Otworzyłaś swoje
zaspane oczy gdy poczułaś przyjemny zapach dochodzący z kuchni. Twój pokój był
taki sam, nic się nie zmieniło. Na dole panował przyjemny gwar. Po usłyszeniu
śmiech swojej mamy, na złamanie karku pobiegłaś do ciepłej kuchni. Słyszałaś
głosy swojej rodziny, ale nikogo nie widziałaś.
Całe pomieszczenie było pełne pary. Szybko podbiegłaś w stronę gdzie powinien stać czajnik. Zamiast drewnianego blatu, w koncie jadalni znajdowała się ciemna, wielka dziura, której dna nie było widać. Zatrzymałaś się w ostatnim momencie przed upadkiem. Odetchnęłaś z ulgą. Odwróciłaś się na pięcie, a następnie zderzyłaś się z męską sylwetką. Popatrzyłaś w górę na jego twarz. Nie zauważyłaś nic oprócz pięknego uśmiechu. W pierwszym odruchu dotknęłaś jego policzka, ale zamiast ciepła którego się spodziewałaś poczułaś przeszywający chłód. Sylwetka rozmyła się, a ty leciałaś w dół. Śmiech twojej rodziny stopniowo zamieniały się w głośny lament. Zamknęłaś oczy, zatkałaś uszy, ale to nie pomagało... cały czas spadałaś.
Całe pomieszczenie było pełne pary. Szybko podbiegłaś w stronę gdzie powinien stać czajnik. Zamiast drewnianego blatu, w koncie jadalni znajdowała się ciemna, wielka dziura, której dna nie było widać. Zatrzymałaś się w ostatnim momencie przed upadkiem. Odetchnęłaś z ulgą. Odwróciłaś się na pięcie, a następnie zderzyłaś się z męską sylwetką. Popatrzyłaś w górę na jego twarz. Nie zauważyłaś nic oprócz pięknego uśmiechu. W pierwszym odruchu dotknęłaś jego policzka, ale zamiast ciepła którego się spodziewałaś poczułaś przeszywający chłód. Sylwetka rozmyła się, a ty leciałaś w dół. Śmiech twojej rodziny stopniowo zamieniały się w głośny lament. Zamknęłaś oczy, zatkałaś uszy, ale to nie pomagało... cały czas spadałaś.
✖✖✖
Przerażona otworzyłaś oczy. Cały czas leżąc w łóżku
rozejrzałaś się po swoim pokoju. Ściany cały czas były pastelowo żółte, a na
poduszce obok ciebie leżał twój kotek Leo, który ciągle spał. Przewróciłaś się
lewy bok, aby lepiej mu się przyjrzeć. Wolną ręką pogłaskałaś jego miękką
czarną sierść z czerwonymi refleksami. Zwierzę obudziło się i popatrzyło na
ciebie zaciekawione. Uśmiechnęłaś się lekko, a następnie wstałaś i ruszyłaś do
łazienki. Po ubraniu swojego szkolnego mundurka i uczesaniu swoich włosów w
wysokiego kucyka zeszłaś do kuchni. Do twojego nosa dotarł przyjemny zapach
świeżego ryżu. Gdy przekroczyłaś próg pomieszczenia zauważyłaś swojego
nauczyciela w niebieskim fartuchu, krzątającego się przy garnkach. Na twojej
buzi pojawił się mimowolnie lekki uśmiech. Mężczyzna gwałtownie się odwrócił, a
twoja twarz znów przybrała obojętny wyraz.
-Oh nareszcie wstałaś! Siadaj i jedz póki ciepłe. Czemu
tak tam stoisz? Pośpiesz się bo nie zdążysz!
-Dobrze oppa...- usiadłaś do drewnianego obszernego
stołu. Cały czas obserwowałaś radosnego nauczyciela. Gdy skończył wszystko
układać, usiadł na przeciw ciebie i zaczęliście posiłek. Jedliście w całkowitej
ciszy. Ken jedną ręką trzymał pałeczki , drugą przeglądał różne papiery. Nie
był zwolennikiem robienia czegokolwiek w czasie jedzenia, ale najwyraźniej
wczoraj był zbyt zmęczony. Nakładając sobie nową porcje ciepłego ryżu
spoglądałaś na swojego wychowawcę. Mieszkaliście razem od tygodnia i już się
przyzwyczajałaś. Nie wchodziliście sobie w drogę, nie zadawaliście
niepotrzebnych pytań.
