wtorek, 10 lutego 2015

Ostrze. (Rozdział szósty)



Przez kolejne dni czułaś się nieswojo w obecności swojego wychowawcy. Posiłki zaczęłaś jadać w innych godzinach, a w szkole unikałaś z nim wszelkiego kontaktu. Gdy ktoś z klasy proponował ci wypad na miasto po szkole bez zastanowienia się zgadzałaś. Przy Kenie czułaś się niepewnie i nie wiedziałaś co czujesz. Shizaki działał na ciebie zupełnie inaczej. Dawał ci pewnego rodzaju schronienie.
Byłaś mu wdzięczna zawsze gdy poświęcał ci choć chwilę swojego czasu. Czułaś się przy nim bezpiecznie i swobodnie.Mimo, że unikałaś nauczyciela, zbliżyłaś się trochę do  Raviego i do tajemniczego Hyuka. Ten pierwszy na każdym kroku, czasem zbyt nachalnie, okazywał ci swoje uczucia. Nie wiedziałaś co o tym myśleć. Robiło ci się ciepło na sercu gdy ten mówił, o tobie same dobre rzeczy, ale smuciłaś się gdy dopuszczałaś do siebie myśl, że może to być po prostu jego żart. Odkąd pierwszy raz nawiązałaś kontakt z Hyukiem ten wciąż za tobą podążał w całkowitej ciszy. Zazwyczaj się nie odzywał, chyba że musiał. Był tak cichy, że czasem się zastanawiałaś czy w ogóle oddycha. Mimo wszytko zawsze był tuż obok. Pomagał ci gdy tego najbardziej potrzebowałaś. Czasami zanosił za ciebie ciężkie pudła, podpowiadał ci przy odpowiedzi, a czasem po prostu podawał ci chusteczki.  Czas mijał a ty coraz bardziej przywiązywałaś się do nowej sytuacji życiowej. Czasami zapominałaś nawet o rodzinie, ale szybko się karciłaś. Cały czas szukałaś sposobu aby ich odnaleźć. Twoją codzienną rutynę przerwał coroczny wyjazd klasowy. Mimo, że nie prosiłaś o to Kenta, ten w tajemnicy przed dyrekcją uzupełnił wszystkie twoje papiery. Byłaś mu naprawdę wdzięczna za jego troskę.
  
✖✖✖ 
 
Dzień przed wydarzeniem byłaś tak podekscytowana, że  do późna nie mogłaś zasnąć. Niecierpliwie wierciłaś się w swoim łóżku. Gdy nie słyszałaś już żadnych dźwięków dochodzących z dołu, na palcach ruszyłaś do okna. Postanowiłaś wpuścić trochę świeżego powietrza. Miałaś nadzieję, że to pomoże ci zasnąć. Twój wierny towarzysz od razu pojawił się na blacie obok lecz nie usiadł jak to robił zazwyczaj. Intensywnie wpatrywał się w mrok za oknem. Latarnia naprzeciw twojego okna wypaliła się niedawno więc wszystko na zewnątrz było niewyraźne. W blasku księżyca zauważyłaś dwie, najprawdopodobniej męskie sylwetki. Na ich widok Leo napiął wszystkie swoje małe mięśnie, sierść mu się wyprostowała, a oczy zaświeciły krwistą czerwienią. Gwałtownie się od niego odsunęłaś, spojrzałaś przez okno jeszcze raz, ale nikogo już nie było. Odwróciłaś się do swojego kota, ale ten już spał na twoim łóżku. 
  
