Usłyszałaś cichy szelest dochodzący zza okna. Z twoich drążących dłoni wypadło ostre ostrze. Ken nieznacznie poruszył się przez sen co jeszcze bardziej cię spłoszyło. Przerażona wybiegłaś z jego pokoju nie zwracając uwagi na to czy jesteś cicho. Chciałaś uciec z tamtego miejsca jak najszybciej. Całą spocona wpadłaś na kamienną ścieżkę. Nie zwracałaś uwagi na ból jaki przeszywał twoje ciało. Czułaś się jak w transie. Nim się spostrzegłaś byłaś już w lesie. Zwolniłaś tępo. Powoli łapałaś chłodne powietrze w płuca.
Mimo, że cały czas się trzęsłaś czułaś się trochę lepiej. Nie rozumiałaś dlaczego tak się zachowałaś. Po kilku minutach marszu las stał się coraz bardziej gęsty. Blask księżyca nie oświetlał ci już drogi. Gdy odwróciłaś się by zawrócić, dróżki którą przyszłaś nie było. Przestraszona rozejrzałaś się dookoła siebie. Wydawał ci się, że drzewa są coraz bliżej ciebie. Wśród gałęzi zauważyłaś kilkanaście par świecących ślepi. Dochodziło do ciebie coraz mniej powietrza, powoli zaczynałaś się dusić. Ostatnie co słyszałaś to śmiech, który z chwili, na chwile stawał się coraz bardziej głośny i skrzeczący. Twoje ciało stało się lekkie niczym puch.
✖✖✖
Gdy otworzyłaś oczy zauważyłaś oślepiającą biel. Pierwszy
raz od dawna obudziłaś się w otoczeniu światła. Kilka dni temu cieszył by cię
ten widok, lecz teraz wzbudzał w tobie niewyjaśniony strach. Chciałaś się
podnieść, ale nie mogłaś. Leżałaś na czymś miękkim, ale nie byłaś pewna co to
jest. Czułaś ból i zmęczenie. Na twoje
blade czoło spadło kilka kosmyków twojej za długiej już grzywki. Gdy
chciałaś je odgarnąć poczułaś, ze coś
trzyma twoją dłoń. Spojrzałaś w tym kierunku i zauważyłaś białą czuprynę
swojego przyjaciela. Chciałaś uwolnić
rękę z jego uścisku lecz wtedy chłopak się obudził. Wstrzymałaś na
chwilę oddech.
-[Twoje imię] obudziłaś się?- jego głos był przepełniony
troską.
-Ta… tak.- odpowiedziałaś prawie szeptem. Twój głos
jeszcze drżał.
-Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłem!- chłopak
niechcący pociągnął cię za twoją obolałą kończynę przez co lekko syknęłaś z
bólu. – przepraszam!- szybko cię puścił.
-Nic się nie stało… em… mógłbyś pomóc mi usiąść?- twój
głos był słabo słyszalny nawet dla ciebie.
-Oczywiście.- starszy starał się jak najostrożniej
postawić cię do pionu.
-Dziękuję… Ravi… ale co to za miejsce?
-Szpital… nic nie
pamiętasz?
-Nie bardzo…- w tym momencie wspomnienia minionej nocy
powróciły. Zaczęłaś się samoistnie trząść. Opadłaś na twarde posłanie.
Przerażony chłopak szybko zawołał pomoc, z twoich oczu popłynęły niewyjaśnione łzy.
✖✖✖
Jak kukła, samotni
siedziałaś na metalowym łóżku. Przez lekko przybrudzone, szpitalne okno
obserwowałaś wysoko lecący samolot. Mimo, że lekarze mówili, że wszystko jest w
porządku, ty tak się nie czułaś. Cały czas byłaś niespokojna, niepewna… czułaś
się zagrożona? Twoje rozmyślania przerwało ciche pukanie do drzwi. Niepewnie
zawołałaś niezapowiedzianego gościa.
-Good morning [twoje imię], a raczej good afternoon
haha.- przy wejściu stał wysoki szatyn z kwiaciarni.
-Skąd ty…?
-Pytasz się skąd znam twoje imię, czy co tu robię?-
uśmiechnął się ciepło.
-Chciałam spytać o obie sprawy- mimo, że czułaś się nie
najlepiej, jego optymizm wpływał na ciebie pozytywnie. Również się uśmiechnęłaś,
mimo lekkiego bólu.
-Pracuję tu jako wolontariusz, przechodziłem korytarzem,
zauważyłem znajomą piękność i się przywitałem, a twoje imię widnieje na
tabliczce obok wejścia.- „piękność ?” na twojej twarzy pojawił się drobny
rumieniec.
-To miło z twojej strony…
wejdziesz?- zapytałaś niepewnie.
-Chętnie.- chłopak
szybko wszedł do środka, a następnie po cichu zamknął drzwi. Od razu znalazł
się obok ciebie. Rozejrzał się po sali, a następnie usiadł na krześle obok
twojego łóżka.
-Masz może ochotę na jakieś owoce.
-Od ciebie zawsze.- chłopak uważnie obserwował twoje
dłonie gdy obierałaś świeże mandarynki.- masz naprawdę pięknie dłonie… takie
delikatne… stworzone aby tworzyć.- popatrzyłaś na niego zaciekawiona.
-Dziękuję… - po chwili zapytałaś- ach jak masz na imię
oppa?
