środa, 21 stycznia 2015

Serce wybiera pierwsze.


Ten dom zawsze mnie przerażał. Wiecznie zasłonięte okna, drzwi, które się nie otwierają od kilku lat. Mimo wszystko najdziwniejszy w tym domostwie jest właściciel.
Mieszkam tutaj od narodzin... hmy będzie to już z 22 lat... Gdy byłem mały często widywałem tu starsze małżeństwo. Na pierwszy rzut oka wydawali się bardzo sympatyczni, ale tak naprawdę byli cholernie surowi. Podobno ich córka zaszła w niechcianą ciąże, dziecko do nich podrzuciła a sama uciekła do europy aby zacząć nowe życie. Owe dziecko widziałem raz... góra trzy razy. Zawsze było smutne. Nigdy do mnie nie podchodziło, ale gdy raz podarowałem jej cukierki... ach nigdy nie widziałem równie pięknego uśmiechu. Trudno to opisać. Jej delikatna cera, ciemne, głębokie oczy, czarne włosy i czerwone pełne usta. Nie można zapominać o jej glosie... tego nie da się opisać. Może i było to dawno, ale od tamtego czasu moje serce bije tylko dla niej.

♡♡

Stary pan Byun umarł tej zimy. Razem z rodzicami udaliśmy się na pogrzeb. Mimo, że wszyscy byli pogrążeni w żałobie, ja nie mogłem usiedzieć w miejscu. Miałem nadzieję, że moja ukochana siedzi gdzieś między płaczącymi. Gdy wszystko się skończyło poszliśmy pocieszyć starą wdowę. Ku mojemu nieszczęściu była sama. Całą drogę do domu milczałem. Rodzice myśleli, że to po stracie bliskiego sąsiada więc o nic na szczęście nie pytali. Bez kolacji ruszyłem do swojego pokoju. Odsłoniłem ciemne zasłony i usiadłem na parapecie. Z mojego okna idealnie widać jej pokój. Gdy wybiła północ wróciłem do łóżka. Ona jak zwykle się nie pojawiła.

♡♡

Wiosna. Wszytko budzi się do życia, ptaki przylatują... bla, bla, bla...
Pani Byun wyjechała na długie wakacje. Mój ojciec pojechał do Japonii w podróż służbowa, a moja mama pojechała do ameryki do swojej siostry. Jednym słowem zostałem sam i moja piękna najwyraźniej też. Przez pierwszy tydzień miałem nadzieję, że sama opuści dom z przyczyn naturalnych takich jak np. uzupełnienie zapasów żywieniowych. Mocno się zawiodłem. Nie wiem jak ona żyje... A co jeśli już jej tam nie ma? Z tą myślą poszedłem z kumplami na piwo. Mam dość mocną głowę więc pod koniec imprezy zostałem sam. Cały czas męczyło mnie pytanie. "Czy moja ukochana cały czas jest księżniczką z zamku?" Mimo, że cały czas byłem w miarę przytomny, właścicielka baru wygoniła mnie bojąc się o mój stan. Nie protestowałem, alkohol pity w samotności traci smak. Lekko chwiejnym krokiem ruszyłem do pustego mieszkania. Gdy byłem już prawie na miejscu, zaczął kropić drobny deszcz, gdy doszedłem do drzwi mżawka zamieniła się w ulewę. Szybko schroniłem się pod drobnym daszkiem. W pośpiechu zacząłem szukać kluczy. Tamtego dnia nie miałem szczęścia. Przedmiot upadł mi do największego błota koło schodów. Nie miałem co liczyć, że rodzice nagle się pojawią. Zrezygnowany usiadłem na wilgotnej wycieraczce. Podkuliłem nogi do klatki piersiowej, aby choć trochę schować je przed mokrym żywiołem. Głowę schowałem między kolanami. Mogłem szukać kluczy, ale nie miałem sił. Nim się obejrzałem, odpłynąłem do krainy snu.

♡♡

Mojej pobudce towarzyszył lekki szum w głowie i... zapach bzu? Chcąc, nie chcąc otworzyłem zaspane oczy. Zamiast brudnego daszku moim oczom ukazał się śnieżnobiały sufit. Nie opierałem się już o zimne drzwi, ale leżałem na atłasowej pościeli. Ostrożnie się podniosłem. Na stoliku obok posłania leżały moje klucze. Gdy wygramoliłem się z pod kołdry zauważyłem, że mam na sobie inna koszule niż poprzedniego dnia. Nie chcą robić zbędnego hałasu, na bosaka wyszedłem z pokoju. Plan tego mieszkania był identyczny jak mojego domu. Na palcach zszedłem po schodach i skierowałem swoje kroki do kuchni. W pomieszczeniu była tylko jedna postać odwrócona do mnie plecami. Ostrożnie do niej podszedłem
-BaeBae? -ostrożnie dotknąłem jej ramienia na co ona lekko podskoczyła i gwałtownie się odwróciła.
-Obudziłeś się już?
-Ty nie jesteś BaeBae...- odsunąłem się o krok.
-Chanyeo już okey?- chłopak na nowo się do mnie zbliżył.
-Skąd znasz moje imię?
-To ja BaeBae...
-Nie kłam! Ona była dziewczyną...

