piątek, 9 maja 2014

Miłość jak z komiksu.

Kto by się tobą interesował gdybyś zniknęła? 
Ktoś by tęsknił? 
I tak nikogo nie obchodzisz... 

Osiemnastoletnia (prawie) europejka mieszkająca w Korei. Brzmi jak bajka? Dla mnie tak nie jest! Czemu? Wszystko przez mojego ojczyma... ale zacznę wszystko od początku...

Kiedy miałam 4 lata zmarł mój ojciec. Nie pamiętam go. Jedyne co po nim mam to stara fotografia, którą wszędzie ze sobą noszę. Kiedy mam zły dzień, patrzę na jego uśmiechniętą twarz. Jestem do niego bardzo podobna, ale moja mama nie chce tego przyznać. Wszystko przez to, że nierozważnie prowadził samochód po pijaku, a nas zostawił z wielkimi długami. Moja rodzicielka postanowiła rozpocząć wszystko od nowa. Zaczęła od wyrzucenia wszystkich zdjęć mojego taty (oprócz tego jednego, które zabrałam). Nawet sobie radziłyśmy. Zawsze miałyśmy co jeść, dach nad głową... ale zostawał nie spłacone długi... Pewnego dnia do piekarni, którą prowadziła moja mam przybył koreański biznesmen. Zaproponował nam nieziemską cenę za nasz rodzinny przepis na pieczywo z ziarnami. Żeby nie zabrakło wrażeń, po tygodniu Szanowny Pan oświadczył się mojej mamie, a ona się zgodziła! Nawet ją rozumiem... Wdowa z długami i dzieckiem do wychowania... nawet się cieszyłam... w końcu bardzo interesowałam się Koreą i chciałam mieć chłopaka, Azjatę...nie miałam zastrzeżeń, Pan Szanowny był na dla mnie na początku bardzo miły. Dawał mi prezenty, pomagał mi z nauką Koreańskiego... myślałam, że ktoś zapełni pustkę po ojcu... kiedy przylecieliśmy do jego rodzinnego miasta, Seulu, kiedy odbył się ślub i wesele... WSZYSTKO SIĘ ZMIENIŁO. Mama nie miała już dla mnie czasu, jak wcześniej. Ojczym, który miał być jak ojciec stał się tyranem. Codziennie na mnie krzyczał jaką jestem złą córką, że do niczego się nie przykładam i jestem ciężarem dla matki. Nawet chciał mnie wysłać do szkoły z internatem! Ale ja postanowiłam się nie poddawać. Unikałam wszelkich kontaktów z tym bydlakiem. Wstawał wcześnie rano i jechałam do szkoły, kiedy wracałam zjadałam resztki z obiadu. Odrabiałam lekcje, a następnie wychodziłam na miasto. Wracałam zazwyczaj gdy wszyscy spali... Jestem tu już 3 miesiące... I codziennie ta sama rutyna... Aby rozróżnić te dni postanowiłam pisać pamiętnik... 
---
Poniedziałek. 
Ugh... coraz bardziej mam dość mojego ojczyma! Wczoraj chciałam spędzić wieczór z mamą, ale gdy tylko coś usłyszał postanowił zabrać ją na kolację. A wcześniej Pan Szanowny był bardzo, bardzo, bardzo zajęty! Czy on chce zniszczyć moja więź z mamą? Co ja mu zrobiłam?! Na szczęście mam mojego ukochanego. Jest w połowie Amerykaninem, w połowie Koreańczykiem. Ma na imię Ken i jest najcudowniejszą osobą jaką spotkałam. Kocham go!Bardzo go kocham! Chce z nim spędzić resztę życia. On zawsze ma dla mnie czas. Stał się moim światełkiem w tym okropnym czasie.
---
Wtorek.
Dzisiaj Ken zabrał mnie na koncert NU'EST. Wygrał bilety w radiowym losowaniu. Brał w nim udział dla mnie! Dobrze wiedział, że lubię rap Arona i taniec Rena... Aż dziwne, że w tym zespole jest JR. Nie lubię go... Jest taki... taki... ugh... nie lubię go... odeszłam od tematu. Po koncercie poszliśmy na kolację do restauracji... czułam się jak największa dama świata... jak najpiękniejsza kobieta. Jestem taka szczęśliwa! Chciałbym aby ta chwila trwała wiecznie!
---
Środa. 
Zwyczajny szkolny dzień. nic szczególnego się nie działo... A nie... Dostałam najwyższy wynik w szkole z egzaminu z angielskiego...  Może przez jeden dzień będę miała spokój w "domu"... 

