Na długiej przerwie dwóch nowych uczniów momentalnie
otoczył wianek rozradowanych uczennic. Ty zostałaś siłą wyciągnięta na dach
przez swoje dwie towarzyszki.
-Opowiadaj!- krzyknęły jednocześnie.
-Ale co…?- zapytałaś zmieszana.
-Jak to co? Skąd znasz Lay’a oczywiście- Jin i Klara z
uwagą ci się przyglądały oczekując na twoją historię.
-My… my się niż znamy- odpowiedziałaś cicho.
-Żartujesz? Ciągle się na siebie gapiliście i
uśmiechaliście jak opętani. I ty mi
mówisz, że go nie znasz?
-Bo to prawda!- powiedziałaś poirytowana- Nigdy nawet nie rozmawialiśmy.- dodałaś smutno. Resztę przerwy
przemilczałyście, delektując się swoimi posiłkami. Gdy wróciłyście do klasy,
Kai i Lay cały czas byli oblegani przez dziewczyny, nie tylko z waszej, ale i
sąsiedniej klasy. Torując sobie drogę łokciami dotarłaś do swojej ławki.
Chińczyk chciał do ciebie podejść, lecz dzwonek i nauczyciel pokrzyżowali mu
plany. Do końca lekcji już na niego nie patrzyłaś, zajęłaś się nauką.
Tego dnia nie poszłaś na zakupy ze swoimi przyjaciółkami,
twoja mama kazała wrócić ci wcześniej aby przywitać nowych mieszkańców.
Sprawnie opuściłaś budynek, nie
zwróciłaś uwagi na męski głos, który wołał twoje imię.
☆☆☆
Siedząc przed swoim lustrem, czesałaś włosy i ćwiczyłaś
uśmiech. Chciałaś jak najlepiej wypaść, choć jeszcze nie wiedziałaś przed kim.
Ubrana w kolorową sukienkę zakończoną nad kolanem i w czerwone tenisówki szybko
zbiegłaś po schodach do ciepłej kuchni. Zaszłaś swoją mamę i przytuliłaś ją od
tyłu.
-Będę szła. Pozdrowię ich od ciebie.
-Dobrze kochanie. Pamiętaj aby zaprosić ich na następny,
duży niedzielny obiad.
-Jasne!- krzyknęłaś stojąc już w drzwiach. Szybko
przebiegłaś przez wasze podwórko po czym pełna gracji wkroczyłaś na posesję
sąsiadów. Z każdym krokiem denerwowałaś się coraz bardziej, a twoja wyobraźnia
pracowała na najwyższych obrotach. Delikatnie zadzwoniłaś pozłacanym dzwonkiem,
usłyszałaś delikatną melodię graną na cymbałkach.
-Kto tam?- za drzwi odezwał się ciepły kobiecy głos,
który z każdą sekundą był coraz bliżej ciebie.
-Nazywam się [twój imię], jestem pańską, nową sąsiadką.- Po tych słowach usłyszałaś charakterystyczny
dźwięk otwieranego zamka. Ukłoniłaś się wraz z otwieraniem drzwi.- miło mi
panią powitać na naszym osiedlu.- wyprostowałaś się, a z twoich dłoni prawie
wypadły starannie zapakowane wypieki. Naprzeciw ciebie stała szeroko
uśmiechająca się pani Kim.- pani Kim?...- popatrzyła na ciebie pytająco- a
przepraszam, od dziś chodzę z Kai- urwałaś w połowie- z Jonginem do klasy.
-Naprawdę? Cudownie!- powiedziała radośnie.- proszę
wejdź. To dla nas?- wzięła od ciebie pakunek- bardzo miło z twojej strony.-
wolisz sok czy herbatę?
-Herbatę poproszę…- odpowiedziałaś zmieszana i nim
zdążyłaś zaprotestować już siedziałaś w salonie państw Kim. Po kilku minutach
niska kobieta pojawiła się obok ciebie z dwiema filiżankami i talerzykiem
kruchych ciasteczek.
-Czy mój synek dobrze sobie radzi?- zapytała sącząc
napar.
-Trudno mi to określić po jednym dniu, ale na pewno jest
popularny.- również spróbowałaś ciepłej herbaty.
-Hah, no tak…- zaśmiała się nerwowo.- przepraszam.
-Nic się nie stało. Chyba każda matka chce wiedzieć jak
jej syn radzi sobie w szkole.- już się nie denerwowałaś. Czułaś, że mama
chłopaka cię lubi, odetchnęłaś z ulgą.
Rozmawiając i żartując sobie z nową sąsiadką nie zwracałaś uwagi na
upływający czas. Waszą pogawędkę przerwało zamieszanie przy wejściu.
