środa, 18 lutego 2015

Dwa głosy. (cz.I)

Usiadłaś na swoim stanowisku. Podparłaś głowę na dłoni i odpłynęłaś w myślach: ceniona, utalentowana, pomocna, mądra, niezastąpiona...

-[twoje imię] zrób dwie kawy!- ostry głos przywołał cię na ziemię.
-Tak prezesie.- odpowiedziałaś zmęczonym głosem.
... niezastąpiona...
...stażystka...

Mimo, że to tylko kawa, cieszyłaś się, że mogłaś coś zrobić. Od miesiąca miałaś w tej firmie swój staż, ale niewiele robiłaś. Od wczesnego dzieciństwa marzyłaś aby zostać sławną i cenioną dziennikarką. Teraz twoje sny spełniały się. Skończyłaś prestiżowe liceum i dobrą uczelnię. Twoja rodzicielka nigdy nie popierała twoich planów, ale też nie stawiała oporu. Ojciec zawsze marzył, że staniesz się szanowanym naukowcem, ale gdy powiedziałaś, że zamierzasz zostać dziennikarką, milczał. Po skończeniu studiów wyprowadziłaś się z rodzinnej rezydencji i zamieszkałaś w małym mieszkaniu na przedmieściach. Zaczęłaś życie na własną rękę bez niczyjej pomocy. Idealne świadectwa i listy polecające bez problemu pomogły ci dostać staż w wydawnictwie. Doskonale wiedziałaś, że na początku nie będziesz miała ważnych zadań, ale nie spodziewałaś się całkowitej ignorancji. Kawa, ksero, kawa, ksero, sklep, kawa, ksero... ciągle to samo.
Po zabraniu dwóch kubków z parującym napojem ruszyłaś do pokoju prezesa. Lekko zapukałaś czubkiem buta.
-Wejść!- łokciem otworzyłaś pół szklane drzwi. Wewnątrz znajdował się twój szef i przełożona.
-Witaj [twoje imię]- kobieta ciepło cię przywitała.- jeśli dalej będziesz ciężko pracować to niebawem będziemy razem pisać nowe artykuły!
-Dzień dobry. Mam nadzieję.- uśmiechnęłaś się lekko.
-Możesz już wrócić do swoich zajęć.- pijąc kawę, mężczyzna zaczął przeglądać nowe dokumenty. Ukłoniłaś się nisko i opuściłaś pokoik. Wychodząc usłyszałaś jeszcze fragment ich rozmowy.
-Słuchaj Suzy... Musisz o siebie dbać. Za kilka dni masz przeprowadzić ważny wywiad z tym raperem. To jest wielka szansa dla ciebie, całego naszego magazynu i...- nie usłyszałaś więcej gdyż zostałaś zawołana, aby zrobić kolejne ksero.
Resztę dnia spędziłaś segregując mało ważne papiery. Chciałaś już wychodzić, ale twój sunbae w ostatnim momencie dał ci dodatkowe dokumenty. Z przyklejonym uśmiechem do twarzy zostałaś po godzinach. Nie licząc sprzątaczek, jako ostatnia opuściłaś budynek firmy. Powłócząc nogami, ruszyłaś w stronę swojego mieszkania. Przechodząc obok bankomatu przypomniałaś sobie o swojej dzisiejszej wypłacie. Stan twojego konta cię załamał. Z bólem serca zabrałaś *10 tys. won*, które ciężko zarobiłaś. Następnego dnia miałaś mieć wolne więc postanowiłaś się odstresować. Po krótkim spacerze po mieście zatrzymałaś się na ulicznym stoisku. Usiadłaś przy jedynym wolnym stoliku i zawołałaś właścicielkę.
-Ahjumma poproszę butelkę... dwie butelki soju!- rozpięłaś swój brązowy płaszcz, a szalik odłożyłaś na swojej torbie. Oparłaś głowę o chłodne dłonie i zamknęłaś swoje obolałe oczy, które po chwili otworzyłaś gdy poczułaś, że ktoś się do ciebie dosiadł. Na przeciw ciebie usiadł mężczyzna średniego wzrostu. Szara bejsbolówka i czarne okulary przeciwsłoneczne, zasłaniały mu połowę twarzy. Nie zwracając na ciebie uwagi zamówił swoją porcję alkoholu.
-Przepraszam, ale ten stolik jest zajęty.- mimo swojego zmęczenia i poirytowania starałaś się być miła i uprzejma.
-A widzisz jakieś inne wolne miejsce?- mężczyzna był w stosunku do ciebie oschły i nieprzyjemny. Znów zaczął oglądać ludzi tłoczących się na ulicy.
-Yah! Słuchaj jak się do ciebie grzecznie mówi!- podniosłaś lekko głos, a prawą ręką walnęłaś w blat.- okey, nie ma innego miejsca, ale wypada się najpierw spytać czy można usiąść. A co jeśli na kogoś czekam?
-A czekasz na kogoś?- chłopak znów spojrzał na ciebie. Przez ciemne okulary nie widziałaś wiele, ale łatwo zgadłaś, że twój towarzysz również jest zmęczony dniem.
-Nie...- odpowiedziałaś ciszej.
-To w czym problem?- waszą wymianę zdań przerwała starsza kobieta z tacą pełną butelek.- dziękujemy.- ton chłopaka diametralnie się zmienił.  Mimo, że nieznajomy cały czas cię irytował, postanowiłaś nie niszczyć sobie wieczoru. Kieliszki zamieniały się w butelki i nim się obejrzałaś leżałaś półprzytomna na plastikowym blacie. Chłopak naprzeciw razy kilka razy próbował cię obudzić, ale nie zwracałaś na niego uwagi. Odpłynęłaś w słodką krainę snów.


