Oślepiające światła reflektorów, ogłuszające
krzyki fanów, rytm wybijany przez perkusję, mocne brzmienie gitar. To jest ten
moment, kiedy wiesz, że żyjesz.
Kiedyś był to tylko nasze małe niewinne
marzenie, lecz teraz jest to rzeczywistość.
Mroźny, styczniowy wieczór. Wśród tłumu wiecznie
zabieganych ludzi czwórka przyjaciół szła swoim tempem. Utrzymując się z grania
w podupadłym klubie, jedząc głównie ramen z mikrofali, żyli dzięki
marzeniom. Ludzie mówią, że nie da się
żyć tylko dzięki snom. W tym przypadku było zupełnie inaczej. Tylko złudna
nadzieja sprawiała, że ci młodzi mężczyźni otwierali swoje oczy co rano. Ludzie nie raz patrzyli na nich z wyższością,
ale oni nie mogli nic powiedzieć. Prawo głosu otrzymywali z powrotem tylko gdy stawali na brudnych
deskach małej sceny. Takie jest przekleństwo XXI wieku.
♫♫♫
Dochodząc do swojego miejsca pracy, minęli neonowe szyldy
oraz skąpo ubrane dziewczyny i od razu skręcili w wąską, boczną uliczkę. Przed
samym wejściem najwyższy z grupy gwałtownie się zatrzymał. Stojąc na środku
ośnieżonego chodnika intensywnie wpatrywał się w stos śmieci pod murem. Reszta
również przyłączyła się do basisty. Próbowali zauważyć to co on, ale w słabym
świetle, starej latarni widzieli tylko nic niewarte odpady. Ktoś przechodząc
obok mógłby pomylić ich w tym momencie z
posągami; ciemne kurtki powoli przykrywane świeżym, białym puchem,
niezauważalny ruch unoszących się klatek piersiowych.
-Też to widzicie?- ciszę przerwało pytanie z ust
najmłodszego.- to… to ciało.- nikt się nie ruszył z pomocą nieznajomemu. Z zamyślenia i chili trwogi
wyrwał ich ostry głos zza ich pleców.
-Skoro już przyszliście to wchodzie. Płacę wam za
koncerty, a nie za pozowanie.- gruby mężczyzna w średnim wieku, zaciągnął skołowanych
młodzieńców do ciepłego budynku.
Rozpakowując swój cenny sprzęt, grupa cały czas myślała o
ciele. Możliwe, a nawet na pewno Seul to betonowa dżungla w której przetrwają
najsilniejsi, ale nie mogli znieść myśli, że ktoś mógł umrzeć z powodu ich
obojętności. Zdenerwowany długowłosy chłopak, szybko zeskoczył z drewnianego
podestu. Długimi nogami momentalnie pokonał odległość oddzielającą go od baru.
Reszta młodzieńców uważnie obserwowała każdy jego ruch. Nie słyszeli słów, ale wiedzieli, że mówi o tajemniczym
nieznajomym w śmieciach. Po burzliwej
dyskusji młodszy ruchem ręki przywołał swoich hyungów. Na jego wołanie przybiegł
perkusista. Bez płaszczy wyszli przed budynek. Pod murem wśród odpadów nic się
nie zmieniło. Wyższy wciąż przestraszony kucnął koło śmieci. Wierzchem dłoni odgarną górną warstw,
przykrywającą twarz poszkodowanego; starszy w tym czasie rozglądał się za
rzeczami, które mogły do niego należeć .
-Hyung… to dziewczyna.- na te
słowa niższy również przykucnął przy ciele. Zmarzniętą ręką sprawdził puls.
Wszystko wskazywało, że młoda niewiasta żyje. Basista delikatnie nią
potrząsnął. Po kilku próbach dziewczyna niechętnie otworzyła oczy. Na widok
nieznajomych chciała uciec, ale mur za jej placami uniemożliwił jej to.-
spokojnie chcemy ci pomóc.- gdy we dwójkę chcieli podnieść ją do pionu, poczuli
odurzający zapach alkoholu. Dziewczyna starając się utrzymać równowagę, cały
czas przytrzymywała się obcych dla niej mężczyzn. Po chwili, gdy pulsowanie w
jej głowie ustało, odepchnęła skołowanych młodzieńców i chwiejnym krokiem
ruszyła przed siebie. Przed bolesnym upadkiem uratował ją szybki refleks
bruneta z krótkimi włosami. Młodszy szybko do niego podbiegł. Gdy dziewczyna
znów odpłynęła do krainy snów, oni zastanawiali się co z nią dalej zrobić.
♫♫♫
Charakterystyczny dźwięk starej jarzeniówki i oślepiające
światło. Z potwornym bólem głowy dziewczyna otworzyła swoje kasztanowe oczy. Po
ciężkiej, dla niej, chwili przywykła do drażniącego blasku. Ostrożnie podniosła
się do pozycji siedzącej. Nie wiedziała gdzie się znajduje i jak tu trafiła. Przeczesała
brudne już włosy dłonią i ruszyła w stronę wyjścia, po drodze wpadając na meble stojące na jej drodze. Z trudem
otworzyła metalowe drzwi. Gdy wydostała się z małego pomieszczenia przywitały
ją wrzaski młodych dziewczyn i tubalne głosy mężczyzn. Oparła się o chłodną
poręcz antresoli i uważnie obserwowała klub z góry. Nieznajomi w barze,
nieznajomi na scenie. Popchnięta ciekawością zeszła na dolną płytę. Masa ludzka tłocząca się przed nią utrudniała
jej oddychanie. Przepychając się łokciami dotarła pod samą scenę mimo krzyków
oburzenia i niezadowolenia reszty
dziewcząt. Brązowooka Koreanka jak zahipnotyzowana patrzyła na cztery męskie
sylwetki. W tamtym momencie „świecili” tak mocno, że dziewczyna czuła przyjemne
motylki w brzuchu. Razem z resztą słuchaczy zaczęła skakać do rytmu i
wyśpiewywać pojedyncze linijki tekstu. Nim się zorientowała całe wydarzenie się
zakończyło. Mężczyźni nie wyszli na bis mimo wielu próśb i szlochów.
Zrezygnowana dziewczyna cały czas stała pod scena. Pustym wzrokiem patrzyła na
przestrzeń przed sobą. Wróciła na ziemię gdy ktoś chwycił ją za ramie. Zaskoczona odwróciła się do tyłu.
-Już ci lepiej?- wysoki chłopak stojący przed nią miał
ciepły aksamitny głos. Brunetka z zachwytem wpatrywała się w jego delikatne rysy.
Lekko speszony chłopak podrapał się po głowie.- nie przedstawiłem się. Jestem Lee Jung Shin lub po prostu Jungshin, gram na
basie w tej grupie- pokazał wolna ręką na scenę.
-Wiem- niższa jak we śnie, nie zastanawiała się co mówi. Dopiero
po kilkunastu sekundach dotarło do niej co zrobiła. Spuściła lekko głowę i
oblała się rumieńcem- em… przepraszam. Ja nazywam się Song Young Mi… i nie wiem
co tutaj robię.- odpowiedział zakłopotana.
-Heh… przyprowadziłem cię tu…- chłopak również zaczął się
jąkać.- leżałaś nieprzytomna pod klubem… martwiłem się o ciebie. – YoungMi
błyszczącymi oczyma popatrzyła na swojego wybawcę.
-Naprawdę? Nie wiem jak ci dziękować…- ich rozmowę
przerwał krótkowłosy chłopak stojący przy drzwiach, którymi wcześniej dziewczyna weszła na parkiet klubu.
-Eghem nie chce wam przeszkadzać, ale musimy coś obgadać
całą paczką. Oboje, na górę.- Song niepewnie podążyła za swoim nowym znajomy,
który cały czas ją zapewniał, o dobrych sercach swoich hyungów. Gdy weszli do małego pomieszczenia, reszta na
nich czekała. Jungshin ruchem ręki pokazał miejsce gdzie ma usiąść dziewczyna,
a sam zajął krzesło na drugim końcu pokoju. Brunetka ukradkiem obserwowała
ludzi zebranych w garderobie. Po kilkunastu minutach całkowitej ciszy chłopak
bawiący się pałeczkami od perkusji zabrał głos.
-A więc witaj nieznajoma. Ja nazywam się Kang Min Hyuk ,
ten przystojny koleżka koło ciebie to Lee Jong Hyun- chłopak lekko skinął głową
na przywitanie.- a ten co ci się cały czas przygląda to nasz lider Jung Yong
Hwa… maknae już znasz- końcem pałki pokazał na długowłosego basistę.- a jak ty
się nazywasz?
-Song… Song Young Mi…- odpowiedziała niepewnie.- miło mi
was poznać…
-Kiedy wracasz do domu?- wokalista, który siedział
dotychczas cicho zabrał głos.
-Domu?- zaskoczenie na twarzy gościa było tak wielkie
jakby zebrani mówili innym językiem.
-Tak domu… no wiesz… gdzieś gdzie mieszkasz. – chłopak nie mógł uwierzyć, że
dziewczyna nie wie o co mu chodzi.
-Ymmm… Ameryka?- po chwili namysłu odpowiedziała.
-AMERYKA?!- cztery głosy krzyknęły chórkiem.
-Żartujesz sobie??? To gdzie ostatnio spałaś???
-Nie licząc tego pod klubem… dworzec? A może park.-
nastała cisza, a dziewczyna cały czas próbowała sobie przypomnieć gdzie
ostatnio spędziła noc.
-Tak nie może być!- najwyższy gwałtownie wstał ze swojego
miejsca prawie wywracając drewniany stołek na którym siedział.
-A co niby mamy zrobić?- liderowi najwyraźniej nie
podobała się zaistniała sytuacja. Gdy
młodszemu zabrakło słów , usiadł z powrotem. Znów nastała przeraźliwa cisza.
Nikt nie wiedział co powiedzieć. Brzęczenie jarzeniówki i tykanie zegara
doprowadzało zebranych powoli do szaleństwa.
-Weźmy ją do siebie.- cztery pary oczu spojrzały na
perkusistę, który cały czas bawił się swoimi pałeczkami.- no co?- wstał z
krzesła i zebrał swoje rzeczy. Pozostali cały czas patrzyli na niego w lekkim
lub większym szoku. – nie idziecie?- po tym pytaniu jego sylwetka zniknęła za
drzwiami zostawiając skołowaną czwórkę samą w niezręcznej ciszy.
Wprowadzenie < ♫ > Rozdział drugi.
A więc nareszcie po 5 miesiącach pierwszy rozdział. WYBACZCIE MI!Sama nie wiem dalszego to tak długo trwało. Postaram się aby następne części pojawiały sie szybciej. Do końca nie jestem przekonana jak mi to wyszło... chyba chciałam czegoś innego, ale wszystko może się jeszcze zmienić... Jak wam się podoba??? Wasza opinia jest dla mnie ważna. ^.^
Siostra! To jest geniale!!!! *~*
OdpowiedzUsuńGabgjb J+;(hsnjaa/;#-bwkaka te opisy na początku są wręcz idealne i takie magiczne! I cały ten klimat jakim otoczyłaś chłopaków taki niesamowoty! Nie wiem co jeszcze napisać.. może, że kocham CN Blue? Tak! Kocham CN Blue! I Ciebie też kocham! :D
Czekam na kolejny rozdział!!!! ;3
ufff cieszę się, że Ci się podoba <3
UsuńZapomniałam dopisać, że seria dedykowana tobie kkk >n<
oby kontynuacja również Cię zadowoliła ^^
gftyf yf rd rstydufdki 7u dziękuję za dedykację!!!!! Jestem zaszczycona :'D
UsuńBoskie *_* Ja już wiem z kim ona będzie xD A najbardziej podoba mi się początek, ten o marzeniach *.*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba *^*
UsuńZ kim??? xD
Niezmiernie mi miło :3
44 years old Paralegal Janaye Cater, hailing from Le Gardeur enjoys watching movies like Divine Horsemen: The Living Gods of Haiti and Basketball. Took a trip to Rock Drawings in Valcamonica and drives a Pathfinder. zawartosc
OdpowiedzUsuń