Kolejna nieprzespana noc.
Kolejny dzbanek kawy.
Znowu puste kartki.
Przetarłaś zaspane oczy. Chciałaś jedynie położyć głowę na
miękkiej poduszce i spać, ale nie mogłaś. Termin oddania kolejnego rozdziału
Cię gonił. Byłaś w trakcie pisanie książki, ale wena Cię opuściła, a wszystko
przez twojego byłego chłopaka. Pisałaś romans. Historię miłosną. Twoja
korektorka mówiła, że jest świetna. Jak z bajki. Taka właśnie była twoja
miłość. Była tak nieprawdopodobna, że nie mogła trwać wiecznie. Po tym jak
rzucił Cię twój chłopak chciałaś aby główny bohater książki wpadł pod samochód lub
zginął w inny sposób, ale redakcja się nie zgodziła. Nikt Cię nie rozumiał.
Nawet twoi przyjaciele. Nikt nie chciał przyjąć do wiadomości, że nie masz siły
pisać tego typu książek ze złamanym sercem. Twój chłopak był twoim
natchnieniem, jego uśmiech popychał Cię do przodu. Z nim u boku miałaś siłę
tworzyć. Teraz nie miałaś na nic ochoty, a czas nie ubłaganie leciał do przodu.
Z drzemki w którą właśnie zapadłaś wybudził Cię dzwonek przy twoich drzwiach.
Niechętnie poszłaś je otworzyć. Nie miałaś ochoty nikogo widzieć.
Przed
drzwiami stała kobieta drobnej budowy o siwych włosach, była to właścicielka
kamienicy
-Dzień
dobry pani.
-Witaj...
mam małą sprawę...- przerwałaś jej.
-Proszę
się nie martwić czynsz zapłacę do końca miesiąca.
-Na
pewno?
-Oczywiście.
Już kończę książkę...- kobieta westchnęła zrezygnowana.
-Dobrze.
Masz czas do końca miesiąca i ani dnia dłużej.
-Dobrze.
-Jeśli
się spóźnisz z zapłatą to będziesz się musiała wyprowadzić.
-Rozumiem.
-Dobrze,
dobrze idź już lepiej pisać. Nie będę Ci przeszkadzać.
-Do
widzenia.
-Do
widzenia. -uśmiechnęłaś się lekko, a następnie zamknęłaś skrzypiące drzwi.
Naprawdę
chciałaś zacząć pisać, chciałaś skończyć tą książkę lecz nie miałaś pomysłu na
zakończenie. Przeciągnęłaś się i ziewnęłaś. Dopiero teraz zauważyłaś jaki syf
panuje w mieszkaniu. Zebrałaś z biurka wszystkie opakowania po słodyczach,
opakowania od pizzy i wyrzuciłaś je do kosza. Dzbanki po kawie włożyłaś do
zlewu. Mimo że przeszkadzał Ci brud to nie miałaś siły zmywać naczyń. Nigdy tego
nie lubiłaś. Odsłoniłaś zasłony i
wpuściłaś promiennie słoneczne do pokoju. Dano tego nie robiłaś. Otworzyłaś
okna wpuszczając w ten sposób trochę świeżego powietrza. Gdy twoje oczy
przyzwyczaiły się do rażącego światła zobaczyłaś jak wyglądasz. Potargane
włosy, których chyba nie myłaś od miesiąca, stary dres z plamami od kawy i
sosu, podkrążone oczy. Gdyby twoja mama Cię zobaczyła od razu kazałaby Ci
wracać na rodzinną wieś. Nigdy nie wspierała Cię w twoich marzeniach. Uważała,
że z pisarstwa nie a się wyżyć i coraz częściej chciałaś przyznać jej rację.
Mimo coraz mniejszej wiary w swoje cele postanowiłaś się nie poddawać. Chciałaś
wyjść z cienia swojej "idealnej" siostry. Miała wszystko; urodę,
inteligencje, wiedz, a wszystko co robiła zawsze jej wychodziło. Ty byłaś jej całkowitym
przeciwieństwem. Chodząca porażka. Zawsze miałaś dwie lewe ręce i wszystko
niszczyłaś. Na szczęście w liceum twój nauczyciel od literatury odkrył, twój
pisarski talent. Wysłał twoją pracę na międzynarodowy konkurs dzięki czemu otworzyły
Ci się drzwi do kariery sławnej pisarki... Wtedy miałaś jeszcze wsparcie
swojego ukochanego... Teraz byłaś sama jak palec na tym szarym świecie.