Kiedy pokazałam wyniki egzaminu w "domu" mama była zachwycona, a Panu Szanownemu najwyraźniej to się nie podobało. Nie mógł znieść myśli, że coś mi wyszło... Niech się goni! Dzisiaj jest mój dzień! Dodatkowo jutro mija miesiąc odkąd chodzę z Kenem!
---
Czwartek. 
Dzisiaj razem z Kenem zerwałam się z lekcji. Spędziliśmy razem cudowny dzień... no, prawie. Wszystko było super do czasu aż zadzwonił do niego telefon... Chyba coś przede mną ukrywa... martwię się... oby wszystko było w porządku... 
---
Piątek. 
Dziś nie widziałam Kena... nawet do mnie nie zadzwonił... Martwię się coraz bardziej... w "domu" też nie dzieje się dobrze... moja mam wygląda ostatnio jakoś nieswojo... Czy znów wszystko się wali? Ja nie chcę! Niech ktoś to powstrzyma! Ratunku! Niech ktoś mi pomoże! Ken, gdzie jesteś?! 
---
Sobota.
Mam cały dzień leżała w łóżku... Ken ma wyłączony telefon... Co się dzieje? Czy ja o czymś nie wiem? "Ojczulka" też nie było cały dzień...
---
Niedziela.
Ken dziś do mnie napisał SMS'a. Był krótki i treściwy: "Spotkajmy się jutro o 18 na naszej ławce w parku. Muszę Ci coś powiedzieć" Boje się. Co on chce mi powiedzieć? Chce ze mną zerwać? Wyjeżdża? Jest chory?... nie mam z kim porozmawiać... Mama jest jakaś nieobecna... nawet brakuje mi obecności ojczyma w domu... Ciekawe czemu go nie ma...
---
Poniedziałek. 
NIE CHCE TU BYĆ! CHCE ZNIKNĄĆ! UMIERAM! 
Stało się to co przewidywałam. Ken ze mną zerwał! W tym samym miejscu, w którym pierwszy raz powiedział mi, że mnie kocha... czemu tam?! Nie mam z kim o tym porozmawiać...POMOCY!
---
Wtorek. 
Moje dni znów stały się szare... Co ja tu robię? Tak miało być?  W tej chwili brakuje mi nawet wrzasków ojczyma. Moja mama również źle się czuje... Może Pan Szanowny ją zdradza?! Jeśli tak... zabiję go własnymi rękami!
---
Środa.
Już nie będę pisać... Pisałam odkąd moja rodzicielka ponownie wyszła za mąż... Już nie mam siły pisać... W moich zapiskach jest za dużo Kena... chcę o nim zapomnieć! 
-----
Kilka miesięcy później. 

Poniedziałek. 
Jednak ciężko żyje się bez pisania... Ken już mnie nie obchodzi... Kiedy widziałam go z inną laską na ulicy nawet nie zareagowałam... KEN TO PRZESZŁOŚĆ! Mama ma się już lepiej, ale firma ojczyma ma chyba problemy w firmie...  
---
Wtorek.
Dzisiaj nie wracam do domu na noc! Nie po tym jak ten Szanowny Pan zmieszał mnie z błotem! Wybacz mamo, że Cię z nim zostawiam...
---
Środa. 
Na początek opiszę dzień wczorajszy: 

Nie mając gdzie się podziać, poszłam do sklepu z komiksami... dziecinna forma na spędzenie czasu, ale co mi pozostało? Nawet znalazłam komiks, który czytałam w gimnazjum... Gdy chciałam wziąć  ostatnią sztukę, wpadłam na wy wyższego od siebie chłopaka. 
~Przepraszam, ale byłam pierwsza... 
-Możesz wziąć inny komiks?
~To ja powinnam się o to spytać. Poszukaj sobie czegoś innego...
-Jebal... Śpieszę się...
~Ani! Byłam pierwsza! 
Wzięłam komiks, zapłaciłam i wyszłam... Kiedy wybiegłam z ciepłego sklepu nie miałam gdzie się podziać... Na zewnątrz było chłodno... skierowałam swoje kroki w stronę parku... nawet nie wiem dlaczego... Kiedy tak sobie spacerowałam jakiś pijany mężczyzna mnie zaczepił... Bałam się... I to bardzo... Kiedy napastnik chciał coś zrobić, pojawił się chłopak ze sklepu... On mnie uratował! 
-Ty specjalnie szukasz zaczepek?! 
~Ani... Dzi.... dziękuję Ci...
-Nie ma za co... ugh... lepiej idź do domu!
~Ale... ja nie mam domu... 
-Mwoh?!
~Uciekłam...
-Ugh... dobra... chodź zemną. 
~Co? Wae?!
-Chcesz spędzić noc na polu?
~ Nie...
-To chodź ze mną.

I właśnie teraz u niego jestem...
---
Czwartek. 
Nie wierzę. Osobą, która mnie uratował i dała mi dach nad głową jest JR! Facet, którego nie mogłam nigdy znieść. Nic dziwnego, że nasza znajomość zaczęła się od kłótni... Co ja mam zrobić? Dziś wyszedł zanim ja wstałam... zostawił mi tylko liścik: "Możesz jeść co chcesz z lodówki, korzystać z czego chcesz, ale nie wchodź do mojego pokoju bo Cię pozwę. Wracam wieczorem. Porozmawiamy". nie wiem czy chce z nim rozmawiać... ale cóż pomógł mi... zostanę...

Jest późny wieczór. Cały czas jestem u JR... Czemu? Bo się dogadaliśmy. Powiedział, że nie doniesie na mnie, na policję, a ja nikomu nie powiem gdzie jest jego prywatna posiadłość. Pozwolił mi nawet ze sobą mieszkać pod warunkiem, że będę wykonywać wszystkie domowe obowiązki. Dziwne, ale nie będę narzekać. Niech w "domu" trochę za mną zatęsknią...
---
Piątek. 
Dziwnie jest się obudzić w obcym mieszkaniu... Nawet nie tęsknię za "moim pokojem". Kiedy się obudziłam i trochę ogarnęłam poszłam do sklepu. Muszę kupić rzeczy codziennego użytku skoro mam mieszkać z tym facetem... trzeba też coś kupić na obiad... ciekawe co lubi jeść...
---
Dwa tygodnie później. 