-Dziękuję za posiłek...
-A taa...- odłożyłaś swoje naczynia do zlewu, a następnie
napełniłaś miseczkę Leo świeżym piciem i jedzeniem. Ruszyłaś do przedpokoju.
Dziś był czwartek więc ty miałaś jako pierwsza opuścić mieszkanie. Staraliście
się nigdy nie wychodzić jednocześnie.
-Dowiedzenia.
-Yhym... do później.- cicho zamknęłaś drzwi frontowe, aby
nie przeszkadzać swojemu nauczycielowi. Wsiadłaś na swój czerwony rower i
pojechałaś w dół ulicy. W połowie drogi przyłączył się do ciebie Shizaki. Twój
nowy kolega był dla ciebie ogromnym wsparciem. Nie licząc spraw szkolnych
zawsze miał czas aby cię wysłuchać. Nie narzekał nawet gdy w środku nocy
dzwoniłaś do niego aby naskarżyć się na ból zęba. Droga do szkoły minęła wam
wyjątkowo szybko. Całą trasę żartowaliście ze wszystkiego. Przed bramą na
dziedziniec zeszliście ze swoich pojazdów. Zapieliście je na wyznaczonych
stanowiskach. Mało uczniów jeździło rowerami więc nie mieliście problemu ze
znalezieniem miejsca. Niespodziewanie obok was pojawił się Ravi.
-Zdradzasz mnie za moimi plecami?- puścił do ciebie
oczko. Drugi nowy uczeń był dla ciebie zagadką. Nic tak naprawdę o nim nie
wiedziałaś. Zawsze pojawiał się znikąd i
mówił o waszym związku, którego tak naprawdę nie było.
-Zamknij się padalcu...- z oczu Shizakiego poleciały
iskry.
-Hohoho... nie tak ostro... nie przy damie!- ton chłopaka
zawsze był lekko lekceważący;
-Nie ważne... idź sobie.- Japończyk zawsze oschle odnosił
się do Raviego.
-Jakbym mógł gdy moja piękna tu jest?- chwycił cię za
dłoń i pociągnął bliżej siebie. Drugi chłopak nie chciał być w tyle i również
cię złapał. W ich otoczeniu czułaś się zagubiona, prawie zawsze robili to samo.
Gdy zauważyłaś samochód Kena szybko wyrwałaś się z ich uścisku.
-Nie wiem jak wy, ale ja nie chce się spóźnić!- pędem
ruszyłaś w stronę waszej sali. Większość uczniów już siedziała w swoich
ławkach. Pośpiesznie usiadłaś na swoim miejscu. Chwilę potem do klasy wszedł
Ravi trzymającego niezadowolonego Shizakiego pod rękę. Po zmianie miejsc już
nie siedzieliście obok siebie. Chwilę przed dzwonkiem wszedł ostatni uczeń.
Mimo, że siedział zaraz za tobą, nie pamiętałaś żebyście kiedykolwiek
rozmawiali. Przechodząc obok ciebie zrzucił przez przypadek twój piórnik. Cała
zawartość wylądowała na brudnej posadzce. Speszony chłopak szybko zaczął
zbierać to co rozsypał. Schyliłaś się i zaczęłaś mu pomagać. Wasze dłonie się
lekko dotknęły, a oczy spotkały. Pewnie gdyby nie nauczycielka ten moment trwał
zdecydowanie dłużej.
-Dzięki...-wymamrotałaś.
Przez całą lekcję nie mogłaś się skupić. Nerwowo stukałaś
swoim ołówkiem. Na przerwie Shizaki próbował się czegoś dowiedzieć, ale nie
wiedziałaś co mu powiedzieć. Wstydziłaś się. Nastała lekcja biologii. Zamiast
starej nauczycielki do sali wszedł wasz wychowawca. Automatycznie wyprostowałaś
swoje plecy.