Obudziłaś się ze straszliwym bólem głowy. Ku twojej radości w pomieszczeniu panował przyjemny półmrok. Z przymkniętymi powiekami rozkoszowałaś się ciszą. Twój spokój przerwał głośny trzask. W tym momencie w twojej głowie zapaliła się czerwona lampka "Gdzie ja jestem?". Ostrożnie podniosłaś się do pozycji siedzącej. Pomieszczenie w którym się znajdowałaś na pewno nie było twoją małą sypialnią w starym mieszkaniu. W pokoju dominowały czernie i żółcie z odrobiną szarości, i bieli. Wszytko było starannie ułożone. Spojrzałaś na swoje ciało, cały czas byłaś ubrana w to samo. Skrzywiłaś się gdy zauważyłaś  pożółkłą plamę na swojej śnieżnobiałej koszuli. Po cichu wyszłaś spod pierzyny. Na oślep znalazłaś swoje zniszczone już buty. Zaspanym wzrokiem jeszcze raz rozejrzałaś się po sypialni. Na jednym z krzeseł zauważyłaś swoją torbę.  Już chciałaś wychodzić, ale przez nieuwagę przewróciłaś niewielką doniczkę, a cała jej zawartość wylądowała na marmurowej posadzce. Przerażona stanęłaś w miejscu, zaraz po tym z drzwi po prawej wyszedł młody mężczyzna.
-Co do...!?
-Przepraszam, ja naprawdę nie chciałam.- ukłoniłaś się nisko w geście skruchy, ale przez ten gwałtowny ruch jeszcze bardziej zakręciło ci się w głowie skutkiem czego upadłaś na kolana. Chłopak szybko do ciebie podszedł i pomógł ci wstać. Gdy trochę się uspokoiłaś, znów spojrzałaś na nieznajomego. Próbowałaś sobie przypomnieć skąd go znasz, ale nic nie przychodziło ci do głowy.
-Już okey?
-Tak dziękuję.- uśmiechnęłaś się niewinnie.
-To super.- od razu puścił twoje ramię.-a teraz możesz oddać mi za taksówkę, dwa za pralnię, trzy za  nocleg.- jego głos był oschły, a dłoń czekała wyciągnięta. W tym momencie wszystko sobie przypomniałaś. Już się nie bałaś. Z uśmiechem na twarzy przybiłaś mu piątkę.
-Reszty nie trzeba.- odwróciłaś się na pięcie i ruszyłaś w stronę wyjścia.
-Czy ty wiesz kim ja jestem?!- chłopak szybko ruszył za tobą.
-Nie obchodzi mnie to!- zaśmiałaś się i trzasnęłaś mu drzwiami przed nosem.
Cała w skowronkach wróciłaś do domu. Wzięłaś ciepły prysznic i z zapałem zabrałaś się do pracy. Mimo wielu starań papiery wypadały ci z dłoni i nie mogłaś na niczym się skupić. Popatrzyłaś na zegarek. Dochodziła osiemnasta.
-Walić to.- rozciągnęłaś się niczym kot, a następnie poszłaś do swojego niewygodnego łóżka.


