piątek, 26 września 2014

Tandetnie?

Miło czasem powspominać...
Zimowy, sobotni wieczór to najlepszy czas na odpoczynek. Wygodnie usiadłaś na kanapie w salonie. Lewą ręką podparłaś głowę, a w prawej trzymałaś swój ulubiony kubek po brzegi wypełniony czarną herbatą. Przymknęłaś oczy. Już dawno nie miałaś okazji aby porządnie wypocząć. Twój błogi spokój przerwał dzwonek do drzwi. Na początku go zignorowałaś, z nadzieją iż nieproszony gość sobie pójdzie, ale tak się nie stało. Dzwonienie stało się coraz głośniejsze i bardziej natarczywe. Niechętnie ruszyłaś w stronę przedpokoju. Po drodze odłożyłaś kubek na komodę, obok zegara.
-Spokojnie już idę!
Gdy otworzyłaś drzwi byłaś lekko zmieszana. W progu stał twój chłopak!
-No wreszcie! Myślałem, że zamarznę na zewnątrz!- szybko wszedł do twojego mieszkania jednocześnie zdejmując zaśnieżoną odzież. Odsunęłaś się na bok.
-Kochanie... ale co ty tu robisz?- szybko podniosłaś szalik, który chłopka niedbale z siebie zrzucił. Na te słowa gwałtownie się do Ciebie odwrócił.
-Jak to co? Przyszedłem odwiedzić moją ukochaną. Nie cieszysz się?- spojrzał na Ciebie podejrzliwie.
-Oczywiście,że się cieszę- szybko odpowiedziałaś- Ale czy nie mówiłeś, że od wczoraj do za tydzień masz Japońską trasę koncertową?...- zmartwiona popatrzyłaś mu w oczy. Na twarzy chłopaka zagościł uśmiech. Znacznie się do Ciebie zbliżył. Lewym ramieniem objął Cię w tali, tym samym jeszcze bardziej zmniejszając dzielący was dystans. Prawą dłonią przejechał po twoim policzku, jednocześnie patrząc Ci w oczy. Patrzyłaś na niego onieśmielona. Chłopak pochylił się do twojego ucha i swoim niskim głosem wyszeptał:
-Nie martw się, nie uciekłam.- odsunął się od Ciebie, a następnie cały czas chichocząc wszedł w głąb mieszkania zostawiając Cię całkowicie oszołomioną. Z pustką w oczach i z otwartymi oczami patrzyłaś na jego znikającą sylwetkę. Gdy wszedł rozbawiony do łazienki, odzyskałaś jasność umysłu. Szybko pozbierałaś resztę ubrań chłopaka, a następnie powiesiłaś je na dębowym wieszaku. Weszłaś do kuchni. Włączyłaś czajnik, a następnie zaczęłaś poszukiwać czegoś na poczęstunek. Nie wiadomo skąd chłopak stał u twego boku. W jednej ręce trzymał twój kubek z chłodną już herbatą, a w drugiej siatkę, której wcześniej nie widziałaś. Nie zwracając na ciebie uwagi położył torbę na blacie, a następnie podszedł do zlewu, do którego włożył twój kubek. Zaciekawiona spojrzałaś do siatki. Hongki szybko stanął u twego boku wyjmując Ci reklamówkę z rąk.
-Pomyślałem, że to niegrzecznie przychodzić z pustymi rękoma dlatego przyniosłem twoje ulubione ciastko bananowe!
-To twoje ulubione ciastko...- powiedziałaś zniechęcona.
-Rzeczywiście... dlatego...- patrzył na Ciebie jak małe dziecko, dlatego po raz kolejny uległaś jego urokowi.
-Tak...?
-Dlatego...-  Chłopak próbował stworzyć  napięcie choć nie do końca mu to wychodziło.-... dla Ciebie mam ciastko czekoladowe.- szeroko się uśmiechnął widocznie bardzo z siebie zadowolony.
-Aigoo... Jesteś super- podniosłaś oba kciuki do góry.
-Naprawdę?
-Najlepszy!- chłopak błogo się uśmiechnął.- ale może pójdziemy do salonu? Kuchnia jest trochę ciasna...
-Yhm- Hongki energicznie przytaknął- to może ty weź herbatę, a ja wezmę ciastka.
-Okey, ale...- nim skończyłaś mówić chłopak już wyszedł.-... jak z dzieckiem...
Zalałaś torebki wrzątkiem i ruszyłaś w stronę salonu. Twój chłopak już wygodnie się ułożył na kanapie, na której wcześniej odpoczywałaś. Odłożyłaś kubki z naparem, a następnie chwyciłaś się pod boki. Obdarzyłaś go zmęczonym, a zarazem lekko złym spojrzeniem.
-O co chodzi kochanie?- pociągnął Cię za nadgarstek w swoją stronę. Nadal siedząc objął cię obiema rękami w pasie.- jesteś na mnie zła?
-Nie... tylko zmęczona- twoje usta przybrały kształt podkówki.
-Trzeba było tak od razu.- wstał cały czas Cię obejmując.- zamknij oczy.
-Ale, po c...- przyłożył palec do twoich ust.
-Ciii...- nie mogłaś mu się dłużej opierać. Zamknęłaś niepewnie oczy. Gdy tylko to zrobiłaś chłopak bez ostrzeżenia Cię podniósł.
-Yah! Co ty robisz?!