-Cisza!- zmęczony mężczyzna przeczesał swoje jasno
brązowe włosy zgrabną dłonią. Odwróciłaś wzrok gdy poczułaś, że oblewasz się
lekkim rumieńcem- jak widzicie wasza pani jest chora, ale poprosiła mnie o
przysługę. Każdy wylosuje kartkę z tematem zadania. W zależności od tego na co
traficie w takiej będziecie grupie! Wszystko jasne?
-Tak!- cała klasa zgodnie odpowiedziała. Osoby siedzące w
pierwszych ławkach brały karteczkę, a następnie podawały pudełko do tyłu. Od
razu rozwinęłaś swoje zadanie: "Ekologia w twoim mieście".
-Teraz możecie się pogrupować.- po tych słowach Ken
usiadł wygodnie za biurkiem i zaczął przeglądać dziennik. Chcąc nawiązać nową
znajomość odwróciłaś się do chłopaka za tobą.
-Jaki masz temat?- zapytałaś radośnie.
-Ekologia w twoim mieście...- nawet na ciebie nie
spojrzał.
-To jak ja! Ach gdzie moje maniery... Jestem [twoje imię]
-Hyuk.- jego odpowiedzi były krótkie, ale treściwie.
-[twoje imię] jaki masz temat?- tubalny głos Raviego
przebił się z końca Sali.
-Ekologia w twoim mieście.
-To tak jak my!- do waszych stolików dosiadł się Ravi
wraz z Shizakim. Przez resztę zajęć omawialiście co i jak zrobicie. Kim był
rozradowany wspólną pracą, Shizaki tylko potakiwał, a wasz nowy towarzysz
starał się nie odzywać. Pozostałe lekcje
przebiegła bez żadnych wypadków. W szatni, gdy szykowałaś się do wyjścia
znalazła cię twoja grupa.
-Słuchaj [twoje imię] dyskutowaliśmy przed chwilą i
doszliśmy do wniosku że najlepiej będzie się spotkać u ciebie... nie
przeszkadza ci to?
-Jasne że nie! Kiedy che...- przez chwilę pomyślałaś,
wraz z Kenem ustaliliście kiedy możesz przyjmować gości.- powiedzcie wcześniej
to ustalimy termin.- szybko zmieniłaś swoją odpowiedź.
-Super! Ratujesz nasza grupę...
-Hahah nie ma sprawy! To też moja praca.To ustalone, a teraz muszę iść Na
razie.- pomachałaś im energicznie.
Do domu chciałaś dostać się jak najszybciej. Tak naprawdę
nie wiedziałaś dlaczego się spieszysz, ale wszystko tłumaczyłaś sobie Leo. Nie
chciałaś aby twój pupil zostawał długo sam. Postanowiłaś pojechać na skróty,
aby szybciej dostać się do celu. W tym miejscu droga była trochę bardziej
nierówna. Na zakręcie twój rower niebezpiecznie się zachybotał by po chwili
wjechać na krawężnik, przez co ty wylądowałaś na chodniku.
-Nic ci nie jest?- wysoki chłopak szybko pomógł ci wstać.
-Nie dziękuję...- otrzepałaś swoje dłonie.
-Nie byłbym tego taki pewien... chyba krwawisz...-wskazał
na twoje kolano.
-To nic...- nim zdążyłaś zareagować chłopak już przed
tobą kucał i przyklejał ci plaster na kolano.
-Zawsze nosze jeden przy sobie- na jego twarzy zagościł
piękny znajomy uśmiech.- wyglądasz na smutną…poczekaj chwilę.
Ciemnowłosy nieznajomy zniknął w małej kwiaciarni.
-To dla ciebie. Na poprawę humoru.- wręczył ci dostojną
różę.
-Nie... ja nie mogę…
-Nalegam.
-Ale...
-Potraktuje to jako reklamę mojej kwiaciarni... haha.
-Dziękuje… - na twojej twarzy pojawił się lekki
rumieniec.
-Oh! Musze iść mam klienta. Wpadnij jeszcze kiedyś.-
pogłaskał cię po głowie i znów zniknął w budynku.