♡♡

Razem usiedliśmy do stołu. Dawno nie jadłem tak dobrego jedzenia. Mimo, że moja ukochana BaeBae okazałą się być facetem, nie okazałem swojego smutku i żalu. Jej, to znaczy jego oczy nic się nie zmieniły. Jego czerwone usta były równie piękne gdy się nieśmiale uśmiechał. W czasie posiłku nie mogłem oderwać od niego oczu.
-Mam coś na twarzy?- prawie się zakrztusiłem.
-Nie...- znów zapadła cisza.- jesteś naprawdę śliczny.- na policzkach chłopaka pojawił się ogromny rumieniec. Chyba chciał go ukryć bo od razu pobiegł do zlewu.- przyniosłeś mnie tu?- na nowo zacząłem rozmowę gdy wrócił.
-Yhym... z okna zauważyłem jak leżysz na wycieraczce...
-A moje klucze?
-Gdy Cię przyniosłem zacząłem ich szukać...- może i wydawało mi się to trochę podejrzane, ale nie przeszkadzało mi to.
-To nie jest moja koszula.- bombardowałem go pytaniami i stwierdzeniami nie odwracając od niego wzroku.
-Śmierdziała.
-Więc mnie rozebrałeś?- na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
-To nie tak!- chłopak gwałtownie wstał, wywracając przy tym krzesło na którym siedział. Szybko zabrał nasze puste talerze i na nowo schował się w kuchni. Mimo, że był kimś innym niż pamiętałem to cały czas był równie uroczy. Przez resztę dnia przymusiłem go do rozmowy. Chciałem wiedzieć dla kogo chowałem moje serce. Chłopak okazał się naprawdę miły i słodki. Nim się obejrzałem nastał wieczór.
-Chyba muszę już iść- powiedziałem od niechcenia.
-Naprawdę?- usta mojego towarzysza wygięły się lekko w podkuwkę.
-Nie smuć się księżniczko! Mieszkam obok hahaha.- zabrałem swoje rzeczy i ruszyłem do wyjścia. Chłopak obdarzył mnie ciepłym uśmiechem na pożegnanie. Po tym jak opuściłem jego mieszkanie usłyszałem dźwięk zamykania wielu zamków. Radośnie ruszyłem do swojego mieszkania. Gdy odsłoniłem okno w moim pokoju zauważyłem, że u Baekhyuna świeci się światło. Pierwszy raz od... długiego czasu. Tego dnia zasnąłem z uśmiechem na twarzy.

♡♡

Przez kolejny tydzień, codziennie odwiedzałem mojego sąsiada. Dowiedziałem się o nim wielu ciekawych rzeczy. Odnalazłem w nim bratnią duszę. Bawiły nas te same kawały, smuciły te same historie. Dodatkowo, odkryłem jego przepiękny głos. Jego śpiew na pewno jest piękniejszy od pieśni syren. Pewnego dnia dowiedziałem się dlaczego chłopak nigdy nie wychodzi z domu. Nie wiem czy chce wam o tym mówić... może wystarczy wam tyle, że Baekhyun boi się ludzi. Po wysłuchaniu jego historii miałem ochotę pobiec i pobić wszystkich, którzy go zranili. Tamtego dnia zostałem z nim przez całą noc. Nie miałem serca aby go zostawiać w takim stanie. Dziękowałem mu w duchu, że otworzył przede mną swoje serce. Gdy rano się obudziłem, zszedłem po cichu do kuchni, jak za pierwszym razem, ale teraz to ja ugotowałem mu śniadanie. W czasie gdy myłem naczynia poczułem jak ktoś przytula mnie od tyłu.
-Dziękuję ci.- możliwe, że chłopak nie zdawał sobie z tego sprawy, ale gdy odszedł moje serce prawie wyskoczyło z mojej klatki piersiowej. Mimo, jego protestów szybko wróciłem do domu. Bałem się, że zrobię coś głupiego.

