poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Początek burzy (Rozdział dziewiąty)



Twój wypadek stanowił zagadkę dla wszystkich lekarzy, którzy cię badali. Mimo, że na odział ratunkowy przyjechałaś w stanie krytycznym z nikłymi szansami na przeżycie, następnego dnia obudziłaś się i czułaś się  świetnie. Podwójne złamanie w twojej prawej nodze zrosło się, a rany cięte zniknęły. Żadne blizny, ani siniaki nie szpeciły twojego ciała.  Nie rozumiałaś ich zdziwienia  mimo, że sama do końca nie wiedziałaś co się stało. Ciebie nie mogło już nic zaskoczyć. 

Wbrew woli lekarza, szpital opuściłaś sama. Rachunek za leczenie został opłacony z góry z anonimowego konta. W recepcji, młoda pielęgniarka wypłaciła ci pozostałe pieniądze. Mimo, że nie czułaś żadnych poważnych objawów po wypadku to teraz lekko kręciło ci się w głowie.  Przed opuszczeniem budynku wpadłaś jeszcze do małej apteki na parterze.  Stary mężczyzna z siwą brodą, powolnie szukał tabletek przeciwbólowych. Gdy tylko małe opakowanie trafiło w twoje ręce, szybo zapłaciłaś bez zabierania reszty i pobiegłaś w stronę swojego domu. Na szczęście zostałaś przewieziona do najbliższego szpitala w twojej okolicy więc nie miałaś daleko. Mimo swojej wzorowej kondycji, ten bieg cię zmęczył. Gdy dotarłaś do wejścia byłaś cała czerwona i ciężko oddychałaś. Nie musiałaś szukać kluczy, gdyż drzwi były otwarte. Nie łudziłaś się już, że to twoja rodzina. Bez zastanowienia ruszyłaś na piętro. Tak jak się spodziewałaś, pokój Kena był otwarty. Na palcach ruszyłaś w stronę jego drzwi. Stare deski parkietu nie chciały z tobą współpracować. Za każdym razem gdy poruszałaś się do przodu skrzypiały pod twoim ciężarem.  Poirytowana zrezygnowałaś ze skradania się do swojego wychowawcy. Resztę drogi pokonałaś w kilka sekund. Gdy stanęłaś w progu pomieszczenia, mężczyzna nie zwrócił na ciebie uwagi. Niestarannie przekopywał sterty papierów, stojąc do ciebie tyłem. Otrząchnęłaś lecz się nie odwrócił.
-Ken?- nie zareagował. Cały czas szukał czegoś nerwowo.- KEN!- nic.  Podeszłaś do niego wypełniona negatywnymi emocjami. Sama nad sobą nie panowałaś. Chwyciłaś go za nadgarstek, który akurat trzymał w górze. Chciałaś aby na ciebie spojrzał, ale zamiast tego brutalnie cię odepchnął. Straciłaś równowagę i nim zdążyłaś zareagować wpadłaś na regały z książkami.  Uderzyłaś plecami o twarde pułki, a następnie upadłaś na kolana. Niestabilna konstrukcja nad twoją głową zachwiała się niebezpiecznie, lecz nim cokolwiek na ciebie spadło, nauczyciel przyciągnął cię do siebie. Czas się na chwilę zatrzymał. Jedyne co słyszałaś to przyspieszone bicie serca mężczyzny. Chciałaś aby ten moment trwał wiecznie. Niestety życie to nie bajka. Nim zdążyłaś się całkowicie uspokoić, twój wychowawca brutalnie tobą potrząsnął.
-Co ty tutaj robisz do cholery!?
-Ja… bałam się… martwiłam…- nagle nie umiałaś się wysłowić. Twoje myśli uciekały w różne kierunki. Z nieznanych ci przyczyn, łzy zaczęły spływać po twoich policzkach. Mężczyzna westchnął zdenerwowany, a następnie cię puścił i wrócił do swoich poszukiwań. Ty bezradnie siedziałaś  na zimnej podłodze. Po kilkunastu minutach, Ken odnalazł swoją zgubę.
-Musze coś załatwić, nie wiem kiedy wrócę. Lepiej się nie wychylaj.- powiedział oschłym głosem. Przerażona chwyciłaś za koniec jego płaszcza.
-Nie opuszczaj mnie…- wyszeptałaś cicho.  Twarz nauczyciela była niewzruszona. Znów cię odtrącił. Mimo, że jego twarzy była poważna, jego oczy drżały. Chciałaś za nim pobiec i go zatrzymać, ale nie miałaś sił. Pustym wzrokiem patrzyłaś na biała ścianę przed sobą. Dopiero gdy stary zegar wybił siódmą wieczorem, opuściłaś gabinet. Starannie zamknęłaś drzwi, a następnie zeszłaś na dół. Odgrzałaś w mikrofali resztki z poprzedniego posiłku i usiadłaś do pustego stołu. Oczyma wyobraźni widziałaś swoją mamę krzątającą się między garnkami, swojego tatę czytającego gazetę i brata wybrzydzającego przy talerzu.  Twoją wizję coś zakłóciło.  Po chwili do pomieszczenia wszedł uśmiechnięty Ken z w fartuchu twojej mamy.  Jak gdyby nigdy nic podszedł to twojej rodzicieli i razem z nią zaczął gotować aromatyczną zupę.  Wstałaś gwałtownie przy okazji wyradzając krzesło na którym siedziałaś. Chciałaś przytulić chłopaka od tyłu, ale w tym momencie wszyscy znikli, a ty znów poczułaś się przeraźliwie samotna. Nie skończyłaś posiłku. Sunąc się niczym duch dotarłaś do salonu. Tam położyłaś się na twardej kanapie. Sen szybko cię nawiedził. Śniła ci się łąka wypełniona kwiatami, byłaś szczęśliwa dopóki nie przyszła burza. Wiatr targał twoimi włosami, ranił twoją twarz. Deszcz ciężko spadał na delikatne pączki roślin. Ogarnął cię strach, a gdy to się stało wszystko znikło.
Szamotałaś się przez sen i gdy otworzyłaś oczy, leżałaś na podłodze. W mieszkaniu panował mrok, a w powietrzu dało wyczuć się charakterystyczny zapach róż. Jak w transie wszyłaś z domu wprost na mokrą ulicę. Zimny deszcz spływał po twoich włosach, ramionach, plecach. Po kilku minutach marszu byłaś cała przemoknięta.  Twoją drogę oświetlały wysokie, stare latarnie. Gdy się otrząsnęłaś, znajdowałaś się w obcej dzielnicy. Wszystkie budynki wokoło ciebie były zaniedbane i lekko zrujnowane. Okna zabite deskami i drzwi, których nikt od dawna nie otwierała. W tym nieprzyjemnym otoczeniu, światło dochodziło z jednego budynku. Niepewnie zapukałaś. Wejście otworzyło się, a tobie ukazał się tobie twój przyjaciel.
-[twoje imię] co ty tutaj robisz?- spytał zdziwiony, a może przestraszony?
-Ravi… nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę.- rzuciłaś mu się na szyje mocno go obejmując. Chłopak odwzajemnił uścisk.  W jego ramionach czułaś się bezpiecznie. Ogarnęła cię fala ciepła i spokoju nim zemdlałaś na nowo tracąc świadomość.  


