piątek, 20 marca 2015

Droga na szczyt.- Śmierdzące spotkanie.

Oślepiające światła reflektorów, ogłuszające krzyki fanów, rytm wybijany przez perkusję, mocne brzmienie gitar. To jest ten moment, kiedy wiesz, że żyjesz.
Kiedyś był to tylko nasze małe niewinne marzenie, lecz teraz jest to rzeczywistość.

Mroźny, styczniowy wieczór. Wśród tłumu wiecznie zabieganych ludzi czwórka przyjaciół szła swoim tempem. Utrzymując się z grania w podupadłym klubie, jedząc głównie ramen z mikrofali, żyli dzięki marzeniom.  Ludzie mówią, że nie da się żyć tylko dzięki snom. W tym przypadku było zupełnie inaczej. Tylko złudna nadzieja sprawiała, że ci młodzi mężczyźni otwierali swoje oczy co rano.  Ludzie nie raz patrzyli na nich z wyższością, ale oni nie mogli nic powiedzieć. Prawo głosu otrzymywali  z powrotem tylko gdy stawali na brudnych deskach małej sceny. Takie jest przekleństwo XXI wieku.

 ♫♫♫

Dochodząc do swojego miejsca pracy, minęli neonowe szyldy oraz skąpo ubrane dziewczyny i od razu skręcili w wąską, boczną uliczkę. Przed samym wejściem najwyższy z grupy gwałtownie się zatrzymał. Stojąc na środku ośnieżonego chodnika intensywnie wpatrywał się w stos śmieci pod murem. Reszta również przyłączyła się do basisty. Próbowali zauważyć to co on, ale w słabym świetle, starej latarni widzieli tylko nic niewarte odpady. Ktoś przechodząc obok mógłby  pomylić ich w tym momencie z posągami; ciemne kurtki powoli przykrywane świeżym, białym puchem, niezauważalny ruch unoszących się klatek piersiowych.
-Też to widzicie?- ciszę przerwało pytanie z ust najmłodszego.- to… to ciało.- nikt się nie ruszył z pomocą  nieznajomemu. Z zamyślenia i chili trwogi wyrwał ich ostry głos zza ich pleców.
-Skoro już przyszliście to wchodzie. Płacę wam za koncerty, a nie za pozowanie.- gruby mężczyzna w średnim wieku, zaciągnął skołowanych młodzieńców do ciepłego budynku. 

Rozpakowując swój cenny sprzęt, grupa cały czas myślała o ciele. Możliwe, a nawet na pewno Seul to betonowa dżungla w której przetrwają najsilniejsi, ale nie mogli znieść myśli, że ktoś mógł umrzeć z powodu ich obojętności. Zdenerwowany długowłosy chłopak, szybko zeskoczył z drewnianego podestu. Długimi nogami momentalnie pokonał odległość oddzielającą go od baru. Reszta młodzieńców uważnie obserwowała każdy jego ruch.  Nie słyszeli  słów, ale wiedzieli, że mówi o tajemniczym nieznajomym w śmieciach.  Po burzliwej dyskusji młodszy ruchem ręki przywołał swoich hyungów. Na jego wołanie przybiegł perkusista. Bez płaszczy wyszli przed budynek. Pod murem wśród odpadów nic się nie zmieniło. Wyższy wciąż przestraszony kucnął koło  śmieci. Wierzchem dłoni odgarną górną warstw, przykrywającą twarz poszkodowanego; starszy w tym czasie rozglądał się za rzeczami, które mogły do niego należeć .
-Hyung… to dziewczyna.- na te słowa niższy również przykucnął przy ciele. Zmarzniętą ręką sprawdził puls. Wszystko wskazywało, że młoda niewiasta żyje. Basista delikatnie nią potrząsnął. Po kilku próbach dziewczyna niechętnie otworzyła oczy. Na widok nieznajomych chciała uciec, ale mur za jej placami uniemożliwił jej to.- spokojnie chcemy ci pomóc.- gdy we dwójkę chcieli podnieść ją do pionu, poczuli odurzający zapach alkoholu. Dziewczyna starając się utrzymać równowagę, cały czas przytrzymywała się obcych dla niej mężczyzn. Po chwili, gdy pulsowanie w jej głowie ustało, odepchnęła skołowanych młodzieńców i chwiejnym krokiem ruszyła przed siebie. Przed bolesnym upadkiem uratował ją szybki refleks bruneta z krótkimi włosami. Młodszy szybko do niego podbiegł. Gdy dziewczyna znów odpłynęła do krainy snów, oni zastanawiali się co z nią dalej zrobić.