Twój
wygląd Cię przeraził, dlatego postanowiłaś się trochę ogarnąć. Umyłaś włosy,
twarz, wrzuciłaś dres do prania i wyjęłaś świeże ubrania z szafy. Gdy się odświeżyłaś poczułaś głód. Na twoje
nieszczęście w lodówce nic nie było. Niechętnie wyszłaś z mieszkania. Zamknęłaś
drzwi na zamek, a następnie skierowałaś swoje kroki na klatkę schodową.
Wychodząc minęłaś dwóch sąsiadów, których nigdy wcześniej nie widziałaś.
Szybkim krokiem skierowałaś się do najbliższego sklepu który jak się okazało był
właśnie w remoncie "Ja to mam szczęście".
Nie często wychodziłaś więc nie znałaś okolicy, a jedyny sklep który jeszcze kojarzyłaś
był w drugiej dzielnicy. Zła na cały świat ruszyłaś w stronę marketu który znajdywał się kilometr od
twojego mieszkania. " Przynajmniej
nie pada, ale znając moje szczęście zaraz może zacząć" Lekko zdyszana weszłaś do pomieszczenia. „Jednak dziś może zdarzy się coś miłego. Nie
będę stać w kolejce. Prawie nikogo nie ma". Twój koszyk szybko się
napełnił "śmieciowym żarciem". Nie umiałaś gotować, ani nie miałaś na
to czasu. Gdy chciałaś już iść do kasy zobaczyłaś, że jest promocja na twoje
ulubione mleko bananowe. Od razu skierowałaś swoje kroki do lodówki z napojami.
Gdy miałaś już wszystko nareszcie mogłaś zapłacić. Odwróciłaś się na pięcie i z
impetem wpadłaś na wysokiego mężczyznę. Przez ten nieszczęsny wypadek całe
twoje zakupy spadły na podłogę. Mleko rozlało się na białą posadzkę. Ze
spuszczoną głową zaczęłaś zbierać rozsypane produkty.
-Przepraszam-
wymamrotałaś pod nosem.
-Nie!
To ja powinienem przeprosić.- miał niski, przyjemny głos. Szybko się schylił i
zaczął Ci pomagać. Przez ułamek sekundy wasze oczy się spotkały. Ich głębia
przez moment Cię zahipnotyzowała.
-Przepraszam...
-Już
mówiłem żebyś nie przepraszała.- uśmiechnął się promiennie.
-Co
tu się dzieje!- z zaplecza przyszła głośno mówiąca kobieta.
-Mały
wypadek. Proszę się nie martwić już posprzątaliśmy- odpowiedział jej nie
znajomy. Kobieta zmierzyła was wzrokiem. Nawet na nią nie patrzyłaś. Zabrałaś
koszyk i poszłaś do kasy. Szybko zapłaciłaś za zakupy i wyszłaś ze sklepu. Do
domu wróciłaś biegiem. Zatrzasnęłaś drzwi, a zakupy rzuciłaś w kąt pokoju.
Szybko otworzyłaś laptopa i zaczęłaś pisać. Od dawna nie miałaś takiej weny.
Gdy skończyłaś, poczułaś się spełniona. Przetarłaś oczy, które zaczęły już Cię
piec. Ze zdziwieniem stwierdziłaś, że jest już po północy. Zadowolona z siebie
poszłaś spać.
Następnego
dnia umówiłaś się z korektorka na spotkanie. Postanowiłyście, a raczej ona, że pójdziecie
do małej kawiarni obok centrum. Mimo tej bliskości żadne hałasy dnia
codziennego tam nie dochodziły. Kawiarenka żyła własnym tempem. Przy wejściu przywitał was stosunkowo niski mężczyzna
-Unnnie
popatrz jaki ładny chińczyk...- nie mogłaś wyjść z podziwu.
-Haha...
to Xiumin narzeczony właścicielki i jest Koreańczykiem.
-Serio?!
-Tak.
Haha... zajmijmy się lepiej książką...
-Ne.
Usiadłyście
przy stoliku w kącie, w cieniu małego drzewka.