Czytam > komentuje= doceniam pracę.
Nareszcie kolejny rozdział... jak wam się podoba? Ja nie jestem zadowolona... ale mam tak ze wszystkim co napisałam. więc.. >n< myślę, że rozdziałów będzie więcej (na waszą prośbę) ale będą krótkie- jak ten ^.^ Dziękuję za wsparcie i do następnego rozdziału

10 komentarzy:

  1. Boskie *0* Jak ja uwielbiam to opowiadanie c: Nadal nie wiem o co w nim chodzi :I Jestem ciekawa o co chodzi ^_^ Kto jest dobry, a kto zły i czy główna bohaterka odgrywa jakąś ważną rolę, bo jak na razie coś mi się nie wydaje :c Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi :I Czekam na kolejny rozdział i weny życzę (*3*)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezmiernie się cieszę <3
      myślę, że kwestia dobra i zła oraz roli głównej bohaterki wyjaśni się w ostatnich rozdziałach ^^
      Dziękuję bardzo <3

      Usuń
  2. Jejj! Nic nie ogarniam xd
    A po tym rozdziale jeszcze bardziej xxd
    Stworzyłaś dość skomplokowaną fabułę, więc szacuneczek :D
    Czekam na kolejny rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wooo nie wiedziałam, że aż tak namieszałam >m<
      mam nadzieję, że w kolejnych częściach większość się wyjaśni xP
      Dziękuje za wsparcie sis <3

      Usuń
  3. fakty ze sie w tym tak pogubiłam i Nwm co ? Jak ? Kiedy?
    Ale wiem ze opowiesc jest genialna. Nie moge sie doczekać kolejnych rozdzialow. Duuuuzo weny !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że w następnych rozdziałach się to wyjaśni ^^
      Dziękuję za wsparcie ^^

      Usuń
  4. Świetne opowiadanie,czekam na kolejną część. Życzę weny i pozdrawiam oraz zapraszam na mojego bloga : http://200-percent-of-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardo za wsparcie ^^
      W wolej chwili z chęcią zajrzę ^^

      Usuń
  5. Bardzo mi się podobało :* Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^_^ Również mam nadzieję, że pojawi się niebawem,

      Usuń