Obudził cię głośny dzwonek twojego telefonu.
-Yoboseyo...?- spytałaś zaspana.
-[Twoje imię] czemu ciebie nie ma jeszcze w biurze?! Masz 15 minut!- twój szef rozłączył się, a do ciebie dotarło, która jest już godzina. Przez przypadek spadłaś z łóżka, ale nie zwracałaś uwagi na ból w kolanie. W tempie ekspresowym zebrałaś się do pracy i po kilku minutach biegłaś już na autobus. Cała czerwona wpadłaś do budynku redakcji. Przy wejściu czekał twój szef.
-Pierwszy raz masz mieć ważna zadanie i się spóźniasz... masz talent.- mówił szybko i tak też szedł. Starałaś się utrzymać jego tępo ubierając po drodze identyfikator.
-Ale co się stało?- próbowałaś złapać oddech.
-Suzy leży w szpitalu z wysoką gorączką.
-Co?- zatrzymałaś się i pytająco popatrzyłaś na swojego przełożonego.
-Nie stój tam tak, tylko chodź. Nie mamy czasu!- mężczyzna pociągnął cię w stronę swojego biura. Grzecznie usiadłaś na kanapie i czekałaś na dalsze wytyczne.- tu są ważne informacje. Musisz je uważnie przejrzeć i przygotować się na jutrzejszy wywiad.
-Jutrzejszy!?- spojrzałaś na niego przerażona znad papierów.
-Mówiłem, że to ważne... Dasz radę? To dla ciebie wielka szansa.- jego głos przybrał błagalny ton. W twoich oczach pojawiły się iskierki podekscytowania. Nie mogłaś przepuścić tak ważnej sprawy.
-Postaram się najlepiej jak tylko potrafię!- odpowiedziałaś radośnie.
-Na to liczyłem.- wiedziałaś, że twój szef odetchnął z ulgą.- wracaj do domu i porządnie to przejrzyj. Wszystkie twoje zadania na dziś i jutro są odwołane. Jeśli będziesz miała jakieś pytania, dzwoń do mnie od razu.
-Tak jest szefie!- gdy wyszłaś z budynku miałaś ochotę skakać i krzyczeć z radości. Powstrzymywały cię ciekawskie spojrzenia przechodniów. Szybko wskoczyłaś w nadjeżdżający autobus. Uradowana usiadłaś na wolnym miejscu. Cały czas nie mogłaś się uspokoić. Chciałaś aby twoja przełożona szybko wyzdrowiała, ale dziękowałaś jej w duchu, że zostawiła ci tak ważne zadanie. Patrząc na przechodniów na ulicy zauważyłaś kilka pięknych kobiet. Zachwycał cię ich wygląd. Wtedy spojrzałaś na swój ubiór. Wszystkie ubrania miałaś od co najmniej roku. Odkąd zaczęłaś pracę w wydawnictwie nie miałaś czasu na zakupy. Jeszcze raz popatrzyłaś na swoje buty. Stare, schodzone botki przyniosłyby  wstyd niejednej kobiecie. Nie zastanawiałaś się długo, wysiadłaś kilka przystanków wcześniej i ruszyłaś do wielkiej galerii. O tej porze nie przychodziło tu tak dużo ludzi jak wieczorem, więc mogłaś swobodnie się poruszać. Minęłaś kilka wystaw, ale wszystkie produkty były dla ciebie za drogie. Mijały minuty a ty miałaś coraz gorszy humor. Gdy wreszcie znalazłaś idealne buty w przystępnej cenie, nie było twojego rozmiaru. Zmęczona usiadłaś na ławce koło fontanny. Wyjęłaś papiery od szefa i zaczęłaś je przeglądać. Wszystkie informacje dotyczyły rapera z którym miałaś przeprowadzić wywiad. Na pierwszej stronie znajdowało się jego najbardziej aktualne zdjęcie. Wyglądał niesamowicie znajomo. Przyglądałaś się fotografii kilka minut, ale na nic nie wpadłaś. Popatrzyłaś na dalsze informacje, nazwa jego rodzinnego miasta, szkoła, data jego urodzin... wszytko wydawało ci się bardzo znajome, ale nie wiedziałaś z kim ci się to wszystko kojarzy.
-Oppa spokojnie! Nie powinieneś tak denerwować się przez jakąś dziewczynę!
-Zamknij się! Widzisz chyba, że nie mam humoru!- ostry ton głosu, brak formy grzecznościowej... gwałtownie się odwróciłaś i zauważyłaś kogoś kogo naprawdę nie chciałaś więcej spotkać. Szybko spakowałaś kartki do starej torby i jak najciszej starałaś się wycofać do wyjścia. Niestety ci się nie udało.
-Stój tam gdzie stoisz dziewucho!- zamknęłaś oczy i wstrzymałaś oddech. Słyszałaś głośne kroki coraz bliżej siebie. Chłopak gwałtownie pociągnął cię za bark skutkiem czego stanęliście ze sobą twarzą w twarz.
-Hey...- odpowiedziałaś zakłopotana.
-I co się uśmiechasz?- spuściłaś wzrok próbując znaleźć odpowiednie słowa- bawi cię to? Ja dla ciebie byłem miły a ty co?
-Sorry…- zasłoniłaś twarz rękoma ułożonymi w przepraszającym geście.-Zwrócę ci pieniądze!- dodałaś szybko.
-Pieniądze, pieniędzmi, ale nie wiem czy to wystarczy.- chłopak naprzeciw ciebie podniósł wysoko rękę, byłaś gotowa na cios. Znów zamknęłaś powieki, ale zamiast bólu na policzku poczułaś ciepły uścisk. Otworzyłaś swoje oczy. Wzrok mężczyzny był skierowany w stronę osoby, która trzymała mu nadgarstek. Spojrzałaś na swojego wybawcę, który obejmował cię drugim ramieniem. Zabrakło ci słów. Uratował cię raper ze zdjęcia. Chłopak spojrzał na ciebie z promiennym uśmiechem.
-Nic ci nie jest?- pokręciłaś przecząco głową, nie umiałaś zebrać myśli.- hej Smoczku... zawsze uważałem cię za playboya, ale chyba pierwszy raz chciałeś uderzyć kobietę.
-Zamknij się Tabi. Nie twoja sprawa.- niższy wysyczał przez zęby.
-Tabi...?- zaskoczona spojrzałaś na rapera.
-Dawno się nie widzieliśmy [twoje imię].