-Oppa?- na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Uhym oppa… z sąsiedztwa.- przekręciłaś głowę aby lepiej go widzieć.
-Twój oppa nazywa się Hongbin.
-Imię równe piękne jak uśmiech.
-Hahah to ja powinienem to mówić [twoje imię]
-Hongbin… dziękuję ci za wcześniej… i że odwiedziłeś mnie
teraz… myślę, że czuję się już lepiej.- waszą rozmowę przerwała pielęgniarka.
Chłopak pożegnał się z tobą a następnie wrócił do swoich poprzednich zajęć.
✖✖✖
Tej nocy spałaś wyjątkowo spokojnie. Gdy się obudziłaś za
oknem cały czas panowała ciemność- miasto jeszcze spało. Chciałaś napić się
wody, ale zamiast butelki którą postawiłaś tam wczoraj poczułaś kilka drobnych kartek
papieru. Ostrożnie wzięłaś wszystkie skrawki purpurowego arkusza. Ostrożnie
ułożyłaś rozsypankę. Tak jak pierwsze
wiadomości i ta była napisana w dziwnym języku. Nim zdążyłaś ją przeczytać ktoś zapukał do twoich drzwi. Przestraszona
schowałaś kawałki listu w dłoni. Drzwi twojego pokoju otworzyły się, ale nikt
nie wszedł. W pokoju rozszedł się zapach róż, a ty na nowo poczułaś się senna. Twoje ciało robiło się coraz cięższa, aż w końcu
opadłaś bezwładnie na twardy materac. Rozluźniłaś uścisk, a karteczki spadły na
ziemię. Nim całkowicie straciłaś przytomność zauważyłaś jeszcze jakąś postać lecz
nie byłaś w stanie jej rozpoznać.
✖✖✖
Na nowo obudziły cię pierwsze promienie sobotniego
słońca. Rozciągnęłaś się jak każdego ranka, ale tym razem było inaczej. Otworzyłaś
swoje oczy i ujrzałaś Shizakiego i Kena
stojących nad tobą.
-Ty…- Japończyk próbował coś powiedzieć, ale najwyraźniej
nie dawał rady.- twój obojczyk…- spojrzałaś na miejsce które pokazywał chłopak.
Na twoim prawym obojczyku znów pojawiło się tajemnicze znamię. Nie wiedziałaś
co powiedzieć, z otwartymi ustami patrzyłaś na przyjaciela, szukając słów
których mogłabyś użyć.
-Czyli to ty…-
delikatny szept Kena dotarł do twoich uszu. Odwróciłaś się w jego
stronę. Wasze spojrzenia się skrzyżowały, a jego oczy zabłysły krwistą
czerwienią.
Myślę, że nie musieliście długo czekać na nowy rozdział. Jak wam się podoba? Lubię to opowiadanie coraz bardziej bo nawet mnie zaskakuję. Już sama nie wiem jak to się skończy... niebawem kolejny rozdział i nowe opowiadania. Do napisania- Kosuk.
Z każdym rozdziałem to opowiadani robi się coraz bardziej tajemnicze i coraz bardziej się w nie w kręcam! Tylko w sumie nie pamiętam, który z chłopaków z VIXX to jaka postać.. ;; w sensie pamiętam, że Ken to nauczyciel, a Ravi i Hyuk to koledzy z klasy i jeszcze teraz wiem, że Hongbin to chłopak od kwiaciarni.. a N i Leo? Pamiętam, że też się gdzieś już pojawili, ale nie pamiętam gdzie.. xd
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział! ;3
A więc:
UsuńKen- nowy nauczyciel. Ravi- nowy uczeń w klasie, Hyuk- cichy kolega z klasy, jest małomówny, Hongbin- chłopak z kwiaciarni, który dał jej różę gdy spadła z roweru, N- kelner z kawiarni w której byli w rozdziale trzecim (syn właścicieli pensjonatu w którym się zatrzymali na szkolnej wycieczce) Leo- nie ma go jako mężczyzny, ale jest kotem głównej bohaterki<< mam nadzieję, że trochę Ci pomogło ^-^
Też się coraz bardziej w to wkręcam xD już sama nie wiem jak to się skończy.
Dziękuję Sis <3
Oooo rozjaśniło się wszystko :D
UsuńLiczę na Ciebie i wiem, że aż do końca to opowiadanie będzie świetne!
Proszę bardzo ^^
Ja naprawdę mam kiepską pamięć T.T Nie pamiętam dlaczego ona była u niego z tym nożem ale ja to sobie doczytam, jednak ważniejszym pytaniem jest to dlaczego ten nauczyciel z nią mieszka, bo miałam się już kiedyś pytać, ale zapominałam (znów) T.T Ze mną jest naprawdę źle T.T Ale dość już o mnie. Opo jak zwykle świetne i mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny rozdział bo ja umieram z ciekawości T.T Weny (*3*)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to dlaczego z nią mieszka wyjaśni się bardziej później. Obecnie wiadomo tylko tyle, że mieszkanie dziewczyny zostało wystawione na sprzedaż (nie wiadomo przez kogo) Ken go kupił, nie chciał jej wyrzucać więc zawarli umowę, że będą razem mieszkać, ale nikt nie może się o tym dowiedzieć.
UsuńTeż mam nadzieję, że kolejny rozdział napiszę szybko ^^
Dziękuje za wsparcie ;3