-Czego
byś się napiła?
-A
co polecasz?
-Kawę!-
nie chętnie myślałaś o kolejnej dawce kofeiny, ale nie znałaś tego miejsca więc
postanowiłaś zaufać swojej unnie.
-Może
być...
-Świetnie-
ruchem ręki przywołała chłopaka.
-Witajcie.
W czym mogę służyć.
-
Witaj Baozi, dawno się nie widzieliśmy! Poproszę dwie kawy według twojego
przepisu.
-Już
się robi!- uśmiechnął się promiennie.
Korektorka
zaczęła czytać kolejny rozdział, a ty jeszcze obserwowałaś jak przed chwilą
poznany chłopak przytula swoją ukochaną i szepcze jej coś do ucha. W głębi
serca, tęskniłaś za tym. Twoje przemyślenia przerwał głos kobiety siedzącej na
przeciwko.
-To
jest świetne. I ta sytuacja w sklepie! Nareszcie wrycia stara [twoje imię]
-Dziękuję...
-Skąd
bierzesz takie pomysły?
-Sama
nie wiem...
Waszą
rozmowę przerwał uśmiechnięty młodzieniec.
-Wasze
kawy.
-Dzięki
Xiu. Jesteś najlepszy!
-Dziękuję.
Mam nadziej, ze twojej towarzyszce również posmakuje.- puścił do ciebie oczko
przez co się zarumieniłaś. Napój był naprawdę pyszny. Kawa jaką dotychczas piłaś
nie mogła się z tą równać. Twoja korektorka cały czas czytała tekst, a ty zaczęłaś
bawić się już pustą filiżanką. Nagle drzwi się otworzyły, spojrzałaś na
przybysza i od razu rozpoznałaś jego ciemne włosy.
-Witajcie
wszyscy!- jego niski, ale przyjemny głos szybko rozszedł się po kawiarni.
Najwidoczniej Ciebie nie zauważył lub co gorsza nie rozpoznał. Sprężystym
krokiem skierował ruszył w stronę blatu.
-Cześć
hyung! Jak kręci się interes?
-Witaj
Virusku. A jakoś idzie. Co cię tu sprowadza?
-Postanowiłem
odwiedzić mojego kochanego hyunga. Dawno się nie widzieliśmy.
-Ostatnio
nie miałem czasu.
-Wiem...
trzeba się przygotowywać do ślubu z ukochaną...
-Hehe…
Też kiedyś powinieneś się zakochać.
-Mam Baekhyuna!
-Wiesz,
że on wyjeżdża?
-Tak.
Będę taki samotny...
-Przestań
zachowywać się jak dziecko i weź zajmij się swoim życiem. Co ty w ogóle robisz?
-Strzeże?
Nic... Nudnawo tak jak was wszystkich nie ma...
-Młody
wiesz że to tylko tymczasowe prawda? Chłopcy potrzebują czasu aby wszystko
pozałatwiać…
-Wiem,
wiem... a wiesz co mi się wczoraj przydarzyło?
-Co
takiego?
-Wpadłem
na śliczną dziewczynę!
-Ooo
czy ja o czymś nie wiem?
-Sam
nie wiem. Dziwna była. -Trochę się speszyłaś. Wiedziałaś, że mówił o tobie.
Jeszcze bardziej zapadłaś się w fotelu. Nie chciałaś aby Cię teraz zauważył.
-TO
JEST GENIALNE!- twoja korektorka miała inne plany. Całemu światu postanowiła
oznajmić, że tu jesteś.
-BAOZI
CHODŹ TU I POSŁUCHAJ!
-Unnie
ciszej. Uspokój się- chciałaś ją uciszyć lecz na próżno. Młody Koreańczyk już
stał przy waszym stole.
-Co
jest?
-Właśnie
widzisz bestseler!
-Naprawdę?
-Tak!-
krzykami tej kobiety zainteresował się wysoki chłopak, który zaczął kierowco
kroki w stronę waszego stolika.
Szybko
się poderwałaś.
-Wybacz
unnie. Musze iść.- z kawiarni wybiegłaś jak oparzona.
Biegłaś
ile sił w nogach. Cała zdyszana i spocona stanęłaś przed swoim mieszkaniem.