-Wróciłem.- twoje serce zabiło mocniej gdy usłyszałaś
głos Kaia.
-Ja też...- po
chwili odezwał się zdecydowanie cichszy, ale skądś znany ci głos.
-Moi synowie wrócili!- pani kim klasnęła w ręce po czym
pobiegła w stronę wyjścia. „Synowie?”
nie przypominałaś sobie aby Kai wspominał kiedyś o tym, że miał brata… nie zdecydowanie go nie miał!
Niecierpliwie czekałaś na miękkiej kanapie. Szybko poprawiłaś warkocze i
rozprostowałaś fałdki na spódnicy. Na
chwilę wstrzymałaś oddech. Gdy trójka domowników była coraz bliżej, chwyciłaś
pustą filiżankę i udawałaś, że kończysz napar- chciałaś wypaść jak najswobodniej i jak najnaturalniej.- kochani, to córka naszej
nowej sąsiadki, pewnie się już znacie…- cały czas uśmiechnięta, pokazała na
ciebie ręką.
-Hyh- Kai zaśmiał się pod nosem.- Mrs. Clumsy! (pani
niezdara)- czułaś jak twoja twarz nabiera czerwonej barwy. Miałaś nadzieję, że
twój obiekt waśnień zapomni o tamtym incydencie. Pani Kim pytająco na was
spojrzała, lecz nikt nic nie powiedział. Po chwili zza jej pleców wyłoniła się
druga sylwetka. Z zaskoczeniem rozpoznałaś w nim Lay’a.
-Ooo!- zawołałaś zaskoczona.
-Znasz też mojego drugiego syna?
-Syna…?
-Ooo tak… ja i Jongin zostaliśmy przeniesieni do klasy
[twoje imię]- chińczyk szybko odpowiedział.
-Ach, rozumiem. Proszę, opiekuj się nimi dobrze- znów się
do ciebie zwróciła.
-Tak oczywiście… wydaje mi się, że się zasiedziałam.
Muszę już iść.- szybko wstałaś i ruszyłaś do wyjścia. Gdy byłaś już na zewnątrz
usłyszałaś jeszcze przez zamknięte drzwi ostatni słowa pani Kim. „Macie być dla
niej dobrzy, jasne?- powiedział dość ostro, po czym zaraz dodała rozmarzona.-
chciałbym mieś taką synową…” poczułaś jak twoją twarz oblewa czerwony niczym
twoje tenisówki rumieniec. Biegiem wróciłaś do domu. Ignorując pytania mamy,
zamknęłaś się w swoim pokoju- ten dzień był naprawdę udany.
☆☆☆
Rano obudziłaś się z bólem brzucha wywołanym przez stres
i na dodatek zaspałaś. W biegu złapałaś kromkę z serem i ruszyłaś w stronę
szkoły. W ostatniej chwili wbiegłaś do
klasy, w której nie było tylko Kai’a. Próbowałaś skupić się na lekcji lecz
burczenie w brzuchu nie dawało ci spokoju. W trakcie długiej przerwy,
wagarowicz przyszedł do szkoły. Nie zwróciłaś na niego uwagi gdy minęłaś go na
korytarzu. Schodząc w dół schodami, ktoś chwycił cię za rękę i pociągnął w
przeciwną stronę.
-Ałć!
-Przepraszam, nie chciałem ci zranić… po prostu nie
reagowałaś gdy cię wołałem…- Chińczyk szybko cię puścił.
-Nic się nie stało… też idziesz na stołówkę?
-Nie, szukałem ciebie.
-Mnie?- spytałaś zaskoczona.
-Yhym chciałem z tobą zjeść… ugotowałem coś…-
zaintrygowana i szczęśliwa zarazem ruszyłaś za chłopakiem w stronę wejścia na
dach. Lay szybko otworzył przed tobą drzwi, czułaś się jak główna bohaterka
dramy.- wczoraj przyniosłaś pyszne ciastka, więc dzisiaj ja chciałem
poczęstować cię jedzeniem- wyjął kilka pudełek z torby.- może nie być
najlepsze, ale dopiero się uczę.- dodał po chwili zawstydzony.
-Na pewno mi posmakuje. Ale to śliczne… dziękuję za
posiłek!- odmówiliście cichą modlitwę po czym w skupieniu zaczęliście jeść.