♡♡

Następnego dnia dostałem SMS od Baekhyuna. Napisał mi, że chce się ze mną spotkać na mieście i ma dla mnie niespodziankę. Nie mogłem uwierzyć w to, co do mnie napisał. Przekopałem całe mieszkanie w poszukiwaniu najlepszych ubrań. Gdy stwierdziłem, że tak chyba wystarczy spojrzałem na zegarek. Byłem spóźniony! Nie chciałem aby mój ukochany, tak pogodziłem się z tym, musiał na mnie czekać. Szybko wybiegłem z domu, kątem oka zauważyłem nadjeżdżający samochód mojej mamy. Nie zwracałem na to uwagi. Biegłem w umówione miejsce tak szybko jak tylko mogłem. Gdy dotarłem na miejsce, ze strachem patrzyłem na tłoczących się ludzi. Nigdzie nie mogłem dostrzec bladej twarzy chłopaka. W tym momencie ktoś chwycił mnie za ramie. 
-Baekhyun!- gwałtownie się odwróciłem. Zamiast mojego aniołka zauważyłem moją znajoma ze studiów.
-To ja oppa! Co ty tu robisz? Dawno cię nie widziałam! Co u ciebie słychać?- nim zdążyłem coś powiedzieć, ona zasypywała mnie nowymi pytaniami.-kim jest Baekhyun? 
-Przyjacielem...- w tym momencie go zauważyłem. Stał przerażony, a wokoło niego zebrali się jacyś faceci.- wybacz Luna, ale muszę iść.- nie zważałem na jej protesty. Szybko podbiegłem do podejrzanych typków. Z rozbiegu kopnąłem stojącego najbliżej. Nim się podniósł biłem już kolejnego. Broniąc się przed ciosami jednego, dostałem w brzuch od drugiego i w twarz od trzeciego. Gdy przechodnie zaczęli interesować się zdarzeniem, szybko chwyciłem dłoń ukochanego i wbiegłem w tłum. Nie patrzyłem wstecz. Liczyło się tylko to, że on jest bezpieczny. Wbiegłem w opuszczoną uliczkę, labiryntem schodów i przejść przemieściłem się na mały placyk z fontanną. Dawno temu mieszkało tu wielu ludzi, ale teraz nikt tutaj nie przychodzi. Gdy się zatrzymałem nareszcie spojrzałem na mojego przyjaciela. Był cały zdyszany.
-Wybacz.- szybko puściłem jego dłoń- zapomniałem, że dawno nie biegałeś.- w jego ślicznych oczach pojawiły się łzy. Przerażony zacząłem je wycierać.- wybacz mi.
-Nie o to chodzi...- szybko przytulił mnie w pasie.- nie wiem co bym zrobił gdyby nie ty... uratowałeś mnie.
-Nie mógłbym cię zostawić. Jesteś dla mnie najważniejszy.- odwzajemniłem jego uścisk. Pozwoliłem mu płakać ile chciał, w tym czasie tylko głaskałem jego miękkie włosy pachnące bzem.
-Co chciałeś mi powiedzieć?- przerwałem ciszę.
-Nie uciekniesz...?- popatrzył na mnie nie pewnie.
-Przed chwilą ci powiedziałem, że nie mógłbym cię zostawić!- chłopak niepewnie przygryzł wargę. Widać było, że nad czymś mocno myśli- a jak ja coś zrobię, to nie uciekniesz?- Baekhyun z zaciekawieniem na mnie spojrzał. Chwyciłem lekko jego podbródek i złożyłem delikatny pocałunek na jego czerwonych, pełnych ustach. Nowe łzy popłynęły po policzkach mojego księcia. Odsunąłem się od niego gwałtownie.- prze... przepraszam.- odwróciłem się do niego speszony. Nim w mojej głowie pojawiły się najczarniejsze myśli, na nowo poczułem ciepło na moich wargach. Zawstydzony chłopak stał na przeciw mnie.
-Moje słowa są już chyba zbędne.- zarzucił ramiona na moją szyję i na nowo mnie pocałował. Jego piękny uśmiech, delikatna cera, ciemne, głębokie oczy, czarne włosy i czerwone pełne usta... no i jego cudowny śpiew. Teraz należą tylko do mnie. Mimo, że rozum się wahał serce wybrało pierwsze.



Jak wam się podoba? Heh moje drugie "yaoi"... mam już pomysł na co najmniej kolejne 10 opowiadań i jedno yuri *-* dawno nie miałam takiej weny kkk.
 Dla czytelników "It all began in darkness" i dla tych co czekają na "Droga na szczyt" wybaczcie mi ten poślizg T^T do tego weny nie miałam, ale już jest dobrze. Poczekajcie jeszcze chwilę... Choroba służy moim opowiadaniom kkk. Zapraszam do czytania innych opowiadani. 

PS. Nie wiem czy wiecie ale za dwa tygodnie (4 lutego) są pierwsze urodziny mojego bloga ^^ jeśli macie do mnie pytania odnośnie moich opowiadań lub czegokolwiek odpowiem na nie w urodzinowym poście ^-^
[Pytania możecie pisać w komentarzach pod tym postem na Asku lub na Twitterze]

2 komentarze:

  1. Bardzo fajny pomysł! Opowiadanie wyszło bardzo dobrze :D
    i jeszcze do tego BaekYeol <3333
    Czekam na Twoje dalsze opowiadania yaoi :D

    OdpowiedzUsuń