Trzęsącymi się dłońmi wyjęłaś klucze i otworzyłaś drzwi. Bez silnie opadłaś na
podłogę swojej posesji. Nie mogłaś w to uwierzyć. To był ten sam chłopak. Na
nowo poczułaś przypływ weny. Znów zaczęłaś pisać. Wydawało Ci się, że litery
same pojawiały się na monitorze. Znów pisałaś do nocy. Zmęczona położyłaś się
do łóżka. Dopiero promienie słonecznego słonia Cię obudziły. Chciałaś wsiąść
telefon i sprawdzić czemu Cię nie obudził, ale go nie znalazłaś. Z przerażeniem
stwierdziłaś, że musiał Ci wypaść w kawiarni gdy wleciałaś w tego chłopaka. "Drugi raz na niego wpadłam i znów
musiał mi się coś przydarzy, ugh" Zrobiłaś sobie śniadanie z produktów,
które ostatnio kupiłaś. Jadłaś powoli. Mimo że chciałaś odzyskać urządzenie, to
nie chciałaś znów wpaść na tego chłopaka. Wrzuciłaś naczynia do zlewu i opuściłaś
mieszkanie.
Nie
pewnie weszłaś do kawiarni. W raz z przekroczeniem jej progu usłyszałaś
przyjemny głos Xiumina
-Witaj
z powrotem! Tak Ci smakowała moja kawa? hehe
-Um...
była pyszna, ale ja w innej sprawie.
-Tak?-
popatrzył na ciebie pytająco.
-Nie
widziałeś może mojego telefonu?
-Czarny
Samsung z naklejką kotka na obudowie?
-Tak!
-Yeol
go zabrał.- Koreańczyk wrócił do swojego poprzedniego zajęcia, do czyszczenia
szklanek.
-Kto?-
znów na ciebie popatrzył
-Park
Chanyeol, zamiennie Yeol. Dla przyjaciół Virus.
-Um
więc czemu on zabrał mój telefon?
-Powiedział,
że cię zna i że Ci go odda.
-Ale
ja go nie znam!- lekko podniosłaś głos.
-Spokojnie.
Virusek to honorowy gość.
-Obyś
miał rację. Ugh... musze wracać. Jak tu przyjdzie to powiedz żeby zostawił u
ciebie telefon. Wrócę niedługo.
-Jesteś
zawsze mile widziana.!
-Na
razie
-Pa.
Opuściłaś
lokal i skierował swe kroki na nowo w stronę mieszkania. Jedyne co Ci zostało
to czekanie. Czekanie na jakieś informacje w sprawie twej zguby.
Gdy
weszłaś na swoje piętro ze zdziwieniem stwierdziłaś że ktoś czeka pod twoimi
drzwiami. Osobnik ten był dużo wyższy niż reszta twoich znajomych. Niepewnie
podeszłaś.
-Um...
przepraszam. W czy mogę panu pomóc?
-Nareszcie
przyszłaś!- przytulił cię mocno. Nie gotowa na takie gest szybko go odepchnęłaś
-Kim
jesteś?
-A
przepraszam. Nie przedstawiłem się. Jestem Yeol. Park Chanyeol. Miło mi.- zdjął
czapkę i nisko się ukłonił.
-Mnie
też... chwila! To ty masz mój telefon!
-Tak...
przyszedłem Ci go oddać. -wyciągnęłaś rękę
-Dziękuję.
-Za
co? Czy powiedziałem że oddam ci go za darmo?
-Jak
to?
-Tak
to. Nie oddam Ci go.
-Co?!
-Spokojnie.
Oddam... ale później.
-Co
masz na myśli?
-Spotykamy
się już trzeci raz i za każdym razem dzieje się coś złego. Chce Ci to wynagrodzić.
-Phi.
Niby jak?
-Spędź
ze mną jeden dzień.
-Haha
nie mam czasu.- już chciałaś otworzyć drzwi do mieszkania gdy on Cię
zatrzymał.- odsuń się.
-Jak
chcesz.- odszedł od twoich drzwi i oparł się o ścianę naprzeciwko nich. Już
miałaś wejść do mieszkania gdy chłopka jeszcze raz się odezwał.
-Na
pewno go nie chcesz?- chwilę się zawahałaś, odwróciłaś się na pięcie i
spojrzałaś mu w oczy.
