głośny lament. Zamknęłaś oczy, zatkałaś uszy, ale to nie pomagało... cały czas spadałaś.

✖✖✖ 

Przerażona otworzyłaś oczy. Cały czas leżąc w łóżku rozejrzałaś się po swoim pokoju. Ściany cały czas były pastelowo żółte, a na poduszce obok ciebie leżał twój kotek Leo, który ciągle spał. Przewróciłaś się lewy bok, aby lepiej mu się przyjrzeć. Wolną ręką pogłaskałaś jego miękką czarną sierść z czerwonymi refleksami. Zwierzę obudziło się i popatrzyło na ciebie zaciekawione. Uśmiechnęłaś się lekko, a następnie wstałaś i ruszyłaś do łazienki. Po ubraniu swojego szkolnego mundurka i uczesaniu swoich włosów w wysokiego kucyka zeszłaś do kuchni. Do twojego nosa dotarł przyjemny zapach świeżego ryżu. Gdy przekroczyłaś próg pomieszczenia zauważyłaś swojego nauczyciela w niebieskim fartuchu, krzątającego się przy garnkach. Na twojej buzi pojawił się mimowolnie lekki uśmiech. Mężczyzna gwałtownie się odwrócił, a twoja twarz znów przybrała obojętny wyraz.
-Oh nareszcie wstałaś! Siadaj i jedz póki ciepłe. Czemu tak tam stoisz? Pośpiesz się bo nie zdążysz! 
-Dobrze oppa...- usiadłaś do drewnianego obszernego stołu. Cały czas obserwowałaś radosnego nauczyciela. Gdy skończył wszystko układać, usiadł na przeciw ciebie i zaczęliście posiłek. Jedliście w całkowitej ciszy. Ken jedną ręką trzymał pałeczki , drugą przeglądał różne papiery. Nie był zwolennikiem robienia czegokolwiek w czasie jedzenia, ale najwyraźniej wczoraj był zbyt zmęczony. Nakładając sobie nową porcje ciepłego ryżu spoglądałaś na swojego wychowawcę. Mieszkaliście razem od tygodnia i już się przyzwyczajałaś. Nie wchodziliście sobie w drogę, nie zadawaliście niepotrzebnych pytań.
-Dziękuję za posiłek... 
-A taa...- odłożyłaś swoje naczynia do zlewu, a następnie napełniłaś miseczkę Leo świeżym piciem i jedzeniem. Ruszyłaś do przedpokoju. Dziś był czwartek więc ty miałaś jako pierwsza opuścić mieszkanie. Staraliście się nigdy nie wychodzić jednocześnie.
-Dowiedzenia. 
-Yhym... do później.- cicho zamknęłaś drzwi frontowe, aby nie przeszkadzać swojemu nauczycielowi. Wsiadłaś na swój czerwony rower i pojechałaś w dół ulicy. W połowie drogi przyłączył się do ciebie Shizaki. Twój nowy kolega był dla ciebie ogromnym wsparciem. Nie licząc spraw szkolnych zawsze miał czas aby cię wysłuchać. Nie narzekał nawet gdy w środku nocy dzwoniłaś do niego aby naskarżyć się na ból zęba. Droga do szkoły minęła wam wyjątkowo szybko. Całą trasę żartowaliście ze wszystkiego. Przed bramą na dziedziniec zeszliście ze swoich pojazdów. Zapieliście je na wyznaczonych stanowiskach. Mało uczniów jeździło rowerami więc nie mieliście problemu ze znalezieniem miejsca. Niespodziewanie obok was pojawił się Ravi.
-Zdradzasz mnie za moimi plecami?- puścił do ciebie oczko. Drugi nowy uczeń był dla ciebie zagadką. Nic tak naprawdę o nim nie wiedziałaś. Zawsze pojawiał się  znikąd i mówił o waszym związku, którego tak naprawdę nie było. 
-Zamknij się padalcu...- z oczu Shizakiego poleciały iskry.
-Hohoho... nie tak ostro... nie przy damie!- ton chłopaka zawsze był lekko lekceważący; 
-Nie ważne... idź sobie.- Japończyk zawsze oschle odnosił się do Raviego.
-Jakbym mógł gdy moja piękna tu jest?- chwycił cię za dłoń i pociągnął bliżej siebie. Drugi chłopak nie chciał być w tyle i również cię złapał. W ich otoczeniu czułaś się zagubiona, prawie zawsze robili to samo. Gdy zauważyłaś samochód Kena szybko wyrwałaś się z ich uścisku. 
-Nie wiem jak wy, ale ja nie chce się spóźnić!- pędem ruszyłaś w stronę waszej sali. Większość uczniów już siedziała w swoich ławkach. Pośpiesznie usiadłaś na swoim miejscu. Chwilę potem do klasy wszedł Ravi trzymającego niezadowolonego Shizakiego pod rękę. Po zmianie miejsc już nie siedzieliście obok siebie. Chwilę przed dzwonkiem wszedł ostatni uczeń. Mimo, że siedział zaraz za tobą, nie pamiętałaś żebyście kiedykolwiek rozmawiali. Przechodząc obok ciebie zrzucił przez przypadek twój piórnik. Cała zawartość wylądowała na brudnej posadzce. Speszony chłopak szybko zaczął zbierać to co rozsypał. Schyliłaś się i zaczęłaś mu pomagać. Wasze dłonie się lekko dotknęły, a oczy spotkały. Pewnie gdyby nie nauczycielka ten moment trwał zdecydowanie dłużej.