✖✖✖  

Następnego dnia Ken wczesnym rankiem wyjechał do szkoły swoim sportowym samochodem. Ty natomiast wolałaś się przejść. Podświadomie wybrałaś drogę na skróty. Chciałaś przywitać się z właścicielem kwiaciarni i jeszcze raz podziękować za różę, ale lokal był zamknięty. Gdy doszłaś do szkoły prawie wszyscy już byli. Shizaki przywołał cię ruchem ręki. Chcieliście siąść obok siebie, ale nauczyciele pokrzyżowali wam plany. Przed wejściem do busa każdy miał wylosować swoje miejsce. Tobie trafiło się jedno z przodu pojazdu obok okna. Minuty mijały, a koło ciebie nikt nie siadał. Japończyk i Hyuk dostali miejsca obok siebie, daleko od ciebie. W ostatniej sekundzie przed odjazdem do autokaru wpadł zgrzany chłopak. Nisko się ukłonił staremu nauczycielowi. Zgryźliwy nauczyciel od W-F niechętnie patrzył na Raviego i jego włosy koloru świeżego śniegu, ale w końcu pozwolił mu usiąść. Jedyne wonne miejsce było obok ciebie i tam właśnie skierował swoje kroki. Podróż miała zająć wam około półtorej godziny, jeśli nie będzie żadnych utrudnień na drodze. Po odpaleniu silnika wszyscy zaczęli dyskutować na temat akademika w którym mieliście się zatrzymać. Niektórzy próbowali śpiewać inny opowiadali kawały. Tylko ty i Ravi milczeliście. Po kilkunastu minutach chłopak zasnął. Jego głowa kiwała się z boku na bok przez co, co jakiś czas się przebudzał. Mimo, że Shizaki nie wyglądał na wypoczętego, od początku wycieczki umilał ci czas poprzez SMSy. Rozmowa urwała się gdy i on usnął tak jak kilku uczniów. Inni zajmowali się swoimi komórkami, w mniejszej mierze książkami. Znudzona oparłaś swoją głowę o chłodną szybę. Mijany krajobraz był monotonny i sprawiał, że zaczęłaś niewinnie ziewać. Gwałtownie się wyprostowałaś gdy poczułaś  ciężką głowę na swoim ramieniu. W pojeździe panowała całkowita cisza przez co słyszałaś ciche pochrapywanie chłopaka. Zagryzłaś lekko dolną wargę i ostrożnie rozejrzałaś się po pojeździe. Nikt nie zwracał na was uwagi. Po chwili namysłu stwierdziłaś, że nie ma sensu budzić przyjaciela. Mimo, że wiedziałaś, że to nic nie powinno znaczyć, to ostatnie pół godziny jazdy było dla ciebie prawdziwą torturą. Twoje serce biło jak szalone za każdym razem gdy wydawało ci się, że chłopak zaraz się obudzi. Odetchnęłaś z ulgą gdy dojechaliście na miejsce. Ravi obudził się natychmiast po tym jak silnik ucichł. Przetarł swoje ciemne oczy, rozciągnął się, a następnie wyszedł z pojazdu za resztą klasy. Doszłaś do siebie dopiero gdy Hyuk doszedł do twojego fotela.
-Idziesz?
-A! Tak…- pośpiesznie chwyciłaś swoje rzeczy, a następnie wyszłaś z busa, chłopak szedł za tobą. Skierowaliście się w stronę bagażnika gdzie Ken pomagał innym uczniom z ich walizkami. Gdy nadeszła wasza kolej, Hyuk wyprzedził nauczyciela i sam wyjął twój plecak, a następnie wolną ręką chwycił swój mały bagaż. Nie patrząc w twoją stronę ruszył do ośrodka. Dopiero po chwili znów się do ciebie odwrócił:
-Co tam jeszcze robisz? Chodź!- krzyknął w waszym kierunku i ruszył dalej. Lekko ukłoniłaś się wychowawcy i pobiegłaś za kolegą z klasy. Tak jak miejsca w autokarze, tak samo losowaliście pokoje. Wszyscy chłopcy spali w lewym skrzydle budynku, dziewczęta po prawej stronie, a nauczyciele pośrodku.
Twoja współlokatorka była miła i radosna, ale prawie wogóle nie zostawała z tobą w pokoju. Nigdy nie byłaś zbyt popularna, ale odkąd nowi uczniowie zawsze kręcili się obok ciebie, inne dziewczyny zaczęły cię wręcz nienawidzić. W czasie wycieczki zwiedzaliście wiele muzeów i tym podobnych atrakcji. Oczywiście nauczyciele dawali wam też czas wolny, który spędzałaś ze swoimi przyjaciółmi. Po trzech dniach tygodniowego wyjazdu nauczyciele zorganizowali grę terenową. Tak jak wszystko na tej wycieczce, grupy też losowaliście. Los się do ciebie uśmiechnął i trafiłaś do jednej drużyny z Hyukiem i Shizakim. Zadania były rozmieszczone po całym ośrodku  i okolicy. Pytania często dotyczyły materiałów z lekcji. Wiedza Hyuka i twoja przyczyniła się do tego, że po kilkunastu minutach wysunęliście się na prowadzenie.  Zbliżała się szesnasta, a wam został już tylko jedno zadanie. Zgodnie z instrukcjami minęliście mały staw, studnie i szklarnię. Po kwadransie znaleźliście się na skraju lasu. Ostatnie polecenie znajdowało się na gałęzi wysokiego drzewa. Na początku Japończyk próbował sam zdobyć kartkę, ale nie dawał rady. Po chwili namysłu, Hyuk wziął cię na barana abyś ty zdobyła pytanie. Z niewielkimi problemami dosięgnęłaś skrawek papieru. Gdy drugi chłopak pomagał ci wrócić na ziemię, kontem oka zauważyłaś nieznajomą sylwetkę w głębi lasu. Pomyślałaś, że to jakiś miejscowy poszedł na spacer więc nic nie mówiłaś reszcie. Na żółtawej kartce z drzewa znajdował się krótki tekst po japońsku. Najstarszy z waszej grupy bez problemu przetłumaczył wam wiadomość.
„Gratulacje! Udało wam się przejść piekielny test. Wasza nagroda czeka w ośrodku. Pozdrawiają nauczyciele”
Cieszyliście się jak dzieci, nawet Hyuk zaczął się śmiać. Postanowiliście nie tracić czasu i od razu wracać do akademika. Przed powrotem jeszcze raz spojrzałaś w głąb dziczy. Nie zauważyłaś nic oprócz połamanych gałęzi w miejscu gdzie wcześniej widziałaś tajemniczą postać.  Niepewnie podążyłaś za kolegami z klasy.
Na miejscu byliście pierwsi. Radosna matematyczka przyjęła was z otwartymi ramionami. Cała w skowronkach zaprowadziła was do jadali. Po kilkunastu minutach do waszego stolika podeszła młoda dziewczyna z napojami. Zaraz po niej pojawiła się znajoma osobowość. Czerwono włosy kelner z kawiarni podał wam trzy talerze z naleśnikami.
-Miło was znów widzieć.- chłopak uśmiechnął się do ciebie uwodzicielsko.
-Bez wzajemności.- mamrot Shizakiego był dla wszystkich bardzo dobrze słyszalny.
-Nie mówiłem do ciebie.- spojrzenia dwóch mężczyzn pełne nienawiści skrzyżowały się.
-Hej… kim jesteś?- niezręczna ciszę przerwał Hyuk, który dotychczas milczał.
-Hmy… przyjacielem?- czerwonowłosy  znów się uśmiechnął.- A ty?
-Kolega z klasy…- całą trojką zaczęliście jeść, a chłopak w białej koszuli usiadł obok ciebie. Podparł się na jednej ręce i uważnie ci się przyglądał.
-Nie musisz wracał do pracy?- Japończyk znów zabrał głos.
-Nie bardzo… moi rodzice są właścicielami tego miejsca, a ja tylko pomagam… Jak ci minął dzień?- znów spojrzał na ciebie.
-Um… dobrze- nie spuszczałaś wzroku ze swojego talerza.
-Ajć… ale z ciebie niezdara.- niebezpiecznie zmniejszył dzielącą was odległość by po chwili wytrzeć kąciki twoich ust swoim kciukiem, który potem polizał- myyy słodkości. – chłopak wstał jak tylko nowe osoby weszły do pomieszczenia.- Aaa… tak na przyszłość, mam na imię Cha Hak-yeon. Zapamiętaj piękna.-puścił do ciebie oczko, a na twojej twarzy pojawił się lekki rumieniec, który od razu ukryłaś w dłoniach. 