-Jeden
dzień?
-Wystarczy!-
na jego twarzy zagościł promienny uśmiech.
-Na
pewno mi go oddasz po jednym dniu?
-Tak!
-W
takim razie... zgoda.
-Naprawdę!
-Tak...-
przez moment zastanawiałaś się czy słusznie postąpiłaś.
-Okej!
To przyjdź jutr o 8 do kawiarni dziewczyny Xiumina.
-O
ósmej?- pomysł tak wczesnego wstawania Ci się nie uśmiechał
-Nie
pasuje? To może o... 8:30?
-Dziewiąta.
-Ósma
czterdzieści
-8:55
-Ósma
pięćdziesiąt
-Ugh...
niech Ci będzie.
-Super!
Do jutra!- oddalił się sprężystym krokiem, krzyknęłaś za nim.
-Nie
zapomnij o telefonie!
-Nie
zapomnę! Nie martw się!
Zrezygnowana,
a zarazem dziwnie szczęśliwa wróciłaś do mieszkania. Dawno się tak nie czułaś.
Chyba nikt nigdy nie nalegał tak na spotkanie z tobą, chyba że korektorka gdy
zbliżał się ostateczny termin oddania rozdziału, ale to się nie liczy. Rzuciłaś
torbę na kanapę i zaczęłaś pisać. Puste kartki zaczęły się napełniać. Z liter
powstawały wyrazy, z wyrazów zdania, z zdań rozdziały. Leniwie się rozciągnęłaś
i przetarłaś oczy. Nie było zbyt późno, ale wolałaś nie zaspać. Nienawidziłaś
gdy inni się spóźniali więc ty również nigdy się nie spóźniałaś.
Ze
słodkiego snu wyrwał Ci ostry dźwięk budzika. Dawno się tak nie wyspałaś.
Zjadłaś śniadanie, a następnie ubrałaś się w stare ciuch leżące na krześle. Po
chwili namysłu zdjęłaś je i wyjęłaś z szafy świeże rurki, nowy podkoszulek i
czyste trampki. W głębi serca nie chciałaś aby miał o tobie złe zdanie. Gdy
wychodziłaś kontrolnie zerknęłaś na zegarek. Dochodziła 8:40 a do kawiarni
miałaś trochę drogi. Zatrzasnęłaś drzwi i zaczęłaś biec. Biegłaś naprawdę
szybko, twoje nogi odmawiały Ci posłuszeństwa. Gdy byłaś na miejscu oddychałaś bardzo
szybko. Nie mogłaś złapać oddechu. Nagle usłyszałaś nad sobą znajomy już głos.
-Tak
szybko chciałaś się ze mną spotkać że musiałaś biec?
-Nie...
lubię się... spó...źniać...-ledwo mogłaś mówić.
-Oddychaj...
Ja też nie. Dlatego przyszedłem wcześniej.
-Co?-
popatrzyłaś na niego pytająco.
-No...
jest dopiero 8;30...
-Co?!-
w tym momencie przypomniałaś sobie że twój zegarek śpieszył o jakieś 30 minut.
-No
ale skoro już jesteś... możemy iść.- chwycił Cię za rękę i pociągnął w stronę
tłumu. Na początku chciałaś mu się wyrwać, ale chłopak nie ustępował. Po wielu
nie udanych próbach postanowiłaś ustąpić. To w końcu jeden dzień.
Pochodziliście trochę po mieście, zjedliście lody... nawet nie zauważyłaś gdy
nadeszła 17...
-Jejku...
ale ten czas szybko leci... muszę już iść... mogę odzyskać telefon?
-Jeszcze
nie!
-Czemu?
-Chcesz
tobą gdzieś jeszcze pójść...
-Gdzie?
-Na
diabelski młyn!
-Nie...
proszę nie...- ostatnie słowa słabo wyszeptałaś. Od dziecka miałaś straszliwy
lęk wysokości. Chłopak nie słuchając twoich zaprzeczań pociągnął Cię w stronę
szatańskiego wynalazku. Weszłaś do małego wagonika na nogach jak z waty.
Kurczowo złapałaś się ręki wyższego. Byłaś zbyt zajęta swoim strachem by
zauważyć jak lekko się uśmiecha. Zaczęliście jechać do góry. Z każdym metrem
zaciskałaś oczy coraz mocniej.