Chłopak wpatrywał się w ciebie, oczekując opinii. Pochłonięta jedzeniem
podniosłaś jedynie kciuk wysoko do góry i uśmiechnęłaś się szeroko. Wasza
pierwsza rozmowa była dość ogólnikowa- wcześniejsze szkoły, hobby, ulubione
jedzenie. Gdy zadzwonił dzwonek szybko zbiegliście do sali, jako jedyni się
spóźniliście. Unikając zazdrosnych spojrzeń dziewczyn z klasy, ruszyłaś na
swoje miejsce ze spuszczoną głową, czułaś się jak zdrajca kraju- a zjadałaś
tylko obiad. Reszta lekcji minęła dość szybko. Sprawnie manewrowałaś między
uczniami nim dotarłaś do szatni. Z trudem uniknęłaś ataku ze strony fanklubu
Lay’a. Klara i Jin nie mogły z tobą wrócić. Musiały odsiedzieć swoją karę w
szkole, za nieodrobione zadania. Samotnie przemierzyłaś szkolny dziedziniec.
Gdy skręciłaś w boczną uliczkę prowadzącą w stronę twojego osiedla zauważyłaś
chińczyka opierającego się o ceglany mur.
-Idziemy?- pomachał do ciebie radośnie. Niepewnie za nim
ruszyłaś. Była piękna pogoda.
☆☆☆
Dni zamieniały się w tygodnie, bal zbliżał się wielkimi
krokami, a ty byłaś coraz bliżej z nowym uczniem. Twoje zauroczenie Kaiem
przemijało, a pojawiało się nowe, cieplejsze uczucie. Mimo, że chińczyk znał
praktycznie wszystkie twoje sekrety, a ty jego, to czułaś że coś ukrywa, coś
istotnego. Zawsze gdy temat schodził na sprawy rodzinne, milkł lub zmieniał
temat. Nie chciał mówić o swoich relacjach z Kaiem.
W piątek po dość krótkim dniu w szkole, ty i Lay
mieliście spotkać się w parku, chińczyk chciał ci coś powiedzieć, mówił że to
bardzo ważne. Na wyznaczone miejsce przybyłaś kilka minut przed czasem, usiadłaś
na drewnianej ławce w cieniu dorosłego drzewa. W pewnym momencie ktoś zasłonił
ci widok swoimi ciepłymi dłońmi.
-Lay?- zapytałaś zaskoczona.
-Zgaduj dalej?- poderwałaś się ze swojego miejsca jak
tylko usłyszałaś niski głos Kaia.
-Co ty tu robisz?
-Przyszedłem do ciebie.- chłopak szybko zmniejszył
dzielącą was przestrzeń. Chwycił cię mocno w tali i zbliżył swoje usta do
twojego zaczerwienionego ucha.- wiem co
do mnie czujesz i cieszy mnie to. Chcę uczynić cię moją dziewczyną- wyszeptał.
Nim zdążyłaś coś powiedzieć, chłopak nachalnie cię pocałował. Chciałaś go
odepchnąć lecz nie byłaś wystarczająco silna. Kątem oka zauważyłaś zdenerwowanego
chińczyka, który rzucił bukietem świeżych kwiatów o rozgrzany chodnik po czym
odwrócił się na pięcie i zbiegł schodami w dół. Ten widok złamał ci serce, pojedyncza
łza spłynęła po twoim policzku.
Czytam > komentuje= doceniam pracę
I oto jest część druga opowiadania z Kaiem i Layem.
Jak wam się podoba? Mam nadzieję, ze nie musieliście długo czekać. Te wakacje zaczęły się dla mnie bardzo twórczo... Już jestem w trakcie pisania kolejnych ff. kkk Do następnego opowiadania. Pozdrawiam ^o^
Jak wam się podoba? Mam nadzieję, ze nie musieliście długo czekać. Te wakacje zaczęły się dla mnie bardzo twórczo... Już jestem w trakcie pisania kolejnych ff. kkk Do następnego opowiadania. Pozdrawiam ^o^
Dlaczego? Dlaczego ten dobry musi zawsze cierpieć T.T Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni :"I Twoje ff jak zwykle świetne i emocjonujące *.* Ps. Chińczyk pisze się z wielkiej litery ;)
OdpowiedzUsuńWeny i czekam na kolejny post (*3*)
Tak to już jest we wszystkich romansach xD
UsuńNie martw sie wszystko zostanie wyjaśnione >n>
Dziękuję Ci bardzo <3
Ajć głupie błędy >o<
Ydgdduch głupi Kai.. xd podpadł mi ziomuś.. :/ a Lay jest taki biedny.. żal mi go.. btw jestem zaciekawiona relacjami braci, są intrygujący jako rodzeństwo xd
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ^^
http://cnbluestory.blogspot.com/
Tobie żal Laya w moim opowiadaniu, mi żal Laya w twoim.... biedny ten Lay xD
Usuńtym razem postaram się wszystko jasno wyjaśnić
Dziękuję za kom~~
Dodawaj szyyyybko ;-; Proszę T.T
OdpowiedzUsuńJuż się pisze~~
Usuń