- Jasne...- to co się zdarzyło przed chwilą było dla
ciebie intrygujące, zabawne i przyjemne. Resztę drogi szłaś prowadząc swój
rower. Upadek nie był poważny, ale lekko bolała cię noga. Kwiat, który
dostałaś miał przyjemny, intensywny
zapach. Gdy dotarłaś na miejsce, nauczycielu już tam był.
-Jesteś głodna?- zapytał z salonu.
-Nie bardzo.- od razu ruszyłaś do swojego pokoju. Do
późna robiłaś lekcje. Dopiero po ósmej postanowiłaś coś zjeść. W kuchni
zastałaś Kena leżącego na swoich papierach. Jedząc swoją kanapkę przyglądałaś
się jego śpiącej twarzy. Gdy zaczną lekko chrapać, zachichotałaś. Wzięłaś
marynarkę i przykryłaś jego barki. Po powrocie do pokoju od razu poszłaś spać.
✖✖✖
Biegłaś i nie mogłaś się zatrzymać. Wokoło ciebie panował
mrok. Co jakiś czas potykałaś się o korzenie wystające z zimnej, mokrej ziemi.
Nie wiedziałaś dokładnie co, ale w tych ciemnościach coś się goniło i nie
chciało dać ci spokoju. Zauważyłaś drobny promyk światła. Pędem ruszyłaś w jego
stronę… na twoje nieszczęście na ostatniej prostej wywróciłaś się, a tajemniczy
obiekt zaatakował cię swoimi ostrymi zębami. Ostatni promyk zgasł. Ostatnia
nadzieja odeszła…
✖✖✖
Obudziłaś się z wrzaskiem na ustach. Burza za oknem nie
pomagała ci się uspokoić. Łzy samowolnie zaczęły płynąć z twoich oczu. Chciałaś
wstać i pójść do kuchni po szklankę wody, ale twoje nogi odmówiły ci
posłuszeństwa skutkiem czego wywróciłaś swoje krzesło. W nocnej ciszy rozszedł
się trzask. Do twojego pokoju wpadł przerażony Ken. Szybko do ciebie podbiegł i
objął cię ramieniem.
-To tylko sen... a to tyko zwykły deszczyk...
spokojnie...- w tym momencie poczułaś się bezpieczni. Wiedziałaś, że nie
powinnaś, ale jego ciepło i niski głos działało na ciebie uspokajająco. Nie
słyszałaś już burzy ani uciążliwego głosu w swojej głowie tylko ciche bicie
waszych serc.
Nareszcie piąty rozdział opowiadanie! Wybaczcie, że musieliście tyle czekać TuT
Kolejny powinien pojawić sie szybciej. Jak wam się podoba? Wydaje mi się, że to najlepszy rozdział tego opowiadania xD
Do następnej historii!
Bardzo mi się podoba ;) Życzę weny do dalszego pisania :* Oby tak dalej <3
OdpowiedzUsuńDziękuję ^-^
UsuńMam nadzieję, ze kontynuacja będzie Ci sie podobać.
To jest genialne ;) życzę powodzeni w kontynuacji ! Hwaiting %
OdpowiedzUsuńDziękuję CI ^-^
UsuńMam nadzieję, ze nie zawiodę.
Tak bardzo lubię to opowiadanie! Bardzo mi się podoba ten rozdział i czuć, że akcja się rozkręca! Czekam na kolejny i mam nadzieję, że naprawdę pojawi się szybciej niż ten! :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że nareszcie uda mi się napisać to co chcę x3 i też mam taką nadzieję xD
UsuńBardzo mi się podoba to opowiadanie ^^
OdpowiedzUsuńŻyczę weny,pozdrawiam i zapraszam do mnie xD
http://200-percent-of-love.blogspot.com/
Ciszę się. Dziękuję.
UsuńChętnie później zajrzę ^-^
Dopiero w połowie zorientowałam się, że czytam piąty rozdział, tak mnie zainteresowało, a jestem nowym czytelnikiem :D Opowiadanie z VIXX, na to czekałam! Świetnie ci idzie :) /Starlight-visions
OdpowiedzUsuńkkk nie martw się niebawem kolejny ^-^
UsuńMam nadzieję, że Cię dalej nie zawiodę ^^
Pozdrawiam