-Ciii...- przyjrzał Ci się uważnie, a następnie położył Cię na kanapie. Do jednej ręki dał Ci kubek z herbatą, a drugą jeszcze przez chwile trzymał.
-Zostań tu i odpoczywaj.- znów puścił twą dłoń, a następnie skierował się do wyjścia.
-Co!? Czekaj!- gwałtownie się podniosłaś przez co prawie rozlałaś gorący napój na siebie jak i resztę otoczenia. Odłożyłaś naczynie i szybko pobiegłaś do przedpokoju, w którym już nie było rzeczy twojego chłopaka. Pośpiesznie ubrałaś buty i zarzuciłaś swój granatowy płaszcz na ramiona, a następnie wyszłaś na klatkę schodowa. Na zewnątrz panowała całkowita ciemność. Po omacku odnalazłaś włącznik światła. Gdy jarzeniówka oświetliła hol zobaczyłaś płatki róż. Zaintrygowana poszłaś ich śladem. Dróżka prowadziła na dach budynku. Ktoś do metalowych drzwi przykleił różowe serce z papieru, na którym starannym pismem było napisane twoje imię. Odkleiłaś kartkę i nacisnęłaś na klamkę. Chwilę musiałaś się pomocować zanim udało Ci się uchylić wejście. Gdy tylko postawiłaś nogę na dachu poczułaś przeszywające zimno. Szybko zamknęłaś drzwi i zaczęłaś się rozglądać. Nikogo nie widziałaś. Niespodziewanie wokoło ciebie zapanowała ciemność, a na twarzy poczułaś dwie zimne już dłonie.
-Hongki?- zapytałaś niepewnie.
-Skąd wiedziałaś?- mimo chłodu na zewnątrz jego głos był cały czas ciepły. Odwrócił Cię w swoja stronę.- I po niespodziance...
-Co to wszystko jest?- zaciekawiona próbowałaś zobaczyć co chłopka chowa za plecami. Hong Ki przytulił Cię mocno ograniczając twoje ruchy.
-Wiesz, że Cię kocham?
-Wiem, ja też Cię przecież kocham...
-Oczywiście, ale chodzi o coś innego. Może i zabrzmi to tandetnie, ale naprawdę jesteś dla mnie wszystkim i każda wolną chwilę chciałbym spędzać z tobą...
-Hongki...- twój głos był niewyraźni.
-Nic nie mów... widzisz... zaplanowałem to... bo...- nagle chłopak zaczął się jąkać. Stracił cała swoją pewność. Nie chciałaś aby dłużej się męczył dlatego postanowiłaś mu pomóc.
-O co chodzi? Powiedz mi.- trochę się od niego odsunęłaś, aby lepiej mu się przyjrzeć.- Hongiki...?
Zawstydzony chłopak odsunął się na bok, a tobie ukazał się pięknie zastawiony stół.
-Kochanie...? Z jakiej do okazji.- popatrzyłaś na niego lekko zdziwiona, a zarazem zachwycona.
-Już Ci mówiłem, że to co robię, jest trochę tandetne, ale...- nagle chłopak uklęknął przed tobą.-... ale wyjdziesz za mnie?
Poczułaś chłód otaczający twoje ciało, obudziłaś się. W pokoju panowała ciemność. Na zewnątrz szalała burza, przez co okno się otwarło. Co jakiś czas błyskawice dawały trochę światła.
-Heh to był tylko sen...- zaśmiałaś się sama do siebie.- to już rok...- popatrzyłaś na puste miejsce obok Ciebie. Podeszłaś do okna aby je zamknąć. Na parapecie leżało wasze wspólne zdjęcie z zeszłorocznej wycieczki. Z lekkim uśmiechem popatrzyłaś w niebo.- To już rok Hongki. Mam nadzieję, że teraz jest Ci lepiej... czekaj na mnie...- pojedyncza łza spłynęła Ci po policzku, szybko ją wytarłaś. Ostatni raz spojrzałaś za okno. Starannie zasłoniłaś okno, a następnie wróciłaś do swojego łóżka.

Łóżka, w którym On już się nie położy, w którym Go już nie przytulisz.
Łóżka, które już zawsze będzie dla Ciebie za duże.


Wróciłam~~
Mam nadzieję, że to opowiadanie wam się spodoba~~
W komentarzach napiszcie mi co myślicie. Wasza opinia jest dla mnie ważna ^^
Pozdrawiam- Kosuk

4 komentarze:

  1. Jej *.*
    na początku takie urocze, a potem gdy doszło do końcówki to takie WTF? o.O
    aljfa;fkja'fkafk ';fk że jak?!
    jeszcze w sumie tak nie do końca wyjaśniłaś co tak właściwie stało się z Hongkim i to zostaje w takiej niepewności..
    bardzo fajne opowiadanie :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci <3
      Lubię zostawiać czytelnika z niedomówieniem, tak aby mógł spekulować :3

      Usuń
  2. OMO...to było świetne. ,ale czy Hongki pod koniec był trupem? To było smutaśne pod koniec. Cieszę się,że wróciłaś x3 Weny życze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak HongBin jest martwy w tym opowiadaniu... a cały początek to wspomnienia/ sen bohaterki.
      Dziękuję <3 Też mam nadzieję, że wena mnie nie opuści >m<

      Usuń