 ♫♫♫

Charakterystyczny dźwięk starej jarzeniówki i oślepiające światło. Z potwornym bólem głowy dziewczyna otworzyła swoje kasztanowe oczy. Po ciężkiej, dla niej, chwili przywykła do drażniącego blasku. Ostrożnie podniosła się do pozycji siedzącej. Nie wiedziała gdzie się znajduje i jak tu trafiła. Przeczesała brudne już włosy dłonią i ruszyła w stronę wyjścia, po drodze wpadając na  meble stojące na jej drodze. Z trudem otworzyła metalowe drzwi. Gdy wydostała się z małego pomieszczenia przywitały ją wrzaski młodych dziewczyn i tubalne głosy mężczyzn. Oparła się o chłodną poręcz antresoli i uważnie obserwowała klub z góry. Nieznajomi w barze, nieznajomi na scenie. Popchnięta ciekawością zeszła na dolną płytę.  Masa ludzka tłocząca się przed nią utrudniała jej oddychanie. Przepychając się łokciami dotarła pod samą scenę mimo krzyków oburzenia i niezadowolenia  reszty dziewcząt. Brązowooka Koreanka jak zahipnotyzowana patrzyła na cztery męskie sylwetki. W tamtym momencie „świecili” tak mocno, że dziewczyna czuła przyjemne motylki w brzuchu. Razem z resztą słuchaczy zaczęła skakać do rytmu i wyśpiewywać pojedyncze linijki tekstu. Nim się zorientowała całe wydarzenie się zakończyło. Mężczyźni nie wyszli na bis mimo wielu próśb i szlochów. Zrezygnowana dziewczyna cały czas stała pod scena. Pustym wzrokiem patrzyła na przestrzeń przed sobą. Wróciła na ziemię gdy ktoś chwycił ją za  ramie. Zaskoczona odwróciła się do tyłu.
-Już ci lepiej?- wysoki chłopak stojący przed nią miał ciepły aksamitny głos. Brunetka z zachwytem wpatrywała się w jego delikatne rysy. Lekko speszony chłopak podrapał się po głowie.- nie przedstawiłem się. Jestem  Lee Jung Shin lub po prostu Jungshin, gram na basie w tej grupie- pokazał wolna ręką na scenę. 