-Dzięki...-wymamrotałaś. 
Przez całą lekcję nie mogłaś się skupić. Nerwowo stukałaś swoim ołówkiem. Na przerwie Shizaki próbował się czegoś dowiedzieć, ale nie wiedziałaś co mu powiedzieć. Wstydziłaś się. Nastała lekcja biologii. Zamiast starej nauczycielki do sali wszedł wasz wychowawca. Automatycznie wyprostowałaś swoje plecy.
-Cisza!- zmęczony mężczyzna przeczesał swoje jasno brązowe włosy zgrabną dłonią. Odwróciłaś wzrok gdy poczułaś, że oblewasz się lekkim rumieńcem- jak widzicie wasza pani jest chora, ale poprosiła mnie o przysługę. Każdy wylosuje kartkę z tematem zadania. W zależności od tego na co traficie w takiej będziecie grupie! Wszystko jasne? 
-Tak!- cała klasa zgodnie odpowiedziała. Osoby siedzące w pierwszych ławkach brały karteczkę, a następnie podawały pudełko do tyłu. Od razu rozwinęłaś swoje zadanie: "Ekologia w twoim mieście".
-Teraz możecie się pogrupować.- po tych słowach Ken usiadł wygodnie za biurkiem i zaczął przeglądać dziennik. Chcąc nawiązać nową znajomość odwróciłaś się do chłopaka za tobą. 
-Jaki masz temat?- zapytałaś radośnie.
-Ekologia w twoim mieście...- nawet na ciebie nie spojrzał. 
-To jak ja! Ach gdzie moje maniery... Jestem [twoje imię]
-Hyuk.- jego odpowiedzi były krótkie, ale treściwie. 
-[twoje imię] jaki masz temat?- tubalny głos Raviego przebił się z końca Sali.
-Ekologia w twoim mieście. 
-To tak jak my!- do waszych stolików dosiadł się Ravi wraz z Shizakim. Przez resztę zajęć omawialiście co i jak zrobicie. Kim był rozradowany wspólną pracą, Shizaki tylko potakiwał, a wasz nowy towarzysz starał się nie odzywać. Pozostałe lekcje  przebiegła bez żadnych wypadków. W szatni, gdy szykowałaś się do wyjścia znalazła cię twoja grupa.
-Słuchaj [twoje imię] dyskutowaliśmy przed chwilą i doszliśmy do wniosku że najlepiej będzie się spotkać u ciebie... nie przeszkadza ci to?
-Jasne że nie! Kiedy che...- przez chwilę pomyślałaś, wraz z Kenem ustaliliście kiedy możesz przyjmować gości.- powiedzcie wcześniej to ustalimy termin.- szybko zmieniłaś swoją odpowiedź. 
-Super! Ratujesz nasza grupę...
-Hahah nie ma sprawy! To też moja praca.To ustalone, a teraz muszę iść Na razie.- pomachałaś im energicznie.
Do domu chciałaś dostać się jak najszybciej. Tak naprawdę nie wiedziałaś dlaczego się spieszysz, ale wszystko tłumaczyłaś sobie Leo. Nie chciałaś aby twój pupil zostawał długo sam. Postanowiłaś pojechać na skróty, aby szybciej dostać się do celu. W tym miejscu droga była trochę bardziej nierówna. Na zakręcie twój rower niebezpiecznie się zachybotał by po chwili wjechać na krawężnik, przez co ty wylądowałaś na chodniku.
-Nic ci nie jest?- wysoki chłopak szybko pomógł ci wstać.
-Nie dziękuję...- otrzepałaś swoje dłonie.
-Nie byłbym tego taki pewien... chyba krwawisz...-wskazał na twoje kolano. 
-To nic...- nim zdążyłaś zareagować chłopak już przed tobą kucał i przyklejał ci plaster na kolano.
-Zawsze nosze jeden przy sobie- na jego twarzy zagościł piękny znajomy uśmiech.- wyglądasz na smutną…poczekaj chwilę. 
Ciemnowłosy nieznajomy zniknął w małej kwiaciarni.
-To dla ciebie. Na poprawę humoru.- wręczył ci dostojną różę. 
-Nie... ja nie mogę…
-Nalegam. 
-Ale...
-Potraktuje to jako reklamę mojej kwiaciarni... haha. 
-Dziękuje… - na twojej twarzy pojawił się lekki rumieniec.
-Oh! Musze iść mam klienta. Wpadnij jeszcze kiedyś.- pogłaskał cię po głowie i znów zniknął w budynku. 
- Jasne...- to co się zdarzyło przed chwilą było dla ciebie intrygujące, zabawne i przyjemne. Resztę drogi szłaś prowadząc swój rower. Upadek nie był poważny, ale lekko bolała cię noga. Kwiat, który dostałaś  miał przyjemny, intensywny zapach. Gdy dotarłaś na miejsce, nauczycielu już tam był.
-Jesteś głodna?- zapytał z salonu. 
-Nie bardzo.- od razu ruszyłaś do swojego pokoju. Do późna robiłaś lekcje. Dopiero po ósmej postanowiłaś coś zjeść. W kuchni zastałaś Kena leżącego na swoich papierach. Jedząc swoją kanapkę przyglądałaś się jego śpiącej twarzy. Gdy zaczną lekko chrapać, zachichotałaś. Wzięłaś marynarkę i przykryłaś jego barki. Po powrocie do pokoju od razu poszłaś spać.

