Twój wypadek stanowił zagadkę dla wszystkich lekarzy,
którzy cię badali. Mimo, że na odział ratunkowy przyjechałaś w stanie
krytycznym z nikłymi szansami na przeżycie, następnego dnia obudziłaś się i
czułaś się świetnie. Podwójne złamanie w twojej prawej nodze zrosło się, a rany
cięte zniknęły. Żadne blizny, ani siniaki nie szpeciły twojego ciała. Nie rozumiałaś ich zdziwienia mimo, że sama do końca nie wiedziałaś co się stało.
Ciebie nie mogło już nic zaskoczyć.
Wbrew woli lekarza, szpital opuściłaś sama. Rachunek za
leczenie został opłacony z góry z anonimowego konta. W recepcji, młoda pielęgniarka
wypłaciła ci pozostałe pieniądze. Mimo, że nie czułaś żadnych poważnych objawów
po wypadku to teraz lekko kręciło ci się w głowie. Przed opuszczeniem budynku wpadłaś jeszcze do
małej apteki na parterze. Stary
mężczyzna z siwą brodą, powolnie szukał tabletek przeciwbólowych. Gdy tylko
małe opakowanie trafiło w twoje ręce, szybo zapłaciłaś bez zabierania reszty i
pobiegłaś w stronę swojego domu. Na szczęście zostałaś przewieziona do
najbliższego szpitala w twojej okolicy więc nie miałaś daleko. Mimo swojej
wzorowej kondycji, ten bieg cię zmęczył. Gdy dotarłaś do wejścia byłaś cała
czerwona i ciężko oddychałaś. Nie musiałaś szukać kluczy, gdyż drzwi były
otwarte. Nie łudziłaś się już, że to twoja rodzina. Bez zastanowienia ruszyłaś
na piętro. Tak jak się spodziewałaś, pokój Kena był otwarty. Na palcach
ruszyłaś w stronę jego drzwi. Stare deski parkietu nie chciały z tobą współpracować.
Za każdym razem gdy poruszałaś się do przodu skrzypiały pod twoim
ciężarem. Poirytowana zrezygnowałaś ze skradania
się do swojego wychowawcy. Resztę drogi pokonałaś w kilka sekund. Gdy stanęłaś w
progu pomieszczenia, mężczyzna nie zwrócił na ciebie uwagi. Niestarannie przekopywał
sterty papierów, stojąc do ciebie tyłem. Otrząchnęłaś lecz się nie odwrócił.
-Ken?- nie zareagował. Cały czas szukał czegoś nerwowo.-
KEN!- nic. Podeszłaś do niego wypełniona
negatywnymi emocjami. Sama nad sobą nie panowałaś. Chwyciłaś go za nadgarstek,
który akurat trzymał w górze. Chciałaś aby na ciebie spojrzał, ale zamiast tego
brutalnie cię odepchnął. Straciłaś równowagę i nim zdążyłaś zareagować wpadłaś
na regały z książkami. Uderzyłaś plecami
o twarde pułki, a następnie upadłaś na kolana. Niestabilna konstrukcja nad
twoją głową zachwiała się niebezpiecznie, lecz nim cokolwiek na ciebie spadło,
nauczyciel przyciągnął cię do siebie. Czas się na chwilę zatrzymał. Jedyne co
słyszałaś to przyspieszone bicie serca mężczyzny. Chciałaś aby ten moment trwał
wiecznie. Niestety życie to nie bajka. Nim zdążyłaś się całkowicie uspokoić,
twój wychowawca brutalnie tobą potrząsnął.
-Co ty tutaj robisz do cholery!?
-Ja… bałam się… martwiłam…- nagle nie umiałaś się
wysłowić. Twoje myśli uciekały w różne kierunki. Z nieznanych ci przyczyn, łzy zaczęły
spływać po twoich policzkach. Mężczyzna westchnął zdenerwowany, a następnie cię
puścił i wrócił do swoich poszukiwań. Ty bezradnie siedziałaś na zimnej podłodze. Po kilkunastu minutach,
Ken odnalazł swoją zgubę.
-Musze coś załatwić, nie wiem kiedy wrócę. Lepiej się nie
wychylaj.- powiedział oschłym głosem. Przerażona chwyciłaś za koniec jego
płaszcza.