-Spokojnie...
Otwórz oczy
-Nie!
-Proszę...
- coś w jego głosie sprawiło, że postanowiłaś ustąpić, ale od razu wiedziałaś,
że zrobiłaś błąd. Zaczęło Ci się kręcić w głowie i poczułaś mdłości. Nie mogłaś
oddychać.
-Co
się dzieje?
-J...
a... j... ja... ma... m lęk wysokości...- wyszeptałaś słabo. Chłopak wstał
gwałtownie co sprawiło, że wagonik niebezpiecznie się zachybotał. Popatrzyłaś
na niego przerażona, on bez słowa usiadł obok ciebie i objął cię ramieniem.
Położył twoją głowę na swoim ramieniu i
zaczął cię lekko kołysać. Uspokoiłaś się. Jego woda kolońska naprawdę pięknie
pachniała. Nawet nie zwróciłaś uwagi gdy kolejka się zatrzymała.
-Obudź
się- lekko ci poklepał.
-Co...?
-Usnęłaś-
uśmiechnął się ciepło. Gdy odzyskałaś jasność umysłu szybko się wyprostowałaś i
odchrząknęłaś.
-Chodźmy.
-Jasne.-
chłopak złapał Cię za rękę i zaczął iść w stronę twojego domu. Pierwszy raz
wydawał Ci się że droga jest zdecydowanie za krótka. Z twoich przemyśleń wyrwał
Cię jego miękki głos.
-Jesteśmy.-puścił
twoją dłoń, przez co mimowolnie posmutniałaś. - nie wyszło tak dobrze jak
chciałem. Na końcu i tak musiałem coś schrzanić.
-Yeol,
tak? Nic się nie stało...
-Na
pewno? Może lepiej idź już spać. Nie chce abyś się jeszcze przemęczała.
-Tak...
dobranoc...- chciałaś aby Cię zatrzymał nie wiedziałaś dlaczego.
-Czekaj!
-Tak?
-Twój
telefon...
-Um…
dzięki.
-Tia...
-Żegnaj
Yeol.
-Do
zobaczenia. - weszłaś do mieszkania nawet się nie obracając. Bałaś się, że się
popłaczesz. Nie chciałaś aby to się skończyło. Zdjęłaś ubrania i poszłaś pod
prysznic. Po kąpieli poczułaś się trochę lepiej. Gdy wzięłaś swój telefon
zauważyłaś że masz jedną nieprzeczytaną wiadomość od nieznanego numeru. Nie pewnie
ją otworzyłaś
Tutaj Happy Virus Yeol *3*
Dobranoc.
Uśmiechnęłaś
się sama do siebie. Odłożyłaś telefon na półkę i zasnęłaś.
---
W
następnych tygodniach widywałaś czasem Yeola. Chcąc nie chcąc przywiązałaś się
do niego. Pisanie książki szło Ci coraz szybciej.
[Pewnego dnia]
-[twoje
imię] to jest świetne. ta historia jest taka romantyczna... Z skąd ty bierzesz
takie pomysły?
-N..
nie wiem...
-
Jakie będzie zakończenie?
-Jeszcze
nie wiem...
-Lepiej
się pośpiesz. Na szczęście nadrobiłaś stracony czas, ale został już tylko
tydzień...
-Wiem...
-No
nic. Pracuj ciężko, Hwaiting!
-Dzięki
unnie.
Po
„zebraniu” postanowiłaś wrócić do domu, trochę się odświeżyć i spotkać z
Chanyeolem. Potrzebowałaś zakończenia książki, a po „randkach” z Yeolem miałaś
dużo weny. Gdy szłaś w stronę kawiarni dziewczyny Xiumina jedna rzecz przykuła
twoja uwagę. Sklep obok twojego
mieszkania był już otwarty. Nie ucieszyło Cię to tak jak by to było miesiąc
temu. W sklepie w drugiej dzielnicy poznałaś Szczęśliwego Wiruska i byłaś za to
wdzięczna. Przyspieszyłaś kroku chciałaś jak najbliżej znaleźć się swojego
kochanego olbrzyma. Gdy tyko przekroczyłaś próg kawiarni przywitał Cię
przyjemny głos właścicielki.