 ✖✖✖  

Reszta wycieczki minęła wam bez żadnych niespodzianek. Nie rozstawałaś się na krok ze swoją wierną ekipą, a może to raczej oni się z tobą nie rozstawali… Od czasu do czasu wpadaliście na Hakyeona, ale nie wiele rozmawialiście. Chłopak o ciemnej karnacji zwracał uwagę wszystkich dziewczyn, które od razu go adorowały, przez co nie mogłaś z nim dłużej pobyć. W piątek przed wyjazdem cała klasa i nauczyciele, z drobnymi wyjątkami, gała w piłkę nożną do upadłego. Dano tak dobrze się nie bawiłaś. Pod koniec przestaliście już liczyć punkty. Wykończona wróciłaś do swojego pokoju. Bez kąpieli rzuciłaś się na swoje łóżko.Od razu ogarnął cię sen.
  
✖✖✖ 

Szłaś ciemnym korytarzem. Na samym końcu były jedne stare drzwi.  Gdy do nich podeszłaś otworzyły się z lekkim skrzypnięciem.  W środku był tylko jeden stolik i zakapturzona postać. Wbrew swojej woli zbliżyłaś się do niego. W mroku zauważyłaś tylko jego oczy.  Z zachwytem podziwiałaś jego tęczówki, które mieniły się złotem i czerwieniem.  Jego szczupła, chłodna dłoń wepchnęła ci do dłoni lodowaty przedmiot. Był to osty nóż z wyrzeźbionymi różami na rękojeści.

-Idź.- jego głos był równie chłodny jak ciało, ale coś w nim było, że nie mogłaś mu się oprzeć- pozbądź się śmieci.

 ✖✖✖  

Gwałtownie otworzyłaś swoje oczy. Niezgrabnie wyszłaś ze swojego łóżka, zrzucając całą pościel na ziemie. Twoja współlokatorka coś do ciebie mówiła, ale nie zwracałaś na nią uwagę. Jak w transie wyszłaś z pokoju by po chwili minąć ostatnie drzwi damskiej części pensjonatu. Cicho jak kot dostałaś się do pomieszczenia, które było twoim celem. Ostrożnie zbliżyłaś się do drewnianego łóżka. Drżącą dłonią przyłożyłaś ostrze zimnego noża z różami na rękojeści do jego gardła. Czułaś na swojej dłoni jego ciepły oddech. Wiedziałaś co miałaś zrobić. Pozbyć się wroga. 


Jak podoba wam się nowy rozdział? Wydaje mi się, ze poprzedni był lepszy kkk. 
Mam nadzieję, że nie musieliście długo czekać. Rozdział siódmy jest już w trakcie pisania tak jak dwa opowiadania... ^.^ Do napisania. Pozdrawiam.

1 komentarz:

  1. Co to było?! Ta końcówka! Czy ona chce kogoś zabić? Jaaa ten rozdziałbył taki tajemniczy i wprowadził tak wiele niewiadomych, że ja już nie wiem co myśleć.. czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń