czwartek, 27 sierpnia 2015

Niebieski posłaniec.



Ostatnie co pamiętam to rażące światło pędzące prosto na mnie. Nieznany mi samochód z całą swoja siłą wjechał prosto na mnie. Nie zdążyłem odskoczyć, uchylić się, uciec... Moje ciało powoli przestaje się ruszać. Nie czuję już rąk ani nóg. Przeraźliwy szum w moich uszach powoli ustępuję. Ktoś się do mnie zbliża
„Pomóż mi…” usłyszał mnie? Powoli tracę świadomość. Mam wrażenie, że ktoś podnosi moje ciało, lecz nie jestem tego pewien. Już nic nie czuję.

Gdy znów otworzyłem oczy otaczała mnie przeraźliwa, oczokujna biel. Chciałem się podnieść, lecz nie miałem siły. Jeszcze raz zamknąłem powieki z nadzieją, że gdy znów je otworzę będę w moim małym przytulnym pokoju, a wiatrak który zawsze chłodził mnie w upalne dni będzie wydawał swój przyjemny dla ucha szum. Tak się nie stało. Gdy znów otworzyłem oczy, biel się nie zmieniła, a w około cały czas panowała przeraźliwa cisza.
-Byun Baekhyun?- do moich uszu dotarł nieznany, ale bardzo przyjemny, delikatny głos.- 23 lata urodzony 6 maja w Bucheon- nieznajomy po chwile dodał- zginął na miejscu po wypadku samochodowym. Zgadza się?
„Zginął”? Chciało mi się śmiać jak zwykle, ale nie miałem siły. Ja? Zginąłem? Niby kiedy?
-Baekhyun, nie powinieneś tu tak leżeć.- gdy nareszcie dotarło do mnie, że nieznajomy nie żartuje spróbowałem się podnieść. Miałem z tym nie mały problem.- Nie martw się. Wszystkie ofiary wypadków mają później problem z ruszaniem się. Po jakimś czasie powinno ci przejść. Chodź za mną.- nieznajomy odwrócił się i wolnym krokiem ruszył przed siebie. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech zdenerwowania. Bez protestów ruszyłem za nieznaną mi sylwetką. Szliśmy w ciszy. On nic nie mówił, a ja nie wiedziałem o co miałbym się spytać. Zginąłem? Niby kiedy? Ja? Jestem przecież jeszcze młody…
-Jesteśmy.- gdy znów rozejrzałem się dookoła, nie otaczała mnie już tylko przerażająca biel lecz naprzeciw mnie znajdowała się ogromna złota brama. Nie ważne czy patrzyłem w lewo czy w prawo widziałem tylko niekończące się złote ogrodzenie. Z zewnątrz wydawało się, że po obu stronach wejścia jest ta sama pustka, a brama jest tylko urozmaiceniem w próżni.
-I co dalej?- spytałem znudzonym głosem.
-Musimy wejść.- nieznajomy wyciągnął dłoń by zadzwonić małym dzwonkiem, dokładnie takim jak przy drzwiach w każdym domu.- To ja- odezwał się po chwili. Nie byłem pewien z kim rozmawia. Prócz nas nikogo tam nie było.
-Jesteś sam?- gruby męski głos przybył nie wiadomo skąd. Bezszelestnie podszedłem do nieznajomego, który ze skupieniem patrzył w jeden punkt przed sobą, nie zwracał na mnie uwagi.
-Nie. Jest ze mną 23 letni mężczyzna. Zginął w wypadku samochodowym.- za każdym razem gdy to słyszałem chciałem rzucić się na nieznajomego i kazać mu to odwołać, ale za każdym razem się powstrzymywałem. Z poirytowaniem spojrzałem w tym samym kierunku co on z nadzieją, że też coś zobaczę.
-Zobaczmy.- znów odezwał się niski męski głos- Byun Baekhyun student medycyny, mieszka sam…- nie wiedziałem skąd to wszystko o mnie wiedzieli, ale denerwowałem się coraz bardziej.- Podejdź chłopcze.- najpierw spojrzałem na mojego towarzysza, lecz on tylko ruchem głowy wskazał na złotą bramę do której po chwili podszedłem.- Zginąłeś w młodym wieku.- wydawało by się, że wielka złota konstrukcja westchnęła i smuciła się nad moim losem.- z tego co widzę zawsze byłeś dobry i uczynny… wybrałeś też szlachetny zawód dlatego muszę się ciebie o coś spytać.- milczałem wyczekująco.- Wiesz co jest najgorsze u lekarza?
-Skoro zginąłem chyba nie muszę się o to martwić prawda?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie, ta sytuacja coraz bardziej mnie irytowała.- tubalny „śmiech bramy” szybko wypełnił białą pustkę.
-Masz rację… ciebie to już nie dotyczy, ale dotyczy ich.- w tym momencie ziemia pod moimi stopami osunęła się, a ja byłem w stanie zobaczyć zabieganych ludzi żyjących w własnym świecie. Moje serce, jeśli jeszcze je miałem (bo niczego nie byłem już pewien) zbiło mocniej. Gdy chciałem skoczyć wprost na najbardziej zatłoczoną ulicę Seulu „podłoga” znów stała się jednolita.- Tak jak żyłeś dobrym życiem wypełnionym miłością do innych i do Boga, tak teraz by przekroczyć bramę musisz jeszcze komuś pomóc.
-Komu?- rozmowa stawał się dla mnie coraz bardziej interesująca.
-Jej.- dokładnie naprzeciwko mnie pojawiło się wielkie zwierciadło, a w nim zauważyłem blond dziewczynę pochłoniętą wertowaniem kolejnych stronnic atlasu anatomicznego.
-Znam ją?- byłem pewien, że zapamiętałbym tak piękną kobietę.
-Jest to Kim Tae-yeon, twoja sunbae z uczelni. Została obdarzona wielkim talentem, urodą, inteligencją… można by powiedzieć, że ma wszystko.
-Yhym…- moją uwagę całkowicie przykuła piękna nieznajoma.
-Niestety ona nie kocha.
-Co?- zaśmiałem się krótko. Cała sytuacja stawała się coraz bardziej abstrakcyjna.
-To co powiedziałem. Można by powiedzieć, że jej serce jest zamrożone. I tu pojawia się twoja rola.- z zaskoczeniem wskazałem na siebie palcem.- wróć na ziemię i jej pomórz.
-Jak mam to niby zrobić?
-Masz 49 dni.- głos nie zwracał uwagi na moje pytania.- na początku będziesz dawał radę podnieść różne przedmioty lecz im więcej czasu będziesz na ziemi tym słabszy będziesz się robił
-A jak nie zdążę?
-Sam się przekonasz.- w tym momencie ziemia pode mną rozmyła się, a ja z niewyobrażalną szybkością zacząłem lecieć w dół. Z każdą chwilą byłem gotów na upadek lecz ku mojemu zaskoczeniem nic się nie stało. Gdy otworzyłem oczy delikatnie unosiłem się nad szarym chodnikiem. Ostrożnie stanąłem lecz nie czułem rozgrzanego betonu. Widziałem jak drzewa kołyszą się przez delikatny wiatr lecz ja go nie mogłem poczuć. Ciepło, zimno… nic. Kierowany impulsem wszedłem do małego, starego parku. Mijałem wielu ludzi lecz nikt nie zwracał na mnie uwagi. Byłem dla nich nie widzialny. Nic dziwnego… w końcu już nie należałem do tego świata.
-Kim Taeyeon?- od razu rozpoznałem blond czuprynę dziewczyny. Nie zareagowała- Kim Taeyeon zatrzymaj się- w tym momencie chciałem znaleźć się blisko niej, ale stała za daleko bym zdążył do niej dobiec. Dziewczyna się obróciła, a moje ciało samo pojawiło się tuż za nią. Nie wiedziałem co się stało. Po chwili poczułem jak niższa na mnie wpada.
-Co ty tu…?- doskonale widziałem jak na jej twarzy pojawia się grymas niezadowolenia połączony z zaskoczeniem. Była słodka.
-Uff…- odetchnąłem z ulgą.- Już się bałem, że mnie nie widzisz.- roześmiałem się radośnie.- Wracasz do domu?
-Znamy się?- dziewczyna szybko się ode mnie odsunęła.
 -Halo, to ja. Byun- Baek- Hyun.- dokładnie wypowiedziałem każdy człon swojego imienia.- Jesteśmy na tym samym wydziale.- dodałem po chwili. Oczywiście, że mnie nie znała.
-Możliwe, ale nie kojarzę.- Blondynka już chciała mnie ominąć, lecz jej na to nie pozwoliłem. Szybko chwyciłem ją za nadgarstek.
-Taeyeon noona… nie bądź taka. Na pewno nie przypominasz sobie mojej twarzy?- dziewczyna przez chwilę mi się
Przyglądała lecz szybko odwróciła swoją twarz.
-Wybacz. Nie wiem kim jesteś. Żegnaj.-  wydostała się z mojego uścisku i ruszyła do domu, nie zwracając już uwagi na moje wołania. Chyba nie wywarłem na niej zbyt dobrego, pierwszego wrażenia. Ze zrezygnowaniem ruszyłem do mojego mieszkania. Nie potrzebowałem drzwi aby wejść do środka, nie potrzebowałem światła by cokolwiek widzieć w ciemnościach. Niczego już nie potrzebowałem.
Do końca wakacji obserwowałem dziewczynę z daleka. Wiedziałem, że czasu jest coraz mniej, ale nie wiedziałem co mam robić. Wydawało mi się, ze z każdym dniem poznaje ją coraz lepiej… przynajmniej wiedziałem, że lubi się uczyć.
W ciszy szedłem za nią krok w krok prosto na uczelnię. Gdy byliśmy coraz bliżej robiło mi się coraz słabiej. Widziałem moich przyjaciół lecz oni nie mogli mnie dostrzec. Nie zwracając uwagi dziewczyny usiadłem na wolnym miejscu w sali. Nie chciałem jak na razie jej niepokoić.
Zabawnie było obserwować jak podsłuchuje rozmowę Suzy i Min. Wszystkie jej emocje od razu były widoczne na jej twarzy. Obserwowanie jej na każdym kroku sprawiało mi coraz więcej zabawy. Gdy wyszliśmy na zewnątrz zauważyłem ciemne chmury kłębiące się w oddali. Blondynka była zbyt zamyślona. Sam pobiegłem po parasol. Tak jak mówił „głos” jak na razie dawałem jeszcze radę podnosić drobne przedmioty.
-A było tak ładnie…- tak jak poprzednio ukazałem się u jej boku tuż po tym jak o tym pomyślałem. Gdy tylko usłyszała mój głos gwałtownie się obróciła.
-Co ty tu robisz?!- szybko odskoczyła w bok, jak zabawnie- Skąd się tu wziąłeś?
-Chronię się przed deszczem jak ty…- odpowiedziałem jak gdyby nigdy nic. Chciałem brzmieć naturalnie.- Pamiętasz już jak się nazywam?- nie wiem czemu o to dbałem.
-B…b…- blondynka naprawdę słodko wyglądała gdy nad czymś się zastanawiała.- Boon Baekhyun!- krzyknęła triumfalnie. Nie mogłem powtrzymać śmiechu. Przestałem gdy na jej twarzy pojawił się drobny rumieniec. -Coraz bliżej noona.- odgarnąłem niesforny kosmyk włosów z jej czoła za ucho.- Byun- powiedziałem spokojnie i wyraźnie- Byun Baekhyun. Mam nadzieję, że zapamiętasz.-  niepostrzeżenie włożyłem małą parasolkę do dłoni Koreanki, jej będzie bardziej potrzebna. Pobiegł kawałek w stronę mojego domu, zatrzymał się jeszcze na chwilę na środku wilgotnego chodnika i pomachałem radośnie w jej kierunku. Odmachała mi nieśmiało. Na dziś wystarczy… chyba się do mnie przekonuje.
Gdy ujrzałem ją następnego dnia chciałem rzucić się prosto w jej ramiona. Mimo, że zawsze zachowywała poważny wyraz twarzy, a swoim spojrzeniem mogła by zamrozić słońce w jej otoczeniu czułem się bezpieczny. Miałem wrażenie, że wciąż żyje. Taeyeon naprawdę szybko biega. Jej poszukiwaniom przyglądałem się z oddali. Szuka mnie? Było by cudownie.
Dzień się już kończy… Czy to nie KyungSoo? Przyjacielu… tyle chciałbym ci jeszcze powiedzieć. Może powinienem poprosić Taeyeon o przekazanie wiadomości? To głupie… tylko się zdradzę. Ciekawe o czym tak rozmawiają. Gdy tylko skończyli od razu ruszyli w innych kierunkach. Chciałem pobiec za przyjacielem, ale wiedziałem, że nie mogę. Nawet gdybym go śledził… co by to dało? I tak nie może mnie zobaczyć. Zajęty własnymi myślami usiadłem pod domem dziewczyny. Muszę działać. Przebywanie na tym świecie gdy już do niego nie należę jest dla mnie zbyt ciężkie. Z moich rozważań wyrwał mnie stukot obcasów o nierówną nawierzchnię chodnika. Podniosłem obolałą głowę i ujrzałem najpiękniejszą dziewczynę na świecie. Kiedy stała się taka piękna?
-O czym tak myślisz?- postanowiłem zwrócić jej uwagę. Gdy nie zareagowała powtórzyłem pytanie. Moja obecność już chyba nie robi na niej takiego wrażenia.
-Cześć.- jej obojętny ton, zimniejszy niż zwykle całkowicie mnie zaskoczył. Nawet nie zauważyłem gdy mnie wyminęła.
-Szukałaś mnie?- uśmiechnąłem się radośnie z nadzieją, że zwrócę jej uwagę.
-Może… co tu robisz?- odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Czekałem na ciebie noona. Miałaś udany dzień?
-Tak, dzięki Baekhyun.
-Pamiętasz jak się nazywam?- nie wiem czemu, ale ta informacja cieszyła mnie jak prezent gwiazdkowy.
-Yhym…- dziewczyna nie odwracała wzroku od swojej wnętrza torebki, tak jakby mnie tam nie było. Z triumfem wyjęła pęk kluczy i otworzyła drzwi.
-Mogę wejść?- pewnie gdyby, nie spytał zostawiła by mnie na zewnątrz. Jest taka chłodna…
-Kawa czy herbata?- blondynka od razu zaprosiła mnie do salonu
-Może być herbat.- bez żadnego dźwięku usiadłem na wąskiej kanapie. Doskonale widziałem jak mnie obserwuję. Chyba nie ufa mi do końca. Gdy niosła filiżanki herbaty obejrzała się w lustrze. Nasze spojrzenia się skrzyżowały w odbiciu lecz ona nie mogła tego dostrzec. Tylko jej oczy patrzące bezpośrednio na mnie mogły mnie zauważyć. Ze smutkiem dostrzegłem jak trzęsły jej się dłonie. Gdy sprawiam, że się boi czuję się podle… a nawet nie mogę jej objąć.