-Witaj
[twoje imię]
-Część.
Jesteś sama?
-Tak.
Xiu pojechał po kawę.
-Szkoda.
Myślałam że się napije czegoś dobrego.
-Nie
martw się. Zaraz powinien wrócić.
Siadłaś
przy stoliku i zamówiłaś szarlotkę, która była tutejszym specjałem (oczywiście
nie licząc kawy) Gdy jadłaś placek nie zdziwiłaś czemu Xiu tak często tu wracał
zanim został chłopakiem właścicieli. W głębi serca zazdrościłaś im
romantycznego spotkania, pierwszego pocałunku... Twoje spotkanie z Yeolem było
po prostu śmieszne.
-I
jeszcze się nie całowaliśmy...
-Mówiłaś
coś?
-Um
nie.- zrobiłaś się cała czerwona. Potrząsnęłaś głową i skończyłaś jeść. –szarlotka
była jak zwykle pyszna.
-Dziękuję...
o patrz Xiumin już przyszedł. Witaj kochanie.
-Cześć
skarbie. Hej [twoje imię].
-Cześć
oppa.
-Czekasz
na moją kawę?
-W
między czasie...-popatrzył na ciebie pytająco.- czekam na Yeola.
-Um...
widzisz...
-Oppa?
Co się dzieje? Nie lubię owijania w bawełnę.
-Od
trzech dni nie mogę skontaktować się z Virusem.
-Co?!
-Spokojnie.
Na pewno nic mu nie jest...
-Ja
mam być spokojna? Muszę iść!
-Czekaj...
-Nie.
Na razie.- szybko wstałaś i wybiegłaś z kawiarni. Zaczęłaś biegać po ulicach
poszukując wysokiego mężczyzny o kasztanowych włosach. W między czasie próbowałaś
do niego zadzwonić, lecz za każdym razem włączała się automatyczna
sekretarka...
-Yeol
gdzie jesteś?!
Zaczęło
lekko kropić. Mżawka zamieniała się w coraz mocniejszy deszcz. Było Ci zimno i
robiło się coraz ciemniej. Zmęczona i zrezygnowana zaczęłaś kierować swoje
kroki do domu. Nie miałaś na nic ochoty. Poczułaś się dziwnie pusta.
Popatrzyłaś na wystawę sklepu. Był zamknięty. Nie chciało Ci się wraca c do
mieszkania.
-Sklepy
nie są otwarte w nocy.- ten znajomy głos który tak dobrze znałaś, szybko się odwróciłaś
-Yeol!
-A
ja.
-Gdzieś
ty był?- rzuciłaś mu się w ramiona. Łzy same zaczęły płynąć.
-Nie
płacz... Musilem parę spraw załatwić…
-Nigd...
-Co?
-NIGDY
MNIE NIE ZOSTAWIAJ!
-Słucham?
-Ja...
Ci...
-Nie
słyszę...
-JA
CIĘ CHYBA KOCHAM!
-Co?
-Ugh...-
zrobiłaś się cała czerwona, chciałaś ukryć twarz w dłoniach, ale chłopak Ci nie
pozwolił.
-Ja
też Cię chyba kocham.- pocałował cię namiętnie.- Nie ja Cię NA PEWNO kocham.
-Przestań…
-Ja
prawdę mówię! Chodźmy lepiej do domu bo się rozchorujemy.
Chwycił
Cię za dłoń i ruszyliście razem w stronę twojego mieszkania. Gdy weszliście do
środka zdjęłaś do buty i do razu zaczęłaś pisać. Po chwili podniosłaś głowę i spojrzałaś
na chłopaka.
-Przepraszam.
Rozgość się.
-Jasne.
Ty
zajęłaś się pisaniem gdy twój, hm… chłopak, zaczął czyścić twoje mieszkanie.
-Jak
można mieć taki bałagan?
-Czasem
tak bywa.- zaśmiałaś się.
-Słodko
się uśmiechasz.- zrobiłaś się cała czerwona. Aby ukryć zażenowanie znów zaczęła
pisać.
-SKOŃCZYŁAM!
-Co
takiego?
-Książkę!
Nareszcie ją skończyłam!
-Piszesz?
Mogę przeczytać?
-Nie!
-Czemu?
–popatrzył na Ciebie obrażony.