Piątek. 
Już od dwóch tygodniach mieszkam z JR... Przyzwyczaiłam się. Lider Nu'Est nie jest taki zły jak myślałam... Moja mam wysłała mi wczoraj krótkiego SMS'a "Tęsknię..." Muszę się z nią spotkać...
---
Sobota. 
Dzisiaj cały dzień spędziłam z mamą. Ojczulka nie było, ma jakieś problemy z firmą... Noc postanowiłam spędzić w "domu" gdy kładłam się spać dostałam SMS'a od... JR "Gdzie jesteś? Coś się stało?" Nic mu nie odpisałam. Czemu bym miała? Jestem naprawdę zmęczona... jutro mam ostatni dzień wolnego...
---
Niedziela. 
Ze względu na to, że Pan Szanowny ma problemy i często jest zmęczony i wkurzony, mama zgodziła się abym dalej mieszkała u mojej "najlepszej przyjaciółki ze szkoły"... Na razie nie mam zamiaru mówić jej prawdy... niech nie potrzebnie się nie stresuje...
---
Poniedziałek. 
Nie mogę się skupić na tej zakichanej matmie! Czemu On tak zareagował? Przecież tylko u niego mieszkam... Aaa o co mu chodzi?! Ale zacznę od początku... Kiedy wczoraj wróciłam do mieszkania JR on przywitał mnie wielkim krzykiem. Z całego jego wywodu zrozumiałam mniej więcej tyle: "Gdzie byłaś, czemu nie odpisałaś? Martwiłem się. Coś się stało?" nie mogłam tego znieść. Gdy zaczął tak gadać przypomniałam sobie o...Kenie... Nie wytrzymałam... Nawrzeszczałam na niego... Powiedziałam mu mniej więcej tyle, że nie jesteśmy w żadnym związku i wcale nie muszę się mu ze wszystkiego spowiadać..." żałuję... zamknęłam się w pokoju i  już się do niego nie odzywałam... Rano wyszłam bez słowa... CO JA ZROBIŁAM?! Co jeśli stracę mojego jedynego przyjaciela?...
----
Ostatni wpis...
A teraz ostatni wpis w mym pamiętniku... Czemu? Bo już nie mam potrzeby pisania mych myśli... już nie muszę... Ale jak zwykle zaczęłam od końca... A było to tak...

Po szkole nie miałam wystarczająco dużo odwagi aby wrócić do mieszkania JR dlatego wróciłam do "domu". Gdy weszłam do salonu ujrzałam niepokojącą sytuację... Na kanapie siedziała moja mama i... płakała! Jakby coś straciła... emocje mnie poniosły... szybko doskoczyłam do Pana Szanownego i zaczęłam go szarpać... "CO ZROBIŁEŚ MOJEJ MAMIE!!! GADAJ DRANIU!!!"  Moja mam chciała mnie powstrzymać, ale jej nie słuchałam... Gdy podnosiłam rękę aby go uderzyć... zauważyłam jaki jest zmarnowany... w jego oczach nie było widać wcześniejszej pasji i determinacji... Moja ręka zamarła... usiadłam i pozwoliłam aby wszystko mi wyjaśnili... Okazało się, iż mój ojczulek zbankrutował... Stracił swoją firmę... tego dnia pierwszy raz mnie przeprosił... Uronił nawet łzę, lecz szybko ją wytarł... W tamtej chwili był człowiekiem... mogłam go nawet porównać do prawdziwego... ojca! W tamtym momęcie... wybaczyłam mu... wszyscy się pogodziliśmy... Moje życie nagle nabrało jasnej barwy... To znaczy... nie do końca... była jeszcze jedna sprawa...