-Myy dziękuję!- podziękowałem lekko spiętym głosem.
-Wiesz to nie moja sprawa…- dziewczyna delikatnie objęła kubek wbijając wzrok w ciemny napój- Ale twój przyjaciel… jak mu było- na chwilę się zawiesiła-  Bo Kyung-soo?
- Do Kyung-soo?- szybko ją poprawiłem. Chyba nie idzie jej zapamiętywanie imion.
-A tak właśnie. Prosił abyś się z nim skontaktował. To nie moja sprawa czemu się ukrywasz, ale daj mu znać, że żyjesz… martwi się.- zachichotałem pod nosem triumfalnie. Byłem na dobrej drodze.
-Nie wiem czy jest na to gotowy.- odpowiedziałem smutno. Widząc jej zmieszanie skupiłem całą uwagę na niej- A ty się o mnie martwisz?
-Czemu bym miała? Jesteś już dorosły, a mnie nie interesują sprawy innych.
-To czemu chcesz zostać lekarzem?
-Bo to wymagający zawód.- jej ton robił się coraz ostrzejszy.
-Wiesz, że nigdy nie będziesz dobrym medykiem gdy będziesz miała takie podejście? Leczysz ludzi, nie przypadki.
-A co cię to obchodzi?!- dziewczyna z krzykiem poderwała się ze swojego miejsca. W tym momencie się jej przestraszyłem.- Mogę robić w życiu co tylko będę chciała. Nie potrzebuję rad od takiego lekko ducha. W tej chwili wyjdź z mojego mieszkania.- Ze spokojem wskazała drzwi. Umysł mówił wyjdź, ale serce krzyczało nie.- Lepiej zastanów się nad sobą Byung Baekhyunie.- jej chłodny ton łamał moje serce lecz pomyłka w moim imieniu dała mi nadzieję.
- Byun Baekhyun. BYUN.- przeliterowałem ze spokojem.- Wybacz, że cię zdenerwowałem. Do zobaczenia.
W ciszy wyszedłem z jej mieszkania. Nie poszedłem daleko. Tej nocy też będę oglądać jej śpiącą twarz.
Taeyeon przestała wychodzić z mieszkania więc i ja nie mogłem tam przebywać. Gdy zasypiała późną porą sprawdzałem jej stan zdrowia, starałem się coś dla niej zrobić lecz stawałem się coraz słabszy. Codziennie „zasypiałem” na koronie drzewa przed jej domem. Gdy pewnego dnia postanowiła wyjść na zewnątrz prawie spadłem z radości. Ale co z tego? I tak nic bym nie poczuł.
W ciszy szedłem za nią krok w krok. Obserwowałem jak siada na jednej z ławek w parku i stanąłem tuż za nią. Mój czas się kończył.
-Piękne prawda?-  wyszeptałem tuż przy jej uchu.- Piękne, a zarazem przykre. Jesień to pora pożegnań.- moje słowa zasmucały nawet mnie. Nigdy nie lubiłem się żegnać. Nim dziewczyna zdążyła się obejrzeć już siedziałem obok niej-  Życie jest naprawdę przykre… takie krótkie, kruche… niewystarczające.
-Coś się stało?- spytała, a w jej głosie dało się wyczuć troskę.
-A czy to twoja sprawa? Przecież ciebie nie interesują inni.- odpowiedziałem z udawaną obrazą.
-Byun Baekhyun- powiedziała lekko już poirytowana- Proszę cię przestań! Nie sprawiaj żebym musiała się o ciebie martwić, nie mogła spać i aby moje serce wariowało. Bez czynne siedzenie i oczekiwanie na twoją wizytę mnie wykańcza. Proszę nie sprawiaj abym czuła się samotna…- jej wyznanie sprawiło, że poprawił mi się lekko nastrój.
-Zapamiętałaś jak się nazywam.- zachichotałem, po czym dodałem już smutniej- Wybacz mi noona…. Że sprawiłem ci tyle bólu, ale mój czas dobiega końca… odnajdując cię miałem tylko jeden cel. Rozmrozić twoje serce. Nie spodziewałem się, że w tym czasie moje stanie się niespokojnie.- zrobiłem krótka przerwę.- Na pożegnanie chciałem ci powiedzieć, że już zawsze będę z tobą i będę uważnie przyglądał się twoim poczynaniom… będziesz cudownym lekarzem.-w jej kącikach oczu dostrzegłem pojedyncze łzy.  Pierwsze krople spłynęły po jej zaczerwienionym od zimna policzku. Ułożyłem rękę na jej ramieniu lecz wiedziałem, że ona tego nie czuła, ja zresztą też nie. Zamknęła swoje oczy pozwalając wypłynąć jej żalowi. Gdybym mógł również bym płakał, ale nie miałem już siły. Wysiliłem się najbardziej jak tylko mogłem i złączyłem nasze wargi w delikatnym pocałunku. Miałem nadzieję, że poczuje chociaż to. Moje ciało powoli znikało, mój czas dobiegł końca. Spełniłem misję zyskując tym samym coś zdecydowanie ważniejszego. Spokój ducha. 