-Nie opuszczaj mnie…- wyszeptałaś cicho. Twarz nauczyciela była niewzruszona. Znów cię
odtrącił. Mimo, że jego twarzy była poważna, jego oczy drżały. Chciałaś za nim
pobiec i go zatrzymać, ale nie miałaś sił. Pustym wzrokiem patrzyłaś na biała
ścianę przed sobą. Dopiero gdy stary zegar wybił siódmą wieczorem, opuściłaś
gabinet. Starannie zamknęłaś drzwi, a następnie zeszłaś na dół. Odgrzałaś w
mikrofali resztki z poprzedniego posiłku i usiadłaś do pustego stołu. Oczyma
wyobraźni widziałaś swoją mamę krzątającą się między garnkami, swojego tatę
czytającego gazetę i brata wybrzydzającego przy talerzu. Twoją wizję coś zakłóciło. Po chwili do pomieszczenia wszedł
uśmiechnięty Ken z w fartuchu twojej mamy. Jak gdyby nigdy nic podszedł to twojej
rodzicieli i razem z nią zaczął gotować aromatyczną zupę. Wstałaś gwałtownie przy okazji wyradzając krzesło
na którym siedziałaś. Chciałaś przytulić chłopaka od tyłu, ale w tym momencie
wszyscy znikli, a ty znów poczułaś się przeraźliwie samotna. Nie skończyłaś
posiłku. Sunąc się niczym duch dotarłaś do salonu. Tam położyłaś się na twardej
kanapie. Sen szybko cię nawiedził. Śniła ci się łąka wypełniona kwiatami, byłaś
szczęśliwa dopóki nie przyszła burza. Wiatr targał twoimi włosami, ranił twoją
twarz. Deszcz ciężko spadał na delikatne pączki roślin. Ogarnął cię strach, a
gdy to się stało wszystko znikło.
Szamotałaś się przez sen i gdy otworzyłaś oczy, leżałaś
na podłodze. W mieszkaniu panował mrok, a w powietrzu dało wyczuć się
charakterystyczny zapach róż. Jak w transie wszyłaś z domu wprost na mokrą
ulicę. Zimny deszcz spływał po twoich włosach, ramionach, plecach. Po kilku
minutach marszu byłaś cała przemoknięta. Twoją drogę oświetlały wysokie, stare latarnie.
Gdy się otrząsnęłaś, znajdowałaś się w obcej dzielnicy. Wszystkie budynki
wokoło ciebie były zaniedbane i lekko zrujnowane. Okna zabite deskami i drzwi,
których nikt od dawna nie otwierała. W tym nieprzyjemnym otoczeniu, światło
dochodziło z jednego budynku. Niepewnie zapukałaś. Wejście otworzyło się, a
tobie ukazał się tobie twój przyjaciel.
-[twoje imię] co ty tutaj robisz?- spytał zdziwiony, a
może przestraszony?
-Ravi… nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę.- rzuciłaś
mu się na szyje mocno go obejmując. Chłopak odwzajemnił uścisk. W jego ramionach czułaś się bezpiecznie. Ogarnęła
cię fala ciepła i spokoju nim zemdlałaś na nowo tracąc świadomość.
Czytam > komentuje= doceniam pracę.
Nareszcie kolejny rozdział... jak wam się podoba? Ja nie jestem zadowolona... ale mam tak ze wszystkim co napisałam. więc.. >n< myślę, że rozdziałów będzie więcej (na waszą prośbę♡) ale będą krótkie- jak ten ^.^ Dziękuję za wsparcie i do następnego rozdziału ♡
Boskie *0* Jak ja uwielbiam to opowiadanie c: Nadal nie wiem o co w nim chodzi :I Jestem ciekawa o co chodzi ^_^ Kto jest dobry, a kto zły i czy główna bohaterka odgrywa jakąś ważną rolę, bo jak na razie coś mi się nie wydaje :c Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi :I Czekam na kolejny rozdział i weny życzę (*3*)
OdpowiedzUsuńNiezmiernie się cieszę <3
Usuńmyślę, że kwestia dobra i zła oraz roli głównej bohaterki wyjaśni się w ostatnich rozdziałach ^^
Dziękuję bardzo <3
Jejj! Nic nie ogarniam xd
OdpowiedzUsuńA po tym rozdziale jeszcze bardziej xxd
Stworzyłaś dość skomplokowaną fabułę, więc szacuneczek :D
Czekam na kolejny rozdział ;3
wooo nie wiedziałam, że aż tak namieszałam >m<
Usuńmam nadzieję, że w kolejnych częściach większość się wyjaśni xP
Dziękuje za wsparcie sis <3
fakty ze sie w tym tak pogubiłam i Nwm co ? Jak ? Kiedy?
OdpowiedzUsuńAle wiem ze opowiesc jest genialna. Nie moge sie doczekać kolejnych rozdzialow. Duuuuzo weny !
Mam nadzieję, że w następnych rozdziałach się to wyjaśni ^^
UsuńDziękuję za wsparcie ^^
Świetne opowiadanie,czekam na kolejną część. Życzę weny i pozdrawiam oraz zapraszam na mojego bloga : http://200-percent-of-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję bardo za wsparcie ^^
UsuńW wolej chwili z chęcią zajrzę ^^
Bardzo mi się podobało :* Czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ^_^ Również mam nadzieję, że pojawi się niebawem,
Usuń