✖✖✖

Biegłaś i nie mogłaś się zatrzymać. Wokoło ciebie panował mrok. Co jakiś czas potykałaś się o korzenie wystające z zimnej, mokrej ziemi. Nie wiedziałaś dokładnie co, ale w tych ciemnościach coś się goniło i nie chciało dać ci spokoju. Zauważyłaś drobny promyk światła. Pędem ruszyłaś w jego stronę… na twoje nieszczęście na ostatniej prostej wywróciłaś się, a tajemniczy obiekt zaatakował cię swoimi ostrymi zębami. Ostatni promyk zgasł. Ostatnia nadzieja odeszła…


✖✖✖

Obudziłaś się z wrzaskiem na ustach. Burza za oknem nie pomagała ci się uspokoić. Łzy samowolnie zaczęły płynąć z twoich oczu. Chciałaś wstać i pójść do kuchni po szklankę wody, ale twoje nogi odmówiły ci posłuszeństwa skutkiem czego wywróciłaś swoje krzesło. W nocnej ciszy rozszedł się trzask. Do twojego pokoju wpadł przerażony Ken. Szybko do ciebie podbiegł i objął cię ramieniem.
-To tylko sen... a to tyko zwykły deszczyk... spokojnie...- w tym momencie poczułaś się bezpieczni. Wiedziałaś, że nie powinnaś, ale jego ciepło i niski głos działało na ciebie uspokajająco. Nie słyszałaś już burzy ani uciążliwego głosu w swojej głowie tylko ciche bicie waszych serc.





Nareszcie piąty rozdział opowiadanie! Wybaczcie, że musieliście tyle czekać TuT
Kolejny powinien pojawić sie szybciej. Jak wam się podoba? Wydaje mi się, że to najlepszy rozdział tego opowiadania xD
Do następnej historii!

10 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba ;) Życzę weny do dalszego pisania :* Oby tak dalej <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^-^
      Mam nadzieję, ze kontynuacja będzie Ci sie podobać.

      Usuń
  2. To jest genialne ;) życzę powodzeni w kontynuacji ! Hwaiting %

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję CI ^-^
      Mam nadzieję, ze nie zawiodę.

      Usuń
  3. Tak bardzo lubię to opowiadanie! Bardzo mi się podoba ten rozdział i czuć, że akcja się rozkręca! Czekam na kolejny i mam nadzieję, że naprawdę pojawi się szybciej niż ten! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nareszcie uda mi się napisać to co chcę x3 i też mam taką nadzieję xD

      Usuń
  4. Bardzo mi się podoba to opowiadanie ^^
    Życzę weny,pozdrawiam i zapraszam do mnie xD
    http://200-percent-of-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciszę się. Dziękuję.
      Chętnie później zajrzę ^-^

      Usuń
  5. Dopiero w połowie zorientowałam się, że czytam piąty rozdział, tak mnie zainteresowało, a jestem nowym czytelnikiem :D Opowiadanie z VIXX, na to czekałam! Świetnie ci idzie :) /Starlight-visions

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kkk nie martw się niebawem kolejny ^-^
      Mam nadzieję, że Cię dalej nie zawiodę ^^
      Pozdrawiam

      Usuń