  >>0<<
 
-Wszystko zrobione?- nawet mnie nie zdziwiło gdy znów pojawiłem się w tej białej przestrzeni.
-Uhym- końcem rękawa otarłem łzy.- Już wszystko jest dobrze.- nieznajomy w ciszy ruszył do bramy.
-To my.
-Wejdźcie!- męski głos wypełnił pustkę, a brama przede mną otworzyła się ukazują mi skrywane cuda. Świat bez skazy, smutki, żalu. Gdy wszedłem do środka już nie byłem tym samym Byun Baekhyunem… sam już nie wiem czym się stałem. Wiedziałem tylko, że do czasu, aż znów się spotkamy będą ją obserwował… i wspierał z oddali.



Poprzednia część >> 49 dni. <<
 
Czytam > komentuje= doceniam pracę

Komentarze pod poprzednią częścią zmotywowały mnie by to napisać. "Wyjaśnienie" do 49 dni. Mam nadzieję, ze choć trochę was to satysfakcjonuje. 
Heh zrobiłam z Baekhyuna prześladowce xDD 

Już się zabieram do pisania kolejnych opowiadań... ^u^
Do następnego~~   

4 komentarze:

  1. Ta część sporo wyjaśniła. Rozjaśniła w sumie cel Baekhyuna i czytanie wszystkiego z jego perspektywy oraz odkrywanie jego emocjo było przyjemne ^^
    Fighting i czekam na wszystko co jeszcze wymyślisz ;p

    http://cnbluestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję komentarz.
      W właśnie dlatego napisałam tą część. Myślę, że jest lepsza >m<
      Jeszcze raz dziękuję <3

      Usuń
  2. Nie mam słów do tego opowiadania :)
    Czy będzie może kolejna część ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba ^w^
      Nie, nie będzie. Ta część była wyjaśnieniem do "49 dni".
      Dziękuję za komentarz. ^-^

      Usuń