-Wiem- niższa jak we śnie, nie zastanawiała się co mówi. Dopiero po kilkunastu sekundach dotarło do niej co zrobiła. Spuściła lekko głowę i oblała się rumieńcem- em… przepraszam. Ja nazywam się Song Young Mi… i nie wiem co tutaj robię.- odpowiedział zakłopotana.
-Heh… przyprowadziłem cię tu…- chłopak również zaczął się jąkać.- leżałaś nieprzytomna pod klubem… martwiłem się o ciebie. – YoungMi błyszczącymi oczyma popatrzyła na swojego wybawcę.
-Naprawdę? Nie wiem jak ci dziękować…- ich rozmowę przerwał krótkowłosy chłopak stojący przy drzwiach, którymi  wcześniej dziewczyna weszła na parkiet klubu.
-Eghem nie chce wam przeszkadzać, ale musimy coś obgadać całą paczką. Oboje, na górę.- Song niepewnie podążyła za swoim nowym znajomy, który cały czas ją zapewniał, o dobrych sercach swoich hyungów.  Gdy weszli do małego pomieszczenia, reszta na nich czekała. Jungshin ruchem ręki pokazał miejsce gdzie ma usiąść dziewczyna, a sam zajął krzesło na drugim końcu pokoju. Brunetka ukradkiem obserwowała ludzi zebranych w garderobie. Po kilkunastu minutach całkowitej ciszy chłopak bawiący się pałeczkami od perkusji zabrał głos. 
-A więc witaj nieznajoma. Ja nazywam się Kang Min Hyuk , ten przystojny koleżka koło ciebie to Lee Jong Hyun- chłopak lekko skinął głową na przywitanie.- a ten co ci się cały czas przygląda to nasz lider Jung Yong Hwa… maknae już znasz- końcem pałki pokazał na długowłosego basistę.- a jak ty się nazywasz?
-Song… Song Young Mi…- odpowiedziała niepewnie.- miło mi was poznać…
-Kiedy wracasz do domu?- wokalista, który siedział dotychczas cicho zabrał głos.
-Domu?- zaskoczenie na twarzy gościa było tak wielkie jakby zebrani mówili innym językiem.
-Tak domu… no wiesz… gdzieś gdzie  mieszkasz. – chłopak nie mógł uwierzyć, że dziewczyna nie wie o co mu chodzi.
-Ymmm… Ameryka?- po chwili namysłu odpowiedziała.
-AMERYKA?!- cztery głosy krzyknęły chórkiem.
-Żartujesz sobie??? To gdzie ostatnio spałaś???
-Nie licząc tego pod klubem… dworzec? A może park.- nastała cisza, a dziewczyna cały czas próbowała sobie przypomnieć gdzie ostatnio spędziła noc.  
-Tak nie może być!- najwyższy gwałtownie wstał ze swojego miejsca prawie wywracając drewniany stołek na którym siedział.
-A co niby mamy zrobić?- liderowi najwyraźniej nie podobała się zaistniała sytuacja.  Gdy młodszemu zabrakło słów , usiadł z powrotem. Znów nastała przeraźliwa cisza. Nikt nie wiedział co powiedzieć. Brzęczenie jarzeniówki i tykanie zegara doprowadzało zebranych powoli do szaleństwa.
-Weźmy ją do siebie.- cztery pary oczu spojrzały na perkusistę, który cały czas bawił się swoimi pałeczkami.- no co?- wstał z krzesła i zebrał swoje rzeczy. Pozostali cały czas patrzyli na niego w lekkim lub większym szoku. – nie idziecie?- po tym pytaniu jego sylwetka zniknęła za drzwiami zostawiając skołowaną czwórkę samą w niezręcznej ciszy.




 A więc nareszcie po 5 miesiącach pierwszy rozdział. WYBACZCIE MI!Sama nie wiem dalszego to tak długo trwało. Postaram się aby następne części pojawiały sie szybciej. Do końca nie jestem przekonana jak mi to wyszło... chyba chciałam czegoś innego, ale wszystko może się jeszcze zmienić... Jak wam się podoba??? Wasza opinia jest dla mnie ważna. ^.^



6 komentarzy:

  1. Siostra! To jest geniale!!!! *~*
    Gabgjb J+;(hsnjaa/;#-bwkaka te opisy na początku są wręcz idealne i takie magiczne! I cały ten klimat jakim otoczyłaś chłopaków taki niesamowoty! Nie wiem co jeszcze napisać.. może, że kocham CN Blue? Tak! Kocham CN Blue! I Ciebie też kocham! :D
    Czekam na kolejny rozdział!!!! ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ufff cieszę się, że Ci się podoba <3
      Zapomniałam dopisać, że seria dedykowana tobie kkk >n<
      oby kontynuacja również Cię zadowoliła ^^

      Usuń
    2. gftyf yf rd rstydufdki 7u dziękuję za dedykację!!!!! Jestem zaszczycona :'D

      Usuń
  2. Boskie *_* Ja już wiem z kim ona będzie xD A najbardziej podoba mi się początek, ten o marzeniach *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba *^*
      Z kim??? xD
      Niezmiernie mi miło :3

      Usuń
  3. 44 years old Paralegal Janaye Cater, hailing from Le Gardeur enjoys watching movies like Divine Horsemen: The Living Gods of Haiti and Basketball. Took a trip to Rock Drawings in Valcamonica and drives a Pathfinder. zawartosc

    OdpowiedzUsuń