-Bo
to… żenujące…
-Co
to, twój pamiętnik?
-W
pewnym sensie…
-Daj
przeczytać…
-Nie.
-Popatrz
słoń!
-Co?-
w tej chwili chłopak zabrał Ci laptopa. Zaczął czytać na głos.
-„Wtedy
on do niej podszedł i obiją ją w pasie. Pochylił się do jej ucha i wyszeptał:
Teraz już będziemy na zawsze razem…
Dziewczyna wplotła swoje palce w ciemne włosy wyższego. Teraz nic ich nie rozdzieli…-
przestał.
-Oddaj!-
zabrałaś mu urządzenie.
-Czy…
to o nas?
-T…
tak…
-A
więc…- Yeol podszedł do ciebie i objął Cię w pasie. Pochylił się do twojego
ucha i seksownym głosem wyszeptał
-Teraz
już będziemy razem na zawsze…
-Yeol…
-Ne?
-Zostaniesz
ze mną do końca tej historii?
-Do
końca i o kartkę dłużej.- wplotłaś swoje palce w jego czuprynę.- już na zawsze
razem.- pocałował Cię, a ty oddałaś się rozkoszy.
----
Witajcie ^^
Oto kolejne opowiadanie :3 Mam nadziej, że się podoba. >n<
Kolejny rozdział nowej serii jest w pisaniu. Może mi się uda dodać go do końca weekendu.
W poniedziałek wyjeżdżam, więc będę miała czas pisać ^-^
Podoba się? Zostaw komentarz> to motywuje.+ jeśli masz jakąś uwagę/ radę itp też napisz. Ja się dopiero uczę pisać x.x xD
Witajcie ^^
Oto kolejne opowiadanie :3 Mam nadziej, że się podoba. >n<
Kolejny rozdział nowej serii jest w pisaniu. Może mi się uda dodać go do końca weekendu.
W poniedziałek wyjeżdżam, więc będę miała czas pisać ^-^
Podoba się? Zostaw komentarz> to motywuje.+ jeśli masz jakąś uwagę/ radę itp też napisz. Ja się dopiero uczę pisać x.x xD
Ps. Ktoś rozpoznał do czego nawiązałam? >n< [Opowiadanie o Xiuminie w kawiarni]
Omo *o*
OdpowiedzUsuńsiostra! Naprawdę się postarałaś!
Jejciu :3 'Do końca i o kartkę dłużej' To zdanie tak mnie zauroczyło nie wiem.. tak jakby było sentencją(?) tego całego opowiadania!
PAEFKJAPFAEFOJASPEFO To jest chyba moje ulubione Twoje opowiadanie!!!!!!!
Serio <3
Nie wiem co tu jeszcze napisać.. Virusek taki kochany..!!!!!!
Idź pisać książkę, żeby móc wyżywić 3? 4? (a może i więcej) bachorków xxD
Czekam na kolejny rozdział tej nowej serii <3
FIGHTING! <333333333
Ommomo dziękuję <3
OdpowiedzUsuńChyba się poprawiłam w pisaniu :P
"Do końca i o kartkę dłużej' to moje >n<
Może kiedyś napiszę :P
Dziękuje za wsparcie <3
asdfghjkjhgfdsadfguiodsa
OdpowiedzUsuńsiedze i wyje ♥
piekne, piękne, piękne, piękne ♥
dziękuję, dzękuję, dziękuję, dziękuję ♥
awww ciesze się, ąe się podoba >m<
UsuńProszę bardzo :D
Zostań ze mną ♥
Zdecydowanie to Twoje najlepsze opowiadanie :D jest megasuperfajne i to "Do końca i o kartkę dłużej" ♥ duuużo weny! :)
OdpowiedzUsuńJejku. Dziękuję >n<
UsuńCieszę się, że się podoba~~ Dziękuje za wsparcie. ♥
Przeczytałam wszystkie twoje opo w godzinę i mogę stwierdzić, że jest ogromny postęp. A to opo jest takie piękne *,*
OdpowiedzUsuńOjejku dziękuję. ^.^
UsuńZapraszam również do przeczytania nowego powiadania o Krisie ^^
nie ważne jak często to czytam - zawsze najlepsze <3
OdpowiedzUsuńCiszę się niezmiernie <3
Usuń