Postanowiłam, iż spotkam się z JR, ale nie wiedziałam jak zacząć... Wyszłam z domu i szłam... nie patrzyłam gdzie... po prostu szłam... Moje nogi zaprowadziły mnie pod sklep z komiksami... Weszłam do niego... nie wiem nawet po co. Może chciałam znaleźć inspiracje w szczęśliwym zakończeniu jakiejś niszowej mandze*...  Przeszłam do działu z romansami. Patrząc na pułki nie znajdowałam niczego ciekawego... i gdy mój wzrok skierował się ku dołowi zauważyłam ostatni numer najlepszej komedii romantycznej jaką w życiu czytałam... Zachwycona, ze to tu znalazłam, bez zwracania uwagi na otoczenie schyliłam się po komiks... w tym momęcie moja ręka natrafiła na inną... Podniosłam wzrok gotowa do walki o ulubioną mangę, lecz gdy natrafiłam na TE oczy zamarłam, a kolana zmiękły pode mną... Wpadłam na najmniej oczekiwaną osobę... wpadłam na KENA! Nie mogłam wydobyć słowa... zamurowało mnie... Z oszołomienia wyrwał mnie jego głos, który kiedyś tak kochałam...
-Hej [twoje imię] dawno się nie widzieliśmy... co tam u ciebie słychać?- prawdopodobnie wyglądałam jak niedorozwinięta. Ledwo co wydukałam kilka wyrazów...
~Dobrze... a... a u ciebie?
-Też! Hahaha dawno sie nie widzieliśmy... Masz chłopaka?
~N...n...nie...
-To świetnie! Co ty na to aby się spotkać?-  wymownie na mnie spojrzał... nie umiałam zareagować... Gdy już miałam się poddać dawnemu uczuciu usłyszałam znajomy głos... Należał on do  Kim Jonghyuna:
-Wybacz stary, ale ona jest zajęta.
-Co powiedziała, że jest wolna...
-Bo jeszcze o czymś nie wie...- w tym momęcie chwycił mnie w pasie i... i... pocałował! Nie mogłam się ruszyć... JR nie pozwolił mi na dojście do siebie. Skierował się w stronę drzwi, a mnie pociągnął za sobą... Dochodziły mnie jeszcze jakieś dźwięki... chyba Ken coś krzyczał, ale mnie to juz nie obchodziło... Pogrążyłam  się w moich wyobrażeniach... i w myślach o spełnionej miłości... moje przemyślenia przerwał lekki ból na ramieniu. Kim zaciągnął mnie na tyły jakiejś restauracji i przycisnął do muru:
-[twoje imię] CO TY SOBIE MYŚLAŁAŚ?! TAK DAĆ SIĘ OMAMIĆ?!
~Ale... ale...
-No już... Przepraszam... poniosło mnie...
~Oppa?...
-Ne?
~Czy ty mnie kochasz?...
-Ty się jeszcze pytasz?- uśmiechnął się szarmancko, a następnie mnie pocałował. Już nie na pokaz jak przed Kenem... lecz już na poważnie i bardzo namiętnie...
Gdy się lekko od siebie odsunęliśmy, patrzyliśmy sobie głęboko w oczy...
~Obiecujesz mi?
-Co?
~Miłość.
-Oj ty głupiutka.
Mocno mnie przytulił.

Z ciemnego zaułku wyszliśmy razem. Mocno do siebie przytuleni. Teraz mam GO, a ona ma MNIE. 
Nasza miłość jest jak z bajki? Nie... Jest jak z komiksu. 


---
Cześć kochani ^^ dawno mnie nie było... Przepraszam... Nie miałam weny ani siły... Przepraszam >m< 
Wiem, że miał być scenariusz z L.Joe... mam go zaczętego, ale muszę wymyślić resztę, a nagle dostałam natchnienia na taką historię. Eh... No nic... Jak wam się podoba? Pierwszy raz piszę w taki sposób... Liczę na jakieś komentarze>> rady mile widziane ^^ Za niedługo koniec roku więc... Będę miałam czas pisać ^^ Do następnego opowiadania. ^^  Kosuke >m<

Scenariusz dla- Peurinseseu bombing

6 komentarzy:

  1. JEJU!! SIOSTRO!! *o*
    akehflaiehflashflafhasjekfh to było genialne!!
    Serio!! Takie piękne!!
    Podobało mi się bardzo!! bardzo!! bardzo!! bardzo!!
    Chcę czytać WIĘCEJ Twoich opowiadań i CZĘŚCIEJ!!
    Więc.. weno.. WENO!! PRZYJDŹ DO Kosuke!!
    Ale wybacz.. muszę się jednego przyczepić..
    tego zdania:
    'ale firma ojczyma ma chyba problemy w firmie'
    takie trochę bezsensu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. To komplement, prawda? >n< kkk
      Cieszę się,że się podoba :)

      Usuń
  3. Omoo jakie słodkie :) Nie ma to jak miłość rodem z mangi *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kkk ^-^
      Ostatnio dużo mang czytałam. Pewnie dlatego >n<

      Usuń
  4. Nie wiem co napisać, więc po prostu wyrażę swoje emocje...
    HAVDJCUGSBSHDGFAHDKDLSHAFSJDJGAHSH OMONA NIE MOGĘ CUTNESS OVERLOAD ANIKA'S DEAD BANG!
    <3

    OdpowiedzUsuń