*około 33 złote. 
 I jak wam się podoba? Na to opowiadanie przewiduję mniej więcej dwa/ trzy rozdziały więc mam nadzieję, że podołam waszym oczekiwaniom. W tym opowiadaniu G-Dragon i T.O.P nie są członkami Big Bang tylko niezależnymi muzykami!!!
Do następnego rozdziału. Pozdrawiam.

7 komentarzy:

  1. 33zł?! To nawet na czynsz nie wystarczy o_O
    A ja myślałam, że jeden z nich to prezes, a drugi to ten raper. Zaskoczyłaś mnie ;3 I mam nadzieję, że później też mnie zaskoczysz, bo ja już wymyślam kolejne wydarzenia ^_^ Tabiiii :3 Jak ja lubię jak jest napisane Tabi, a nie T.O.P ;3 Tabi fajniej brzmi. Coś jeszcze? Chyba nie :c Weny (*3*)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^-^
      To 33 zł wypłaciła sobie na sam alkohol, na koncie jest więcej... x'3
      Ciszę się, że Ci się podoba ^-^
      Też wolę jak mówi się Tabi >n<

      Usuń
  2. Niech ona będzie z GD xd
    Secenariusz genialny ;D
    Bardzo podoba mi sie twój styl pisania~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie... ^-^
      Dziękuję Ci bardzo ^^ Mam nadzieję, że kontynuacja też Ci się spodoba ^_^

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Ciszę się bardzo ^^
      Mam nadzieję, że kontynuacja również Cię zadowoli ^-^

      Usuń
  4. Świetny pomysł z tym wstawianiem imienia, szczególnie, że T.O.P to jeden z moich biasów. *^*
    Lecę czytać dalej. :3

    OdpowiedzUsuń